BOGUNICE: Miał gasić, a podpalał
W ostatnich tygodniach w sołectwie miało miejsce kilka pożarów, za których przyczynę wskazywano jednoznacznie podpalenie. Mieszkańcy Bogunic uznali, że podpalacz z Żytnej teraz wziął się za ich miejscowość. W udanej akcji policji 28 kwietnia ujęto podejrzanego o podpalenia.
W małych Bogunicach, gdzie syrena strażacka zdążyła już pokryć się kurzem, w ostatnich trzech tygodniach pożary wybuchały aż 5 razy. Zaczęło się od szopy w okolicy stawów, a 24 kwietnia doszło do pożaru stodoły. W międzyczasie paliły się trawy, a w nocy z niedzieli na poniedziałek 28 kwietnia ogień pojawił się w budynku gospodarczym przy domu tuż obok remizy. Spaliło się jedno pomieszczenie o wielkości 6 m kw. Działania gaśnicze zakończyły się ok. 2.10 w nocy. Na szczęście w żadnym z pożarów nikt nie został poszkodowany. We wsi ludzie zaczęli się zastanawiać, czy podpalacz z Żytnej nie przeniósł się do ich miejscowości. Kiedy w poniedziałkowe popołudnie 28 kwietnia strażacy jeszcze nie odpoczęli po nocnej akcji, znowu zawyła syrena. Tym razem strażacy na miejscu zastali pięć ognisk zapalnych, w tym trzy na terenie leśnym. Po akcji gaśniczej na miejsce pożaru przyjechali policjanci z komisariatu w Gaszowicach. W charakterze świadka zabrali na komisariat jednego z młodych strażaków w umundurowaniu. Następnego dnia przyznał się on do wywołania pożarów w Bogunicach.
Dozór i śledztwo
Akcja policji nie udałaby się, gdyby nie ścisła współpraca policji ze strażakami, którym bardzo zależało na złapaniu sprawcy podpaleń. – Podjęliśmy zintensyfikowane działania aby złapać sprawcę pożarów, które w ostatnim czasie bardzo się nasiliły. Dzięki bardzo dobrej współpracy ze strażakami z OSP Bogunice udało się ustalić ubiór sprawcy na podstawie nagrań z monitoringu przy remizie. Zatrzymaliśmy podejrzanego podczas akcji gaśniczej. Z początku nie przyznawał się do niczego, jednak w końcu odpuścił i przyznał się do pożarów w Bogunicach – mówi Zbigniew Ciałoń, komendant komisariatu w Gaszowicach. Policjanci prowadzą teraz dochodzenie, aby ustalić czy sprawca jest powiązany również z pożarami w Żytnej. – Nie wykluczamy powiązania z tą sprawą jeszcze innych osób, bo pojawiają się nowe wątki – wyjaśnia Zbigniew Ciałoń. W środę 30 kwietnia podejrzany został doprowadzony do prokuratury. Dostał dozór policyjny, a śledczy teraz zbadają jego sprawę i ewentualne powiązania z podpaleniami w Żytnej. Za popełnione przestępstwa grozi od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Służba społeczna
Teraz, gdy do podpaleń przyznał się młody członek OSP, strażacy mają mieszane uczucia. Z jednej strony cieszą się, że prawdopodobnie podpalenia już się skończą, z drugiej jednak szkoda im zagubionego chłopaka. – W ciągu dwóch tygodni wybuchło 5 podpaleń. Czuliśmy dużą presję społeczną na wykrycie sprawcy, dlatego ściśle współpracowaliśmy z policjantami, co ostatecznie przyniosło efekt. Funkcjonariusze przeprowadzili rozmowy ze wszystkimi strażakami biorącymi udział w ostatnich akcjach gaśniczych. Choć pożary wybuchały w miejscach, gdzie nie było zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi, gdyby pozostały niezauważone, łatwo mogłyby się przenieść na zabudowania. Dobrze, że nikomu nic się nie stało – informuje Stefan Strupowski, komendant gminny Związku OSP RP w Lyskach i jednocześnie członek OSP Bogunice. Strażacy kładli duży nacisk na znalezienie sprawcy, aby m.in. nie stracić dobrej opinii wśród społeczeństwa. Warto podkreślić, że pieniądze, które przysługują im za wyjazdy, nie trafiają bezpośrednio do ich kieszeni, a do ogólnej puli w OSP, gdzie kupuje się za nie nowy sprzęt i umundurowanie.
Szymon Kamczyk