Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Strach dymi z komina

14.03.2015 14:18 | 0 komentarzy | ma.w

Ostatnio dym dosłownie zajrzał w oczy mieszkańcom blokowisk przy Słowackiego i Ogrodowej. Zaprotestowali u władz i co wskórali?

Strach dymi z komina
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Problem zanieczyszczonego powietrza coraz bardziej zauważalny w Raciborzu

Strach dymi z komina

Niska emisja zatruwa życie raciborzan. Problem nagminny dotąd na dzielnicach dotknął też jedno z największych osiedli w mieście, a na kłopoty z zadymionym centrum zwracają uwagę radni miejscy. Co zamierzają zrobić władze?

Do Nowin napisali zdesperowani mieszkańcy osiedli przy Słowackiego i Ogrodowej. – Ratujcie nas bo władza nie reaguje! – tak zaczęli swój list. Deklarują się jako wyborcy Mirosława Lenka i apelują doń o działania zamiast urządzania konkursów na najładniejsze elewacje domów. W liście opisali jak dym wdziera się do ich mieszkań. – Smród i odór trują nas oraz nasze dzieci, a wszystko w środku blokowiska w centrum miasta, podobno ekologicznego – podkreślają raciborzanie. Narzekają bo „wykupili mieszkania, płacą wysokie czynsze i podatki, a nie mają warunków do życia”. Za „trucicieli” uznają przedsiębiorstwa znajdujące się w podwórzu za Biedronką przy ul. Ogrodowej.

Wyziewy do zbadania

Temat poruszył na ostatniej sesji rady miasta Leszek Szczasny z RSS Nasze Miasto. Mówił o wyziewach na Słowackiego, prosił o zbadanie tematu. Od prezydenta Lenka usłyszał, że jego podwładni dokonali już oględzin. bo do urzędu wpłynęły już 3 pisma w tej sprawie, wszystkie anonimowe ale interwencję podjęto. – Kominy są tam niestety niżej od okolicznych mieszkań. Na dzielnicach takie zadymianie, zwłaszcza w godzinach popołudniowych to chleb powszedni – oznajmił Lenk przed radą.

Sprawdziliśmy w urzędzie miasta i w starostwie co konkretnie zrobiono w sprawie interwencji z Ogrodowej i Słowackiego.

Pracownicy wydziału ochrony środowiska parokrotnie, w asyście straży miejskiej, kontrolowali przedsiębiorców wskazanych przez mieszkańców. Nie stwierdzono nielegalnych działań – spalania odpadów. W firmie pracuje nowy kocioł, opalany węglem. W okresie rozruchu wypuszcza w powietrze duże ilości dymu.

Nadzieja w pogodzie

Rozwiązaniem sytuacji byłoby wybudowanie komina wyższego od bloków albo podłączenie firmy do sieci ciepłowniczej, tudzież opalanie gazem. Urzędowi brak jednak narzędzi prawnych aby takie działania wymusić na przedsiębiorcy. – Interweniowaliśmy i będziemy nadal monitorować sytuację na tym osiedlu – zapewnia Karolina Kunicka ze starostwa powiatowego. Podobnie jak pracownicy magistratu informuje, że kontrole referatu ochrony środowiska nie stwierdziły nieprawidłowości w postępowaniu właścicieli firm. Przy okazji zauważano, że w skupie złomu, gdzie podejrzewa się spalanie odpadów, wcale nie ma pieca, bo pracownicy korzystają z grzejnika elektrycznego.

Kroki jakie podjęli mieszkańcy okazały się jednak słuszne, bo doprowadziły do niezapowiedzianych kontroli i monitoringu sytuacji ze strony służby chroniących nasze środowisko. Z naszych informacji wynika, że mieszkańcy nie zamierzają odpuścić i w formie zorganizowanego protestu, z imienną listą poparcia kolejny raz chcą poruszyć magistrat do działań. – Z nastaniem ciepłej pogody problem będzie mniej widoczny. Zadymienie wzmaga się w trakcie niżowej aury, której w okresie wiosennym jest mniej – słyszymy w wydziale ochrony środowiska. I tyle w temacie pocieszenia dla protestujących.

100 lat samotności

Gryzący w nozdrza smród z kominów domów jednorodzinnych to codzienność Raciborza. W dzielnicach problem nie schodzi z ust mieszkańców przez cały sezon grzewczy. Niestety, obecny jest też w ścisłym centrum, gdzie starych kamienic opalanych węglem jest najwięcej.

Z roku na rok ubywa chętnych do udziału w programie modernizacji źródła ciepła, który promuje magistrat. Mieszkańców odstraszają wysokie koszty eksploatacji nowych urządzeń grzewczych. Prezydent Raciborza Mirosław Lenk domaga się od Subregionu Zachodniego Województwa Śląskiego powołania zespołu roboczego ds. ograniczania niskiej emisji. Jego zadaniem byłoby wyopracować model efektywnego udziału mieszkańców w projekcie ograniczania niskiej emisji. – Proponujemy pomoc, ale skala zmian jest niewystarczająca. 100 lat tak możemy czekać na właściwe efekty, bo ludzie palą czym się da z biedy. Potrzeba rozwiązań systemowych, na które gmin nie stać – wyjaśnia włodarz Raciborza.

Szansą dla regionu jest program, o którym duże samorządy dyskutują z podległym Jastrzębskiej Spółce Węglowej przedsiębiorstwem dostarczającym ciepło systemowe. – Chociaż to drogie ciepło to nowe programy dla m.in. Raciborza i Rybnika zawierają gwarancje stałych cen na wiele lat. Gminy przygotowałyby program dofinansowania do instalacji. Są też pieniądze unijne na te cele – wylicza M. Lenk.

Kosztowny pomiar

Nowa radna Zuzanna Tomaszewska z NaM-u poruszyła na sesji temat niskiej emisji w ścisłym centrum. – Chodzi o spojrzenie urzędu na problem starych kamienic. Sama w takiej mieszkam. Prawie każdy ma tam piec – zauważa radna. Oczekuje od miasta wpływu na decyzje wspólnot mieszkaniowych by obiekty modernizowano pod kątem systemu ogrzewania. Mirosław Lenk wyjaśnia, że samorząd sukcesywnie wprowadza do swoich obiektów ciepło systemowe lub kotłownie gazowe, ale gmina nie może być bezwzględna w pewnych działaniach. Zwraca uwagę, że część właścicieli mieszkań zainstalowała już w swoich lokalach ekologiczne ogrzewanie i zmuszanie ich teraz do wydatków na kolejną modernizację systemu grzewczego wywoła niezadowolenie i opór.

Tomaszewska wspólnie z liderem NaM-u Dawidem Wacławczykiem apelują do władz – miasta i powiatu – o zakup mobilnych punktów pomiarowych, które zmierzą zanieczyszczenie powietrza w Raciborzu. Taki przyrząd kosztuje ok. 80 tys. zł i jak twierdzi naczelnik wydziału ochrony środowiska Zdzisława Sośnierz, nie da miarodajnych wyników pomiaru, bo wymaga specyficznych warunków działania. – Jeśli mamy to kupować tylko po to żebyśmy się wystraszyli to trzeba się zastanowić – uważa prezydent Raciborza. Podkreśla, że sytuacja okolicznych miast jest jednak inna, a w Raciborzu powietrze jest czystsze niż np. w Rybniku. Z takim poglądem nie zgadza się D. Wacławczyk z rady powiatu. – Możemy domniemywać, że powietrze jest u nas bardzo złej jakości. Nie tylko dlatego, że czujemy i widzimy dym z kominów. Skoro w Rybniku, Wodzisławiu i Jastrzębiu te normy są przekraczane czasami po 300 – 400% to nie ma przesłanek, by twierdzić, że w Raciborzu jest lepiej – podsumowuje. Utwierdza w tym szef referatu ochrony środowiska w starostwie Krzysztof Sporny. – Powiat raciborski zaliczany jest do strefy jastrzębsko-rybnickiej i stan zanieczyszczenia powietrza dla tamtego rejonu jest w zasadzie adekwatny do stanu u nas. Nie jesteśmy czystą wyspą na terenie Śląska, diametralnie nasze wyniki nie będą odbiegać od wyników w sąsiednich miastach – podkreśla.

Na razie ta wymiana zdań doprowadziła do rozważenia przez samorządy opcji nabycia mobilnego punktu pomiarowego, o ile miasto i powiat sfinansują zakup po połowie.

Mariusz Weidner