środa, 18 września 2024

imieniny: Stefanii, Irmy, Stanisława

RSS

Zimowe odśnieżanie. Czy sól na drogach to najlepszy sposób?

19.01.2012 22:05 | 1 komentarz | eco

Ulice pokrywa warstwa lodu i błota pośniegowego przez co warunki na drogach drastycznie się pogarszają. Codzienny czas dojazdu do pracy dla wielu i tak niełatwego z powodu licznych remontów, znacznie się wydłuża. Drogowcy robią co mogą. Ale czy metody przez nich stosowane nie wywołują więcej szkód niż pożytku?

Zimowe odśnieżanie. Czy sól na drogach to najlepszy sposób?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Polska jest jednym z nielicznych krajów w Unii Europejskiej, gdzie na drogi wysypuje się tak duże ilości chlorku sodu. Sytuacja taka powtarza się cyklicznie zimą – sól niszczy asfalt, chodniki, buty i przydrożną zieleń, ale za to ułatwia ludziom poruszanie się po mieście .

Rzeczywiście sól obniża temperaturę topnienia śniegu, więc wysypywana na drogi i chodniki zapobiega oblodzeniu. Efekty widać bardzo szybko – śnieg i lód znika, jezdnia staje się czarna. A co ze skutkami? Słona maź, topi się i wsiąka w glebę, powodując, że wiosną drzewa i rośliny, zamiast zielenić się usychają. Dlaczego tak się dzieje? Bo sól nie wyparowuje z drogi – razem z wodą wnika w glebę ( jej stężenie w błocie pośniegowym w pobliżu dróg bywa wyższe niż w Bałtyku). W wyniku tego rośliny z powodu tak zwanej suszy fizjologicznej zaczynają obumierać – nie mogą pobierać wody z otoczenia mimo, iż woda tam występuje. „Warunki przyuliczne znosi coraz mniej gatunków i odmian drzew” – zauważa dendrolog, Jacek Borowski. „Szczególnie szkodliwe jest zasolenie siedlisk przyulicznych i to zarówno, w postaci zasolenia gleby jak i w postaci aerozolu solnego. Z powodu działania tego ostatniego w polskich miastach (przy ulicach) ginie coraz więcej drzew, to zjawisko się niezwykle nasila. Jeśli nie zaprzestaniemy „solenia” jezdni, niedługo nie będziemy mieli drzew przy ulicach” – alarmuje dendrolog.

Sól niszczy nie tylko drzewa. Chlorek sodu powoduje korozję przydrożnych ogrodzeń, słupków czy znaków drogowych. Niszczy nasze buty, ubrania. O jej szkodliwości wiedzą też właściciele samochodów obserwując każdej zimy postęp korozji w swoich pojazdach.

Jak udowodnili amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu w Minnesocie (USA) sól, którą posypywane są ulice zimą trafia w większości do lokalnych rzek i jezior. Wniosek jest taki, że zasolenie może być dużym zagrożeniem nie tylko dla ekosystemów wodnych i lądowych, a także dla ludzi korzystających z ujęć.

Czy jest jakaś alternatywa?

Obowiązek odśnieżania i zamiatania dróg spoczywa według ustawy na samorządach, które zawierają umowy z wybranymi podwykonawcami. Jednak w dobie kryzysu, gdy każde miasto i gmina boryka się z ograniczeniami budżetowymi, konieczne są pewne wyrzeczenia. Czyli jak zwykle chodzi o pieniądze – sól drogowa jest po prostu najtańsza.

Naukowcy sugerują bardziej racjonalne odśnieżanie, z wykorzystaniem mniejszej ilości chlorku sodu - proponują, by tam gdzie jest to możliwe śnieg odgarniać, a soli używać do likwidacji gołoledzi. Podczas tegorocznej zimy wiele miast zdecydowało się na użycie żwiru. Przykładem mogą być władze Poznania, które w ramach oszczędności ograniczyły plan odśnieżania dróg do najważniejszych ulic i zamiast posypywania ich solą, zdecydowały się na użycie bardziej ekologicznego piasku lub żwiru. Tam gdzie sól jest niezbędna stosuje się specjalne maty słomiano-foliowe, które chronią przydrożną roślinność. Ponadto pnie drzew opatulane są specjalnymi polipropylenowymi kombinezonami, które chronią je przed działaniem słonej mazi. 

W zeszłym roku zimowe odśnieżanie kosztowało Warszawę ponad 90 mln zł. Dlatego prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz podała informację do mediów, że w tym roku, że względu na oszczędności brane pod uwagę jest posypywanie dróg żwirem.

Jednak szanse na wyeliminowanie z odśnieżania soli są znikome. Jak na razie jest to najtańszy środek chemiczny, który można zastosować na masową skalę. Możliwe jest stosowanie chlorku wapnia wymieszanego z substancjami zapobiegającymi korozji oraz utrzymującymi prawidłowe zakwaszenie gleby lub pochodnych kwasów octowego i mrówkowego. Ich zaletą jest to, że nie powodują korozji w takim stopniu jak chlorek sodu. Według Tadeusza Godlewskiego z Zakładu Systemów Zarządzania i Telematyki IBDiM stosowanie tych środków jest ekonomiczne nieopłacalne, bo są kilkanaście razy droższe od chlorku sodu, przez co w całej Europie używa się ich sporadycznie.

Nie tylko pieniądze stoją na przeszkodzie stosowania alternatywnych środków do odśnieżania ulic. Jak twierdzą eksperci z Instytutu Koźmiana podstawową przeszkodą jest rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 27 października 2005 roku w sprawie rodzajów i warunków stosowania środków, jakie mogą być używane na drogach publicznych orz ulicach i placach (Dz. U. 2005 nr 30 poz. 1960). Rozporządzenie to wymienia substancje, jakie można używać do usuwania śniegu i lodu z ulic. Na liście znajduje się sól kuchenna – chlorek sodu, jak również chlorek wapnia. Znajdziemy tu również piach i drobnoziarnisty żwir. Innych środków na liście brak. Co najciekawsze, te same substancje z reguły posiadają odpowiednie atesty Państwowego Zakładu Higieny i innych instytucji, zezwalające na wprowadzenie do obrotu. 

Na razie nie ma co liczyć na całkowitą rezygnację z używania soli na drodze. Priorytetem jest bezpieczeństwo, a chlorek sodu pozwala najszybciej uzyskać czarną jezdnię. Jednak zawsze można ograniczyć ilość wysypywanej soli do wymaganego minimum oraz używać więcej piasku. Obfite opady śniegu na razie nie odpuszczają, więc odśnieżanie dróg, jak co roku, staje się „solą w oku” drogowców, pieszych, jak i kierowców.

Ekologia.pl