Urodził się bez rąk i nóg. Dzięki nawróceniu zrozumiał, czego chce od niego Bóg
Siostra Dolores z klasztoru Annuntiata przedstawia niezwykłą historię Nicka Vujicica.
Nick Vujicic urodził się bez rąk i bez nóg. Wiara jego była wystawiona na próbę szczególnie w okresie nastoletnim, kiedy jak każdy młody człowiek poszukiwał swojego miejsca w otaczającym go świecie. Modlił się do Boga, by pewnego dnia pozwolił mu się obudzić z rękami i nogami, jednak tak się nie stało. Pogrążył się w depresji i gniewie. Miał myśli samobójcze, które w końcu przywiodły go do próby samobójczej. Kiedy już naprawdę chciał skończyć z sobą, myślał tylko o swojej kochanej rodzinie, która była dla niego wszystkim na tym świecie. Z biegiem czasu, zrozumiał, że urodził się bez rąk i bez nóg, nie dlatego, że Bóg chciał go „pokarać”. Uwierzył, że Stwórca ma dla niego niezwykły plan – pragnie bowiem, by służył MU przez inspirowanie innych ludzi i zachęcanie ich do praktykowania wiary chrześcijańskiej.
Osobista relacja z Jezusem
Najważniejszym krokiem w procesie nawrócenia dla Nicka była decyzja o osobistej relacji z Jezusem, jako Panem i Zbawicielem. Wierzył bowiem, że tylko wtedy Bóg okaże swą moc nawet w ludzkich słabościach. Kiedy żyjemy wiarą , otwieramy się na życie bez granic. Ta osobista relacja z Jezusem usprawnia Nicka i posyła na cały świat, by głosił przesłanie o Miłości Boga. Dociera do wierzących i niewierzących, bogatych i biednych, do bliskich i dalekich. Napisał o sobie: „Prowadzę życie, którego nie waham się nazwać obłędnie szczęśliwym. Od 2012 roku ma zaszczyt dzielić życie z pobożną żoną, piękną pod każdym względem– wewnątrz i na zewnątrz. Mam piękną rodzinę, zdrowe dzieci… a wszystko dlatego, ponieważ podjąłem w życiu bardzo ważną decyzje: by zaufać Bogu do końca. Nigdy mnie nie uzdrowił, ale podarował mi przepiękne życie. To dzięki Jemu – Jezusowi!”.
Jestem szczęśliwy z Jezusem
W życiu zawsze mamy wybór. Możemy się skupić na rozczarowaniach i brakach, wybierając zgorzknienie, złość lub smutek. Ale możemy też postanowić sobie, że nawet jeśli będziemy przeżywali trudne chwile lub zetkniemy się z wrogo nastawionymi ludźmi, wyciągniemy z tego doświadczenia jakąś naukę i pójdziemy dalej, biorąc w swoje ręce odpowiedzialność za własne szczęście. Kiedy Nick urodził się bez rąk i bez nóg rodzice jego przeżyli wstrząs, po prostu byli zdruzgotani. Gniew, wina, strach , depresja, rozpacz – w pierwszych tygodniach targały nimi fale negatywnych emocji. Wylali morze łez… Płakali nad losem ich niepełnosprawnego dziecka. Nie rozumieli, jakie plany wobec takiego chłopca mógł mieć Bóg. Pewnego dnia, postanowili po prostu zaufać Bogu… i to była najważniejsza decyzja ich życia, która uczyniła ich szczęśliwymi ludźmi. Przestali dociekać, dlaczego Bóg dał im niepełnosprawne dziecko, zamiast tego, zdecydowali się, że poddadzą się JEGO planom, niezależnie od tego, czy je rozumieją, czy nie. Wlali w Nicka swą największą miłość, co przyczyniło się, do tego, że Nick przestał się obawiać życia.
Być może i nam życie nie oszczędza ciosów… Chyba jednak na nowo musimy uwierzyć, że wiele dobrego może nas jeszcze spotkać, ważne jest tylko jedno, by się nie poddawać i ufać Bogu z całego serca w naszych ciemnościach życia. Wtedy można uważać siebie za szczęśliwego człowieka … naprawdę!
By nigdy się nie poddawać
Trudno jest się nie martwić, kiedy mamy do czynienia z niepełnosprawnością lub poważną, zagrażającą życiu chorobą, ale składając sprawy w Boże ręce, możemy doświadczyć pokoju, który wypełni nasze serce. Bóg zawsze pragnie być przy nas, nawet kiedy dzieją się złe rzeczy, to nie zmienia faktu, że Bóg nas kocha do szaleństwa. Jedyną drogą możliwą dla wierzącego chrześcijanina jest poddanie się Bogu… Składać wszystko w Jego ręce i nigdy się nie poddawać. Przed ukończeniem drugiego roku życia Helen Keller straciła wzrok i słuch w wyniku przebytej choroby. Jednak na przekór wszystkim okolicznościom została później cenioną pisarką, mówczynią i działaczką społeczną. Ta wspaniała kobieta stwierdziła kiedyś, że prawdziwe szczęście osiąga się przez: „wierną służbę godnej sprawie”. Nigdy się nie poddawać, ale rozwijać swój potencjał i wiernie służyć posiadanymi talentami i radośnie dzielić się nimi z innymi ludźmi. Trwałego szczęścia nie da się osiągnąć idąc na skróty. Czasem nie mamy wpływu na okoliczności zewnętrzne, ale zawsze możemy zdecydować, jak na nie zareagujemy. Nadzieja może pojawić się nawet w najgorszych chwilach, żeby przekonać nas o Bożej obecności i trosce, by nigdy się nie poddawać… Martin Luter King powiedział kiedyś, że wszystko co wartościowe na tym świecie dokonuje się dzięki nadziei. Dopóki oddychamy, uchwyćmy się nadziei, która jest DAREM BOGA i oknem, przez które spoglądamy w przyszłość.
Nie wiemy, jaką przyszłość zaplanował dla nas Bóg. Ale zaufaj MU i nie trać nadziei – nawet pośród najtrudniejszych okoliczności pamiętaj, że najlepsze jeszcze przed TOBĄ…
siostra Dolores