Czwartek, 7 listopada 2024

imieniny: Antoniego, Ernesta, Achillesa

RSS

Głupota bije kolejne rekordy - a płonące trawy stwarzają spore zagrożenia

05.04.2012 14:39 | 3 komentarze | art

W ostatnich tygodniach nie ma dnia, żeby straż pożarna nie musiała interweniować przy gaszeniu wypalanych traw. W tym roku to prawdziwa plaga.

Głupota bije kolejne rekordy - a płonące trawy stwarzają spore zagrożenia
Pożary nieużytków angażują sporo strażaków, którzy akurat mogą być potrzebni przy poważniejszych zdarzeniach Fot. PSP Wodzisław
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

 

- W ciągu dwóch tygodni naliczyłem 11 pożarów łąk w Kolonii Fryderyk i w Gorzyczkach. Były dni, że strażacy ledwo co odjeżdżali, a już byli wzywani powtórnie – opowiada Bolesław Lenczyk, sołtys Kolonii Fryderyk. Z kolei gminie Godów w czasie weekendu 23-25 marca strażacy z OSP Skrzyszów do pożarów traw wyjeżdżali 4-krotnie. W jednym przypadku trawy paliły się w dwóch różnych miejscach w jednym czasie. W efekcie tylko do 27 marca strażacy z Państwowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu oraz ochotnicy z jednostek na terenie powiatu wodzisławskiego podjęli łącznie aż 182 takie interwencje. Spaleniu uległo ponad 70 hektarów łąk i nieużytków. - Wypalanie to problem sezonowy, zawsze pojawia się wiosną. Ale nie przypominam sobie by w zeszłym roku było aż takie nasilenie – mówi mł. brygadier Jacek Filas, rzecznik prasowy komendanta powiatowego PSP w Wodzisławiu.

Wypalanie traw jest popularne bo rolnicy uważają, że w ten sposób użyźniają ziemię. Tymczasem wbrew stereotypom wypalanie nie ma z tym nic wspólnego. Wręcz przeciwnie wiąże się z degradacją środowiska, zabijając drobną zwierzynę żyjącą w zaroślach, czy też pożyteczne owady. Wielu amatorów wypalania traw kieruje się w swym działaniu chęcią uprzątnięcie działki z chaszczy. To jednak szalenie niebezpieczny sposób – zamiast uprzątnięcia działki można doprowadzić do sporego zagrożenia.

 

Płonąca trawa to zagrożenie dla mienia i życia

Palące się trawy powodują olbrzymie zadymienie, co jest groźne dla ruchu drogowego bo ogranicza widoczność. Trzeba pamiętać, że ogień trawiący nieużytki jest nieobliczalny. - Wystarczy zmiana siły i kierunku wiatru a osoba, która podpaliła trawę nie będzie w stanie go opanować – mówi aspirant Czesław Honisz, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Wodzisławiu. Wtedy ogień może podjeść pod zabudowania, albo tereny leśne. Najbardziej drastycznym i medialnym przypadkiem ostatnich tygodni była sytuacja do jakiej doszło na Słowacji. Od palących się nieużytków zajął się zabytkowy zamek w Krasnej Horce. Starty są ogromne, spora część zamku spłonęła. - Mieliśmy w tym roku takie przypadki, że ogień podchodził pod ogrodzenia domów. Ludzie byli zaskoczeni tym, że ogień pojawił się tak blisko ich domostw – dodaje Honisz.

Pożary traw są groźne dla osób postronnych. Może się zdarzyć, że ucierpi sam podpalacz, który chcąc opanować niebezpiecznie rozprzestrzeniający się ogień ulegnie podtruciu. To samo dotyczy strażaków, gaszących pożar. - Dwa tygodnie temu przy gaszeniu traw w naszym kraju zginął strażak. Wielu innych się podtruło. Czasem płoną duże połacie łąk, często od lat nieuprawiane, gdzie wysokość takiej trawy dochodzi do wysokości człowieka. Wtedy robi się szczególnie niebezpiecznie – przyznaje Jacek Filas. Trzeba też pamiętać, że przy gaszeniu nieużytków zaangażowane są spore siły strażackie, które akurat mogą być bardziej potrzebne gdzie indziej. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, że straż przyjeżdża z opóźnieniem do wypadku drogowego, albo do gaszenia pożaru budynku, gdzie zagrożone jest życie ludzkie, bo w tym samym czasie wozy znajdują się na akcji gaszenia traw. - Poza tym te akcje obciążają budżet. Przecież trzeba za nie płacić. Rosną więc koszty funkcjonowania naszej jednostki. Rosną koszty dla gmin, które muszą wypłacać strażakom ekwiwalenty. Za to wszystko pośrednio płaci przecież podatnik – mówi Filas.

 

Sprawcy pozostają bezkarni

Wypalanie traw jest wykroczeniem, karanym surowymi sankcjami. Może za nie grozić kara nagany, a w drastyczniejszych przypadkach grzywny do 5 tys. zł, a nawet aresztu. Sporym problemem pozostaje jednak wykrywalność tych wykroczeń. Sprawcy podpaleń zazwyczaj pozostają bezkarni. - Często brak świadków zdarzenia, bo trawy palą się albo na odludziu, albo w porach wieczorowych. A niestety materiał dowodowy jaki udaje nam się zebrać jest zbyt ubogi, żeby skierować go do dalszego postępowania – wyjaśnia inspektor Jacek Żydek, zastępca komendanta komisariatu policji w Rogowie.

W ograniczonym zakresie można spróbować działać prewencyjnie, w stosunku do właścicieli działek, które leżą odłogiem i istnieje podejrzenie, że mogą one zostać podpalone. - Jedynie możemy prosić właściciela terenu, żeby go posprzątał. I albo posłucha, albo nie. Nic więcej zrobić nie możemy – wyjaśnia Wioletta Langrzyk z Urzędu Gminy w Gorzycach,

 

Artur Marcisz