Racibórz potrzebuje jednego, dużego „łał”
7 kwietnia odbyło się on–line ostatnie z cyklu pięciu spotkań twórców nowej strategii rozwoju Raciborza z mieszkańcami. Frekwencja była podobna do poprzednich, choć przez moment w warsztatach brała udział tylko jedna osoba, w dodatku z ziemi wodzisławskiej. Wiceprezydent Dawid Wacławczyk, któremu podlega projekt opracowania nowej strategii, jest zadowolony z dyskusji jakie miały miejsce podczas pięciu spotkań warsztatowych. Uczestników nie było za wielu, ale każda z rozmów miała żywy przebieg i kończyła się obfitym zestawieniem uwag i wniosków. – Słuchanie raciborzan jest najcenniejsze – podkreśla pierwszy zastępca Dariusza Polowego. Wyjawił, że w magistracie już pracuje się nad niektórymi z propozycji, jakie wniesiono w trakcie warsztatów. – Co można włączymy do strategii, ale niektórym sprawom nadamy szybszy bieg – deklaruje D. Wacławczyk.
Bez młodości, bez odwagi
W spotkaniu z kwietnia pierwsza głos zabrała studentka PWSZ – Agnieszka z Wodzisławia Śląskiego. Uważa Racibórz za miasto atrakcyjniejsze od swego miejsca zamieszkania. Przyznała, że myślała o przeprowadzce. Chciałaby Raciborza w 2030 roku jako miasta bezpiecznego, z wieloma miejscami do spędzania wolnego czasu. Zauważa jednak po swoim otoczeniu, że wielu rówieśników wyjechało za karierą do Warszawy i Gdańska, bo w regionie nie widzieli dla siebie perspektyw. – Brak młodych, odważnych ludzi jest problemem – zauważyła wodzisławianka.
Chcą się osiedlać
Pani Agnieszce podoba się raciborski Zamek i szereg miejscowych imprez plenerowych, np. jarmarki. Przyznaje jednak, że atrakcyjniejszy pod względem miejsc rozrywki jest Rybnik i tam udaje się wielu młodych ludzi. Jako duży atut Raciborza uznaje miejscową uczelnię, która ściąga do siebie nie tylko studentów z bliskich okolic. – Mam koleżankę z Podkarpacia, która tu studiuje i miasto bardzo się jej podoba. W pandemii mamy studia zdalne i wróciła w swoje okolice, ale był czas, że myślała poważnie o zamieszkaniu w Raciborzu – podkreśliła uczestniczka warsztatów. Dodała, że kluczowa w tej sytuacji jest możliwość podjęcia pracy po studiach w raciborskiej uczelni. – Racibórz jest miastem godnym zainteresowania – podsumowała.
Ładnie i zielono
Dawid Wacławczyk wie, że przyjezdni postrzegają jego miasto jako lepsze niż to widziane oczami miejscowych. – Dziś słyszałem od młodego przedsiębiorcy, że u nas nic nie ma, nic się nie dzieje i trzeba się stąd zwijać. Jakoś tendencja do narzekania u nas jest silniejsza niż gdzie indziej, w dodatku jest bardzo zaraźliwa, bo ja też jej uległem – przyznał wiceprezydent. Zachęcał Agnieszkę z Wodzisławia do powrotu do myśli o przeprowadzce. – Mamy ładne, zielone miasto. Budujemy właśnie żłobek. Edukację mamy na bardzo dobrym poziomie, to dobre miejsce dla rodzin z małymi dziećmi – wyliczał atuty Raciborza.
Żeby chcieli wracać
Pracująca z młodzieżą akademicką Sabina Musioł potwierdziła, że młodzi nie myślą o przyszłości w takich ośrodkach jak Racibórz, tylko ciągnie ich do wielkich miast. – My musimy tę strategię kierować do osób w wieku 20–40 lat, oni są jej celem – zaznaczyła rodowita raciborzanka. Wie od młodzieży, że brakuje jej na miejscu bogatego życia kulturalnego, markowych sklepów i infrastruktury rozrywkowej. – Trzeba robić wszystko co możliwe, żeby młodzi wyjeżdżający na studia chcieli tu po nich wrócić – dodała.
Robert Lasak sądzi, że w budowaniu strategii trzeba sobie uświadomić, że jest kierowana do osób, które dziś jeszcze uczą się w szkole. Myślą w kategoriach Facebooka, YouTube i TikToka o czym w budowie strategii niewiele się mówi.
Co świadczy o degradacji?
Dla pani Sabiny przygnębiający jest widok opustoszałych sklepów, których przybywa w centrum. – Kiedy uczyłam się w Ekonomiku uwielbiałam ulicę Chopina, którą docierałam do szkoły. Dziś spacer tamtędy nie należy już do przyjemnych, witryny straszą. Takie ulice świadczą o degradacji miasta – przyznała. Chciałaby, żeby Miasto włączało się w zagospodarowanie takich miejsc. – Robić coś nawet na siłę, byle się działo – podkreśliła.
R. Lasak przypomniał, że wartością przedwojennego Ratibora była jego wielokulturowość. Jego zdaniem napływ emigrantów w te rejony Europy jest nieunikniony i należy się do tego przygotować, skorzystać w ten sposób z nowych mieszkańców.
Luk Palmen z firmy InnoCo pytał uczestników czy kilkadziesiąt minut na dojazd do Rybnika to dużo czasu? Zauważył, że taki ośrodek jak Racibórz nie musi mieć wszelkich funkcji czy atrakcji jeśli w pobliżu jest miasto je posiadające.
Raciborzanie nie lubią Raciborza
Wiceprezydent Wacławczyk kolejny raz zauważył, że wśród problemów Raciborza jest brak w nim prawdziwych mieszczan. Takich, którzy żyją tu z pokolenia na pokolenie. Po II wojnie światowej wielu z nich wyjechało do Niemiec, a osiedlili się przyjezdni. Teraz współcześni dziadkowie żyją sami, bo ich dzieci i wnuki mieszkają we Wrocławiu czy Krakowie. Problematyczną kwestią jest też brak zaangażowania w życie społeczne, działania publiczne. – Jest wielu raciborzan, którzy swego miasta po prostu nie lubią – skwitował wiceprezydent.
L. Palmen podpowiedział, że aktywność mieszkańców w rzeczywistości opartej na cyfryzacji kontaktów można także budować poprzez media społecznościowe jak Facebook czy Instagram, choć trzeba mieć świadomość, że są to działania o krótkiej trwałości. Można np. postarać się o obecność Raciborza w grach sieciowych. Robert Lasak zauważył, że dzieci nie żyją tylko komputerem czy smartfonem i przywołał jedną z imprez na Zamku Piastowskim – „Noc z duchami”, gdzie zorganizowana przez stowarzyszenie badaczy historii zabawa w piaskownicy z wykrywaczem metalu przyciągnęła tłumy najmłodszych.
Kładka na początek
Marek Zimnicki nauczyciel i miłośnik turystyki rowerowej jest zdania, że Racibórz potrzebuje jednego wielkiego „łał”. Czegoś z czego będzie słynął na całą Polskę, co będzie tu przyciągało turystów. Jego zdaniem taki potencjał ma Zamek Piastowski i zadaniem na już jest budowa nowej kładki dla pieszych, rolkarzy i rowerzystów. Taką kładkę samorządowcy zapowiadają od dawna, ale projekt jest wciąż odkładany, bo są inne priorytety.
Mówiono również o karcie miejskiej, albo aplikacji o takiej funkcjonalności, gdzie posiadacz zyskuje zniżki w usługach na terenie Raciborza. Wiceprezydent Wacławczyk poinformował, że trwają analizy takiej oferty. Zależy mu także na zwiększeniu roli informacyjnej Miasta, poprzez sieć monitorów rozstawionych w Raciborzu, podających zapowiedzi wydarzeń.
Po pierwsze mieszkaniówka
Marcin Baron z InnoCo zdradził parę szczegółów z „kuchni” opracowywania strategii. Powiedział, że Racibórz przyrównywano potencjałem turystycznym do Żywca, z którym nasze miasto przegrywa. Jednak w rywalizacji z Zawierciem i Jurą Krakowsko – Częstochowską może skutecznie powalczyć ze swym potencjałem.
Marek Zimnicki podkreślał, że samorząd musi postawić na rozwój mieszkalnictwa i oferować nowe bloki komunalne. Ofertę mieszkaniową władze powinny kierować do osób zatrudnionych w Eko–Oknach, które dojeżdżają tam do pracy z całego regionu. – Zamiast pokonywać trasę po 30 km do pracy mogą być w niej za kilka minut – zaznaczył. Według niego jest to szansa na pozyskanie 1000 a może 2000 nowych raciborzan. – Ludzie zamieszkają tam, gdzie jest fajnie, a najfajniej jest w Raciborzu – uśmiechał się nauczyciel. Wiceprezydent Wacławczyk zauważył, że Miasto aktualnie nie ma rozwojowej bazy lokalowej, ale przygotowuje programy współpracy z deweloperami i właścicielami terenów pod budownictwo.
Na koniec dyskusję podsumował Luk Palmen wyliczając, że Racibórz:
• jest miastem wyrazistym, z pomysłem i potrzebuje efektu „łał”
• posiada ciekawe imprezy, które należy kontynuować, budując ich markę
• musi postawić na promocję, także wewnętrzną i uczyć najmłodszych miłości do miasta
• musi stawiać na nowe technologie, nie zapominając o sprawdzonych rozwiązaniach
• zadbać o problem starzejących się dzielnic, aby następowała w nich wymiana pokoleniowa
• przygotować ofertę dla imigrantów, którzy chcieliby się tu osiedlić
• wprowadzić menadżerów ulicy, aby zajęli się pustostanami w handlu
• wdrożyć aplikację miejską.
Ludzie:
Dariusz Polowy
Radny, były prezydent Raciborza
Dawid Wacławczyk
Radny, były wiceprezydent Raciborza
Komentarze
8 komentarzy
@Czacha2 - czy są gdzieś dostępne jakieś informacje o tych tunelach? Jakieś konkrety? Słyszałem kiedyś o rzekomych tunelach pod centrum, ale traktowałem to w formie lokalnego folkloru - chyba każde zabytkowe miasto ma takie historie.
Pierdu pierdu... Udostępnijcie do zwiedzania tunele po hitlerowcach ciągnące się pod połową Raciborza... Temat tabu? Wejść je można? Wiedza tajemna czy jak? Bo tak to wygląda...
Racibórz ostatnie lata zawodzi na każdej płaszczyźnie. Te okna na wsi to tylko pokazują. Czemu nie w Raciborzu?
ŁAŁ... kładkę wybudują i będzie głośno o tym na cały kraj i dalej ;D.... z tym ZIELONYM miastem - też przesada, panie wice" łał". Przestańcie w mieście ciąć co się pod piłę nawinie, to może znowu będzie zielono a nie BETONOWO.
Racibórz już teraz jest w permanentnym kryzysie ( śmieci, miasto zasypane śmieciami nie tylko pod śmietnikami , za dużo samochodów na ulicach, smog , nadmierny hałas, wszedzie beton i bruk). Przy tej ilości ludzi z o wiele gorszymi warunkami życia niż jeszcze 10 lat temu pan prezydent Wacławczyk chce jeszcze więcej ludzi i więcej deweloperów w mieście. Żywiec może w lecie jest atrakcyjny ale nie w zimie gdzie jest najgorszy smog na Śląsku pan z InnoCo odleciał z tym Żywcem. Żywiec to miejsce nie do życia ani turystyki - to anty przykład. Pani Sabina o sklepach. W Raciborzu aż za dużo a jej sklepów brakuje i to markowych. I to ma być stradegia rozwoju ? Trzeba było protestować jak pozwalano budować kolejne sklepy wielkopowierzchniowe nie zniknęłyby na Chopina. Zamek jako atrakcja ? Darujcie sobie nie jest i chyby nigdy nie będzie. Komuś brakuje kultury ? Czy tej jak koncertu z muzyką 120 dB gdzie aż boli słuchać i słuchanie tego to masochizm ? I to ma być ta kultura czy noc duchów i szukanie w piaskownicy. Noc jest od spania a nie kombinowania. Ale my wszystko musimy przeciw naturze. Ciągle nam mało. Przygotujcie się na cieżkie czasy, które wyleczą was z narzekania że brakuje tu sklepów markowych i że macie za mało kultury. Jedynie czego naprawdę mamy za mało to zieleni i przestrzeni za mało spokoju i czystego powietrza w tym mieście, za mało parków i miejsc spacerowych
Przestrzeń tą chce pan prezydent Wacławczyk odebrać mieszkańcom aby przejęli ją deweloperzy jak sam przyznał. Jest to działanie na szkodę miasta bo nie powinno się już budować w samym śródmieściu. Skoro pan wice prezydent słucha mieszkańców to kiedy będzie park na ul.Ogrodowej ?
Sugerowałbym najpierw zająć się podstawowymi sprawami miasta, np. wywozem śmieci segregowanych z osiedli. Samochód przyjeżdża przeładowany raz na parę dni i zabiera tylko to co jest na ziemi obok tych kolorowych kontenerów. Odjeżdża zostawiając kontenery pełne. Za 1 godzinę znowu jest pełno śmieci obok.
Dzwoniłem w tej sprawie do "Nowoczesnej" i pani powiedziała, że oczywiście od dawna wiedzą, że wywóz tych odpadów jest za rzadko, "ale wie Pan co? Na Batorego wymyślili, że będzie jeszcze rzadziej." ŁAŁ!
ileż te pomysły już kosztują miejski budżet? przecież efekt łał już miał wywołać krokodyl nad rzeką!! pomysł skończył się z chwilą zainkasowania przez pomysłodawcę 25 tysięcy złotych.twórcy strategii przede wszystkim pilnują własnych wypłat.
Oby tylko radni nieblokowali jak zwykle.