Moda na niebezpieczną zabawę dotarła do Raciborza. Pierwsza poszkodowana to 17-letnia dziewczyna
Jak niebezpieczne może być zabawa na sankach? Czy przyczyną pożaru w Żorach było podpalenie? Co spotkało nauczyciela spod Rybnika, który zaginął w drodze z pociągu do domu? Wreszcie co powinno cechować sprawiedliwego króla? Odpowiedzi na te pytania można znaleźć w Nowinach Raciborskich sprzed 110 lat. Zapraszamy do lektury, która jest jak podróż w czasie do Raciborza i okolic w styczniu 1911 roku.

Nowiny Raciborskie, 17 stycznia 1911 r.
Ostrożnie z tymi saneczkami
Racibórz. W całym Niemczech wszedł obecnie w modę sport saneczkowy. Naturalnie i Racibórz nie mógł pozostać w tyle, a codziennie widać na Widoku za Brzeziem, jak gromady mężczyzn i panien spuszczają się saneczkami ze spadzistej góry na dół. Że przytem łatwo o nieszczęśliwy wypadek, nikogo chyba nie zadziwi. W czwartek po południu 17-letnia córka browarza Kaufmanna złamała sobie przytem nogę. Z innych okolic donoszą nawet o śmiertelnych wypadkach. A więc ostrożnie z tym niebezpiecznym sportem.
Atak podpalacza
Żory. w Palowicach zgorzała przed tygodniem do szczętu stodoła gospodarza Jana Gembalczyka. Pastwą płomieni stało się przeszło 100 centn. siana, tyleż słomy i obiela oraz 2 maszyny rolnicze. Tylko stodoła była zabezpieczona na 600 marek, dlatego ponosi pogorzelec dotkliwe straty. Przypuszczają, iż ogień został podłożony.
Zaginął nauczyciel
Z Rybnickiego. Od świąt przepadł bez śladu nauczyciel August Scholz z Zamysłowa. Przez święta bawił u swych rodziców w Koziejszyi, skąd wyjechał 2 stycznia, lecz do domu nie powrócił. Ze stacyi w Rybniku do Zamysłowa trzeba iść pół godziny przez las, przypuszczają więc, że tu mu się wydarzył nieszczęśliwy wypadek.
Wozy z węglem przygniotły robotnika
Niedobczyce. Pożałowania godne nieszczęście spotkało robotnika Ludwika Wilczka z kopalni "Roemera", którego zagniotło kilka wozów, napełnionych węglem, tak niebezpiecznie, że wątpią o utrzymaniu go przy życiu.
Sprawiedliwy król
Ojciec musi mieć zagwarantowane prawo do tej nauki, którą on dla dziecka uważa za potrzebną najlepszą.
Tak powiedział król belgijski w mowie tronowej, odczytanej w parlamencie brukselskim. Zarazem radził, aby walki o prawa językowe nie prowadzono z taką zaciętością, jak dotąd.
W Belgii językiem urzędowym był dotąd język francuski. Obecny król nauczył się języka flamandzkiego i już jako następca tronu przemawiał nim, skoro się znalazł wobec Flamandów.
Dał przez to piękny przykład sprawiedliwości, jak monarchowie mają postępować wobec obywateli państwa.
Komentarze

2 komentarze
Szachy to też niebespieczny sport, krzesło może być uszkogodze nagle wolno by zestolka spaść i w najgorszym przypadku uszkodzić jakieś kręgi na stałe czy jak by szachy były drewniane o matko bosko
Ten kto napisał art. O węglu z Niedobczyc - to ma mistrza.