Szymon Warsz i jego wyprawa na Zieloną Wyspę
Raciborzanin kontynuuje projekt Korona Europy dla Miasta Racibórz. Tym razem poprowadził 8-osobową wyprawę na jedyne trzy tysięczniki Irlandii.
Z Poznania do Cork
W naszą pierwszą tegoroczną podróż wybraliśmy się 3 lutego. Celem - najwyższy szczyt Irlandii, Carrauntoohill 1038 m n.p.m. Wraz z ekipą 8 osób wyjechaliśmy z Raciborza w kierunku nietypowego lotniska. Zawsze latamy z dużych lotnisk międzynarodowych, ale tym razem trafiło się lotnisko w Poznaniu. Jest ono bardzo małe, kameralne i obsługuje niewiele połączeń. Z Poznania przelecieliśmy do drugiego największego miasta w Irlandii - Cork. Jest ono położone na południu wyspy. Dzięki temu znacznie skróciliśmy sobie drogę dojazdową pod szczyt. Bardzo sprawnie wypożyczyliśmy samochody i popędziliśmy w kierunku miasta Killarney. Jest to niewielkie miasteczko, które leży u podnóża Carrauntoohilla. Sprawdzając prognozy pogody podjęliśmy decyzję, że następnego dnia idziemy na szczyt.
Irlandzka pogoda
Wstaliśmy o godzinie 7.00. W pensjonacie zjedliśmy śniadanie, a następnie do samochodu i w drogę. Dojechaliśmy do parkingu położonego pod szczytem. Były tam tylko nasze samochody, więc wychodzi na to, że tego dnia nikt poza nami szczytu zdobywał nie będzie. Wyruszyliśmy o godzinie 9.30 i już na samym początku spotkała nas pierwsza fala deszczu. Irlandzka pogoda towarzyszyła nam przez całą wędrówkę. Celem było zdobycie trzech najwyższych szczytów tej wyspy. Carrauntoohill, Beenkeragh oraz Caher.
Na początku zaczęliśmy kierować się w stronę góry Beenkeragh. Podmokłe tereny wraz z nabywaniem wysokości zaczęły zamarzać, zaczął się śnieg. Była to bardzo dobra informacja, ponieważ nie musieliśmy brodzić w błocie. Charakterystyczną cechą tego szczytu jest to, że bardzo często po wyprawie jest się całym przemoczonym. U nas było na szczęście inaczej. Ścieżka praktycznie nie jest oznaczona. Szliśmy po prostu jej śladem, który czasami widać pod powierzchnią śniegu. Dotarliśmy do grzbietu góry Beenkeragh i przed nami była ostatnia prosta na drugi najwyższy szczyt Irlandii. Tam zaczęło się robić wietrznie. Wkroczyliśmy również w chmury, więc przez długi czas była mgła.
Na Beenkeragh zameldowaliśmy się o godzinie 12.15. Od tego miejsca zaczął się najtrudniejszy fragment trasy. Grań Beenkeragh - Carrauntoohill. Trasa ciągle pokryta była kilkucentymetrową warstwą śniegu. Było ślisko, więc przez cały czas trzeba było mieć się na baczności. Na całe szczęście najtrudniejsze miejsca dało się obejść dołem. Były jednak momenty, w których jeden nieprzewidziany ruch mógłby skończyć się tragicznie. Pokonaliśmy najtrudniejszy fragment grani. Teraz przed nami była już tylko ostatnia prosta na Carrauntoohill.
Samonta wędrówka
Szczyt zdobyliśmy całkowicie sami, nikogo po drodze nie spotkaliśmy. O godzinie 14.30 stanęliśmy na 31. szczycie do projektu Korony Europy. Nawet na chwilę pojawiło się okno pogodowe, więc mogliśmy coś z samego wierzchołka zobaczyć. Na górze spędziliśmy 45 minut, ale przed nami był jeszcze trzeci najwyższy szczyt Irlandii - Caher. Dzieliło nas od niego kilkadziesiąt minut wędrówki.
Na Caherze zameldowaliśmy się o godzinie 16.00. Radość ogromna, bo zdobyliśmy jedyne 3 tysięczniki, jakie na tej wyspie są położone. Dodatkowo to właśnie na ostatnim wierzchołku mogliśmy zobaczyć przepiękną panoramę na całą drogę, którą przebyliśmy. Chmury całkowicie się rozsunęły.
Dwie godziny później byliśmy już na parkingu przy samochodach. Wyprawa rewelacyjna, ekipa świetna, a pogoda irlandzka - zmienna. Jeden z piękniejszych szczytów z Korony Europy - pomimo pozornie niewielkiej wysokości. Cały film z wejścia na szczyt dostępny jest na YouTube na kanale Szymon Warsz - Szlakiem w nieznane. Nasze zmagania można również obserwować na Facebooku oraz Instagramie pod nazwą Szymon Warsz - Szlakiem w nieznane. Zapraszamy do wspólnych podróży!
Szymon Warsz