Najpierw problem z zalanymi balkonami, teraz kłopoty ze spółdzielnią
Mieszkańcy bloku na Wilchwach w Wodzisławiu mieli dość sytuacji, że deszcz zalewa ich balkony, wywieszone pranie, brudzi szyby, a w czasie intensywnych opadów – nawet leci do mieszkań. – Spółdzielnia nie reagowała, więc sami zdecydowaliśmy się na montaż daszków nad balkonami. Wtedy w klatkach pojawiło się pismo, że mamy je natychmiast usunąć – mówi z rozgoryczeniem Roman Jarząbek.
Blok na Osiedlu 1 Maja w Wodzisławiu Śląskim. Znajduje się w zasobach spółdzielni mieszkaniowej „Marcel”. Przez lata problemu z zalewaniem balkonu nie było. - Przez 30 lat mieliśmy spokój. Nad balkonami były zamontowane daszki. Każdy montował je wtedy indywidualnie, na swój koszt i nikt ze spółdzielni nie miał o to pretensji - mówi Roman Jarząbek, mieszkaniec bloku.
Sytuacja zmieniła się trzy lata temu. Blok został poddany termomodernizacji. Firma, która ocieplała blok, zdemontowała daszki. - Wtedy postanowiliśmy interweniować. Apelowaliśmy do spółdzielni, żeby zabezpieczyli nasze balkony przed opadami deszczu. Najlepiej, żeby zamontowali jeden główny daszek na szczycie bloku, dla wszystkich mieszkańców. Ale odpowiedź była odmowna. Tłumaczyli, że obowiązują trzy lata gwarancji z związku z termomodernizacją - przekazują nam mieszkańcy bloku.
Brud i zacieki
Efekt był taki, że padający deszcz zalewał ludziom balkony. - Tworzą się brzydkie, szare zacieki. Co chwilę trzeba malować balkon. Po deszczu szyby są brudne. Nie można zostawić prania i wyjść z domu, bo w razie deszczu jest całe mokre. Nawet kafelki na balkonie są w gorszym stanie, bo ciągłe oddziaływanie deszczu powoduje powstawanie plam - opisują swoje problemy mieszkańcy.