Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Proboszczowie Matki Bożej zawsze umierali nagle

09.05.2013 10:44 | 0 komentarzy | ks. Jan

Nagła śmierć i wielki pogrzeb ks. Eugeniusza Dębickiego zwróciła uwagę wszystkich na kościół Matki Bożej. W tym uroczym barokowym kościółku kryje się od przeszło 550 lat świętość Raciborszczyzny: łaskami słynący obraz Matki Bożej Raciborskiej.

Proboszczowie Matki Bożej zawsze umierali nagle
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Wg legendy strażnik postawiony podczas napadów husyckich na południowych obrzeżach Raciborza został przez husytów ujęty i miał zawisnąć na pobliskim drzewie. Wezwawszy w swej biedzie Matkę Boską został przez tajemniczego przybysza  uwolniony. Z wdzięczności pielgrzymował do Częstochowy i przyniósł stamtąd kopię słynącego już wtedy z łask obrazu Matki Bożej. Było to w 1432 r., czyli Matka Boża patronuje tylko o 50 lat krócej naszemu miastu niż Częstochowie.

Początkowo obraz wisiał na drzewie, potem postawiono drewniany kościołem a w 1727 r. wymurowano obecną świątynię.

Przez 500 lat była kościół tylko pątniczym, bez parafii. Opiekowali się nim proboszczowie św. Mikołaja i ci urządzali tam dla pątników co roku trzy odpusty. Oprócz tego przychodziły tu procesje z okolicznych parafii.

Wielkim czcicielem Matki Bożej Raciborskiej był ks. prałat Carl  Ulitzka, proboszcz starowiejski od 1910 r. W pięćsetlecie obrazu doprowadził do uroczystej koronacji  wizerunku Jezusa i Maryi drogocennymi, złotymi koronami. Była to może największa uroczystość tego miejsca: zgromadziła 60 tys. ludzi. Korony nakładał arcybiskup Wrocławia, kardynał Adolf Bertram. Od tego czasu częściej niż tylko  w odpusty odprawiano tu nabożeństwa, aż ostatecznie dekretem kurii wrocławskiej z dnia 20 lutego 1937 r. Matka Boża stała się kuracją, w prawie równa parafii.  Ks. Ulitzka starał się zawsze, aby proboszczami parafii byli wyłaniający się ze Starej Wsi, jego kapelunki. Tak było w Studziennej, gdzie w 1918 r. osiadł ks. Franciszek Melzer, w Ocicach w 1938 r.  młodziutki ks. Bernard Gade, a u Matki Bożej kuratusem, a właściwie proboszczem, został 33-letni ks. Alojzy Spyrka.

„Nasz Alojziczek, nasz kochany Spyreczka zostali farorzem Matki Bożej!” – mówiły zachwycone niewiasty starowiejskie. Na Starej Wsi zawsze istniał kult wikarych; coś o tym wiem. Ks. Alojzy Spyrka urodził się 11 czerwca1904 r. w Kozłowie koło Gliwic. Wyświęcony na kapłana w 1930 r. we Wrocławiu został od razu wikarym u św. Mikołaja w Raciborzu, a po 7 latach pierwszym proboszczem tworzącej się dopiero parafii Matki Bożej. Był żarliwym kapłanem, o głębokiej  ale męskiej pobożności, należał do III zakonu karmelitańskiego, był poszukiwanym spowiednikiem. Wraz ze swoją siostrą Anną zamieszkiwał małą plebanię, tam gdzie dzisiaj przebiega szosa. Parafia liczyła wtedy  1250 ludzi. Jemu przypadł czas przeprowadzenia parafii przez okres wojny. Gdy zbliżał się front, wierni z całej okolicy spieszyli do Matki Bożej. Ks. Spyrka dodawał im otuchy.  polecał Bogu. Nie opuścił swych owieczek; podobnie jak inni proboszczowie Raciborza trwał przy swej parafii. Także w biednych czasach powojennych Matka Boża i osoba kustosza stała się oparciem i źródłem nadziei. Był utrakwistą, czyli władał zarówno językiem niemieckim, jak i polskim, dlatego tolerowały go nowe władze. Parafia stopniała do 800 ludzi. Niestety, Rosjanie skradli drogocenne korony obrazu Matki Bożej. Ks. Spyrka postarał się o nowe. Wykonano je w Krakowie, choć nie z tak drogocennego materiału jak pierwsze. Koronacji dokonał on sam 30 maja 1954 r. na pamiątkę ogłoszenia  przez Papieża Piusa XII Maryję Królową. Jego dziełem jest też zabezpieczenie placu kościelnego mocnym i estetycznym murem oraz postawienie pięknego ołtarza polowego za kościołem, tam gdzie odbywają się i dziś odpustowe nabożeństwa. Umarł nagle, w mroźny dzień 17 stycznia1972 r. na cmentarzu starowiejskim przy ul. Głubczyckiej. Pogrzeb jego był wielką manifestacją kapłanów i ludności raciborskiej dla tego niezłomnego kapłana w tych trudnych dla Kościoła czasach. Został pochowany na cmentarzu jerozolimskim na działce kapłańskiej.

Wydaje się, że jeszcze za życia sugerował biskupowi myśl, żeby duszpasterstwo przy Matce Bożej sprawowali ojcowie werbiści. Miał brata werbistę, misjonarza w Brazylii, ale myślał także o współpracy z siostrami Annuntiaty i ich kapelanów. Rzeczywiście po pół roku nowym proboszczem został

O. Adam Krawiec ze zgromadzenia ojców misjonarzy – werbistów. Był to miły i szlachetny człowiek. Urodził się w 1914 r. w Kramsku na ziemi lubuskiej. Jako student teologii w St. Gabriel w Austrii został wcielony w czasie wojny do wermachtu. Cudem przeżył wojnę; nosił przy sobie na pamiątkę kulę, która go ominęła tylko dlatego, że pochylił głowę wchodząc przez drzwi. Wyświęcony w 1948 r. był najpierw w niższym seminarium werbistowskim nauczycielem matematyki w Górnej Grupie. Po zamknięciu szkół zakonnych był mistrzem nowicjatu w Pieniężnie, potem rektorem w Nysie. Stamtąd powołano go do Raciborza w 1972 r. Delikatny w obejściu a równocześnie uparty w dążeniach umiał wiele dokonać, mimo negatywnego nastawienia władz. Swoją kulturą osobistą przekonał niejednego rządcę Raciborza. Jemu zawdzięczamy budowę nowej plebanii oraz funkcjonalnego domu katechetycznego (projektował zasłużony przy sakralnych budowlach inż. Staisz).

W latach 70-tych ogromnie rozrosła się liczba parafian Matki Bożej. Obok klasztoru budowano bloki i ściągano ludzi do pracy w kopalniach ze wszystkich stron Polski. Parafia stała się kilkutysięczną zbieraniną ludzi, z której trzeba było uformować wspólnotę. Równocześnie kościół Matki Bożej był nadal sanktuarium pątniczym, należało  więc  przygotowywać uroczystości odpustowe i gościć pielgrzymki. Ciosem była kolejna kradzież koron z obrazu w 1985 r. Nowe korony wytopiono głównie z obrączek ślubnych ofiarowanych przez wdowy i wdowców. Bp Nossol dał je do poświęcenia Papieżowi w Częstochowie 12 czerwca 1987 r. (powtórnie poświęcił papież korony w Gliwicach w 2001 r.).

O. Krawiec nie dożył nowej  koronacji; umarł zupełnie nagle na serce 14 czerwca 1987 r. Pochowano go również na cmentarzu jerozolimskim, tam gdzie leżał już jego poprzednik. Nowe korony nałożył Jezusowi i Maryi bp Alfons Nossol 16 sierpnia tegoż roku.

Po jego śmierci ojcowie werbiści już tylko przez rok prowadzili parafię Matki Bożej. Nowym proboszczem został o. Zygmunt Wieczorek, ale już w 1988 r. bp Nossol zamianował diecezjalnego duszpasterza Eugeniusza Poloczka. Niestety zawiódł oczekiwania ks. biskupa: wyjechał do Niemiec i nie wrócił.

W roku 1989 dekret proboszczowski otrzymał ks. Eugeniusz Dębicki. Już wtedy jednak nie miał zdrowego serca, lękał się odpowiedzialności za tak wielką i ważną parafię. Dopiero po roku zdecydował się ostatecznie i jako dziekan mogłem mu przekazać  klucze i przeprowadzić przez próg kościoła. Było to 15 listopada 1990 r. Na 23 następnych lat. Był dobrym  proboszczem i  kustoszem  a dla mnie  przyjacielskim sąsiadem. Jakby to należało do tradycji umarł nagle, podobnie jego poprzednicy. Na serce.

Kto będzie jego następcą? Sprawa ważna nie tylko dla parafian Matki Bożej , ale dla całego Raciborza, dla całej Raciborszczyzny. Kościół ten jest naszym wspólnym skarbem, perłą naszej ziemi, świętym miejscem od wielu pokoleń.

ks. Jan Szywalski