Coraz bardziej sucho. Rybnicka zieleń ogranicza koszenie
Pracownicy Zarządu Zieleni Miejskiej w Rybniku wprowadzają rozwiązania, które mają pomóc oszczędzać wodę. Ograniczono między innymi koszenie trawników, a tam, gdzie się da, wysiewane są łąki kwietne.
- Choć z suszą borykamy się już od kilku lat, tegoroczna sytuacja jest o tyle trudna, że mamy za sobą niemal bezśnieżną zimę – mówi portalowi nowiny.pl Joanna Kotynia-Gnot, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej w Rybniku. Śnieg topniejąc, nawadnia glebę, dzięki czemu rośliny mogą łatwiej przetrwać okresy bez opadów. W tym roku rośliny już na wiosennym starcie miały ograniczony dostęp do wody. A upalne lato dopiero przed nami. – Jak wszyscy pewną obawą spoglądamy w przyszłość i tam, gdzie się da, stosujemy metody, które mają pomóc zatrzymać wodę. Chcąc zmniejszyć parowanie, tam, gdzie się da, ograniczamy koszenie trawników i zastępujemy je łąkami kwietnymi. Niestety nie wszędzie możemy sobie na to pozwolić, bo zbyt wysoka trawa może ograniczyć widoczność kierowcom lub stanowić zagrożenie pożarowe. Z tego powodu pobocza koszone są normalnie. Kosimy również trawę na zamkniętych na razie placach zabaw. Chodzi tu głównie o ograniczanie obecności kleszczy, komarów czy meszek, które mogą w późniejszym czasie stanowić zagrożenie – tłumaczy dyrektorka.
Co się stanie gdy zacznie brakować wody rybnickim wodociągom, jak to się dzieje w niektórych miastach Polski?? – Pewne elementy miejskiej zieleni i tak będą musiały być podlewane. Chodzi między innymi o rabaty i drzewa, które są obecnie nawadniane specjalnymi pojemnikami. Tak samo jest z trawnikami, które stanowią e jakiś element kompozycji. Te ostatnie są nawadniane specjalnymi podziemnymi systemami nad ranem, kiedy najbardziej mogą skorzystać z wody. Na pewno musimy trochę zmienić podejście do zieleni z uwagi na zmianę klimatu. Myślę, że kolejne lata będą rozwojem retencji, czyli różnego rodzaju zbiorników, które będą pomagały na dłużej zatrzymać wodę – tłumaczy Joanna Kotynia-Gnot.
(acz)
Komentarze
3 komentarze
Tak, ja ostatnio kleszcza złapałem na miejskim, 10-centrymetrowym trawniku. Tego jest mnóstwo i wcale nie trzeba wysokich zarośli. Wystarczy, że trawa muska ci kostkę...
czyli żeby złapac kleszcza i zachorować na boreliozę nie trzeba iść do lasu tylko wystarczy wyjść na chodnik
2 tygodnie padało a u urzędników dalej susza