Próbował przejechać policjanta. Pościg ulicami miasta
W czwartek w godzinach przedpołudniowych kierowca audi nie zatrzymał się do kontroli drogowej, na dodatek próbował najechać na policjanta. Mundurowi podjęli pościg.
Kierowca audi nie zatrzymał się do kontroli i uciekł. Próbował najechać na policjanta. Funkcjonariusze od razu rozpoczęli pościg. W poszukiwania włączyły się wszystkie patrole.
W trakcie ucieczki ulicami miasta ścigany pojazd skręcił w ulicę Cieszyńską i jechał w kierunku centrum miasta, gdzie znikł z pola widzenia mundurowych. Patrol wywiadowców, na ulicy Podhalańskiej zauważył pojazd audi, który poruszał się z dużą prędkością. Stróże prawa widząc znaczne natężenie samochodów na tej ulicy, przy pomocy pojazdu zablokowali ruch na jezdni, co spowodowało natychmiastowy zator. 27-latek zmuszony został do zatrzymania pojazdu.
- Niestety mężczyzna nie reagował na polecenia. Mundurowi przy pomocy siły fizycznej obezwładnili mężczyznę i wyciągnęli z pojazdu. Jastrzębianin został przewieziony do komendy. W trakcie wykonywanych czynności okazało się, że ma zatrzymane prawo jazdy. Teraz policjanci wyjaśniają, czy tylko brak prawa jazdy skłonił zatrzymanego do takiego zachowania. Skierowano wniosek do Prokuratora Rejonowego w Jastrzębiu-Zdroju o objęcie 27-latka policyjnym dozorem - relacjonuje asp. Halina Semik z Komendy Miejskiej Policji w Jastrzębiu-Zdroju.
Komentarze
9 komentarzy
PiS szuka pieniędzy ale mandatów nie podniosą bo się boją o głosy. Jak by trzeba było płacić w tysiącach to zaraz by się sytuacja uspokoiła
W Polsce mandaty nie istnieja.
500 zl to nie jest mandat, to kupa smiechu.
Te kwoty moze i miały działanie prewencyjne ale 20 lat temu
@ do: - Prawdomowny-:nawet te komentarze przysyłam tym razem akurat z Niemiec, ale być może nigdzie nie byłem. Szalejący kierowcy z samochodami na niemieckich blachach to żadni Niemcy tylko Polakeny, ci sami którzy po kilku miesiącach pracy na zachodzie w cudowny sposób zapominają ojczystego języka i przeplatają w rozmowie germanizmami - podsumowując to najzwyklejsze buractwo. Oczywiście wyjątki mogą się zdarzyc wszędzie. Imponująca jest tam nieuchronność kary, choćby miało to być 10-15eur, mandat i tak dotrze do sprawcy wykroczenia. System karnej punktacji tez jest bardzo ciekawy i wiele moglibyśmy przełożyć na własne podwórko, ale jak już pisałem wielokrotnie, Polacy sa na to zbyt ogłupieni i merytoryka w jakiejkolwiek rozmowie publicznej bardziej nudzi niż fascynuje.
Nigdy nie byłeś w Niemczech. Mandaty są bardzo wysokie. Łatwo się traci prawo jazdy a bardzo trudno je odzyskać, bo egzaminy są bardzo złośliwe. W dodatku kosztowne. Niemcy w Polsce szaleją bo tu jest tanio i nie traci się prawa jazdy. Mandat 500 zł nie jest dla nich drogi. Tu kultury jazdy nie mają. W Niemczech są karni. Próba przekupienia policjanta w Niemczech kosztuje natychmiastowym aresztowaniem i sądem.
Jedź tam a się przekonasz.
To bardzo pomaga z załatwieniu problemu. My będziemy bić brawo i wnioskować o nagrodę do władz miasta. Taki szaleniec może kogoś potrącić ze skutkiem śmiertelnym. I co wtedy? Kto chce zginąć przez głupka.
Wczoraj pewien młody kierowca gwałtownie hamował przy placu zabaw bo mała dziewczynka wybiegła na wyjazd z parkingu. Ona miała do tego prawo. On nie miał prawa ruszać z piskiem opon, żeby zaimponować dziewczynie, która koło niego siedziała.
Węgrzy z idiotami na drogach poradzili sobie błyskawicznie. Po prostu drastycznie podnieśli wysokość kar. Jeżeli ktoś będzie miał świadomość utraty kilku tysięcy zł to poważnie zastanowi się czy warto ryzykować. Druga sprawa. Dlaczego to policja ma szukać kierowcy. Właścicielowi wypisać kwita, a ten niech szuka winowajcy, któremu udostępnił auto-w całym cywilizowanym świecie tak jest.
W Niemczech mandaty wcale nie sa wyzsze niż w Polsce. Tutaj problemem jest zbydlęciała mentalność i ogólne chamstwo narodowe. Nauka jak zdać egzamin zamiast zrozumienia i poszanowania przepisów o ruchu drogowym również nie pomagają w poprawie sytuacji. Zwiększanie kar to tylko chwytliwy slogan, niebędący lekarstwem na to co nam dolega.
Zatrzymane prawo jazdy i nic sobie z tego nie robił, bo nadal prowadził samochód.
Dopóki kary będą rażąco niskie, a ich egzekwowanie żadne, dopóty recydywiści nadal będą się panoszyli.
Z Polakiem katolikiem nie da się inaczej, jak dotkliwie po kieszeni i od razu, a jak go nie stać, to do Providenta.
Marka Jastrzebie-Zdroj.