Dzik problemem, ale też dobrem ogólnonarodowym
Na terenie Wodzisławia Śl. ogromnym problemem staje się coraz agresywniejsza populacja dzików. W związku z licznymi interwencjami mieszkańców związanymi ze szkodami i zagrożeniami powodowanymi przez tę zwierzynę, sprawę poruszono podczas jednego z ostatnich posiedzeń miejskich komisji.
WODZISŁAW ŚL. Wracamy do narastającego problemu z dzikami. Zwierzęta te coraz śmielej wychodzą na ulice miasta. Grasują w dzień i w nocy, niszczą ogrody, ogrodzenia i uprawy. Podczas listopadowego posiedzenia komisji prawa, porządku publicznego i spraw społecznych wodzisławscy radni wraz z zaproszonymi gośćmi pochylili się nad tym tematem. – W ostatnim czasie były incydenty ataków dzików na ludzi. Prosimy o współprace między miastem, starostwem i kołami łowickimi, tak aby ograniczyć liczebność tych zwierząt w naszej okolicy – apelowali radni. Dodajmy, że szkodach wyrządanych przez dziki było głośno, ale o atakach na ludzi dotąd nikt nie wspominał.
Czekają na decyzję o odstrzale
Na początku dyskusji głos zabrał prezydent Mieczysław Kieca. Przypomniał, że przebywając pod koniec września w Warszawie na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu, zgłosił problem dzików, odnosząc się jednocześnie do m.in. braku możliwości finansowania kół z budżetów miast i gmin. – Zgłosiłem konieczność podjęcia prac nad prawem łowieckim i ustawami pokrewnymi w związku z problemami naszych mieszkańców – poinformował włodarz. – Wiem, jak ważny i trudny to temat. I jak skomplikowane prawo uniemożliwia nam skuteczne działania. Otrzymałem zobowiązanie MSWiA do zajęcia się tym tematem – dodał. Prezydent Kieca przypomniał, że 7 października przekazał do starosty wodzisławskiego Leszka Bizonia pismo z prośbą w związku z licznymi interwencjami dotyczącymi dzików na terenie miasta. Zawnioskował o podjęcie działań w celu wydania decyzji o odłowie, odłowie wraz z uśmierceniem lub odstrzale redukcyjnym dzików. Aktualnie miasto czeka na odpowiedź ze strony starostwa.
Uprawnienie, nie obowiązek
Ewa Zając, naczelnik wydziału ochrony środowiska z wodzisławskiego starostwa potwierdziła, że na wniosek miasta starosta od połowy października prowadzi postępowanie w sprawie wydania decyzji o odstrzale redukcyjnym dzików. – Aktualnie w ramach postępowania 12 listopada wystąpiono do zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Katowicach w celu uzyskania porozumienia przed wydaniem decyzji. Po jego uzyskaniu zostanie wydana decyzja o odstrzale – mówiła. Naczelnik Zając zauważyła, że decyzja ta jest uprawnieniem, a nie obowiązkiem starosty. Dodała, że w międzyczasie do wodzisławskiego starostwa wpłynęło pismo od mieszkańców Wodzisławia Śl. Zawnioskowali w nim o m.in. eksterminację dzików na terenie całego miasta. – Nie ma możliwości prawnej ani przyrodniczej wyeliminowania całkowicie populacji dzików z terenów zamieszkałych – podkreśliła Ewa Zając. – Zwierzęta łowne stanowią dobro ogólnonarodowe i są własnością skarbu państwa – zauważyła. Dodała, że starosta rozumie trudności wynikające ze współdzielenia przestrzeni miasta ze zwierzyną łowną, jednak postulat całkowitej eksterminacji jednego gatunku jest w rażącej sprzeczności z konstytucjonalną zasadą ochrony środowiska. – Nie można wytępić całkowicie jednego gatunku. Nie twierdzę, że nie jest potrzebny odstrzał redukcyjny, ale nie możemy doprowadzić jednak do tego, że nie będzie żadnego dzika na terenie miasta – mówiła Ewa Zając.
Problem w dzielnicy Wilchwy
Głos w dyskusji zabrali również przedstawiciele kół łowieckich działających na terenie Wodzisławia Śl.: Henryk Heliosz z Koła łowieckiego „Lis” oraz Jerzy Glinka z Koła łowieckiego „Róg”. Obaj zgodnie stwierdzili, że w ostatnim czasie nasiliła się działalność dzików na terenie miasta i coraz śmielej podchodzą one do zabudowań mieszkalnych. Wymienili, że myśliwi z „Rogu” w zeszłym roku odstrzelili – 217 dzików, a z „Lisa” – 50. W tym roku dokonali już odstrzału kolejno: ponad 200 i ponad 40 sztuk. Prezes Glinka zauważył, że problem z dzikami występuje głównie na terenie dzielnicy Wilchwy. – Wiele z nich bytuje na hałdzie po kopalni I Maja. Otrzymaliśmy zgodę od właściciela tego terenu na postawienie tam ambon i fotopułapek, żeby zaobserwować, ile faktycznie tych dzików tam jest. Trudno podać konkretną liczbę. Dzik jest zwierzyną migrującą potrafiącą przejść jednej nocy nawet 20 km. Można jednak przypuszczać, że jest ich tam około 50 sztuk – mówił. Przewodniczący rady Dezyderiusz Szwagrzak pytał, czy Koło łowieckie „Róg” zastrzeliło jakiegoś dzika na pokopalnianym terenie oraz kto był inicjatorem tych działań w tamtym rejonie. Jerzy Glinka odpowiedział, że w ostatnim czasie udało się ustrzelić jednego dzika, zaś inicjatorami działań byli oni sami. – Cieszę się, że się państwo zaangażowali. Niektórzy potrafią działać, inni tylko piszą pisma – zauważył przewodniczący Szwagrzak, co było kąśliwą uwagą w stosunku do prezydenta Kiecy.
Środkami usypiającymi w dziki? To bezprawne i nieetyczne
Justyna Zagola z wydziału ochrony środowiska w wodzisławskim magistracie poinformowała radnych, że miasto podejmuje szereg działań mających na celu usunięcie dzikich zwierząt z terenów zamieszkałych i zatrzymanie ich w naturalnym siedliskach. Wymieniła, że m.in. w grudniu zeszłego roku urząd zakupił 15 ton ziaren kukurydzy – po 5 ton dla każdego koła łowieckiego działającego na terenie Wodzisławia Śl. – które zostało przeznaczone na zimowe dokarmianie zwierzyny dziko żyjącej celem utworzenia tzw. pasów zaporowych. Mają one za zadanie zatrzymywać zwierzęta w lasach i uniknąć wyrządzanych przez nich szkód. W roku bieżącym w budżecie miasta na tego typu działania zabezpieczono kwotę 19 tys. zł. Radny Mariusz Blazy, zapytał prezesów kół łowieckich uczestniczących w posiedzeniu, czy jest możliwość, aby do pasów zaporowych, dodawać np. środki usypiające, żeby potem móc w łatwiejszy sposób odłowić zwierzęta. – Nie możemy takich działań podejmować. Nie pozwala nam na to prawo łowieckie, statut, ani sumienie – podkreślił stanowczo Jerzy Glinka.
(juk)
Ludzie:
Mieczysław Kieca
Prezydent Wodzisławia Śl.
Komentarze
4 komentarze
Szanowna Redakcjo
To nieprawda że mieszkańcy Wilchw wystąpili o eksterminacji wszystkich dzików. Występowaliśmy o wyeliminowanie wszystkich dzików z naszej przestrzeni. Proszę poprosić starostę i prezydenta o pełną korespondencję jaką włodarze prowadzili z
mieszkańcami Wilchw. Starosta wydał decyzję na odstrzał redukcyjny zaledwie 50 sztuk dzików. Zważywszy na fakt, że w dzielnicy jest kilka a może nawet kilkanaście stad dzików po kilkadziesiąt sztuk oraz że roczny przyrost populacji wynosi 200-300%, oraz że te 50 sztuk ma zostać odstrzelonych do końca roku 2021, dziki będą mieć się dobrze i nadal zagrażać bezpieczeństwu mieszkańców.
Pozdrawiam
Kieca jest jednak bardzo nieudolny mówi na odstrzał dzików nie ma pieniędzy i jedzie w tej sprawie aż do Warszawy a tym czasem z kasy miasta ,naszych Wodzisławskich pieniędzy daje 261 tyś zł na głupoty
https://www.nowiny.pl/wodzislaw-slaski/172964-cwierc-miliona-zlotych-za-wojenke-miedzy-prezydentem-a-radnymi.html
Dziki uciekają z lasu, bo po lasach jeżdżą motory, quady. Tego kieca nie widzi, z wygodnego fotela nic nie widać! W parku, na trawnikach, znowu parkują samochody, straż miejska policja nic nie widzi! Zadzwonią na pocztę żeby zabrali swoje złomy z parku, przecież wystawić mandat to zbyt duży wysiłek,nie będą karali łamiących prawo. Ekolodzy!
czyzby klusownicy na L-4