Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Był wielopokoleniowy dom. Została rodzina w ruinie [REPORTAŻ]

29.10.2017 19:05 | 3 komentarze | mak, art

Matka mieszkała na parterze, córka z mężem na piętrze. Konflikt między małżeństwem a starszą kobietą trwał wiele lat, w końcu małżonkowie się wyprowadzili. Osamotniona babcia przepisała dom na wnuka. Gdy kobieta ciężko zachorowała, trafiła do domu pomocy społecznej. W rodzinie rozgorzał nowy konflikt. Tym razem o to, kto ma łożyć na utrzymanie schorowanej babci.

Był wielopokoleniowy dom. Została rodzina w ruinie [REPORTAŻ]
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Alicja i Damian Katryniokowie przez wiele lat mieszkali w Gorzyczkach, u matki pani Alicji. Kilka lat temu wyprowadzili się do Lubomi. Zgłosili się do naszej redakcji, bo Ośrodek Pomocy Społecznej w Gorzycach obciążył ich częścią kosztów utrzymania sparaliżowanej matki w Domu Pomocy Społecznej w Gorzycach. Uważają, że niesłusznie. Starsza kobieta przepisała wcześniej dom na swojego wnuka, syna Katrynioków i jego żonę. W tej sytuacji małżeństwo uważa, że utrzymaniem babci, powinni zająć się właśnie oni.

Myśleli, że dom będzie ich

Dom w Gorzyczkach, w którym mieszkali Alicja i Damian Katryniokowie, początkowo należał do rodziców pani Alicji. Rodzice mieszkali na dole, a pani Alicja z mężem na górze. - Mieszkaliśmy tam dokładnie 35 lat, 2 miesiące i 4 dni. Mamy to wszystko policzone. Sentyment do tamtego miejsca pozostał. To był mój rodzinny dom. Nie był nasz, ale dbaliśmy jak o swój. Człowiek robił wszystko, co było trzeba - zapewnia Alicja Katryniok. Jej mąż dodaje: - Zrobiliśmy centralne, otynkowaliśmy dom z zewnątrz, okna wymienialiśmy, wykafelkowaliśmy schody, położyliśmy panele. Można tak wymieniać. Włożyliśmy w ten dom i pieniądze i serce - wylicza Damian Katryniok.

Małżonkowie przyznają: „myśleliśmy, że będziemy mieszkać w Gorzyczkach zawsze”. Tym bardziej że pani Alicja była jedynaczką, a jej ojciec zapewniał, że kiedyś dom będzie ich. - Powtarzał, że komu ma to dać, jak nie własnej córce - wspomina pan Damian.

Problemy rozpoczęły się, kiedy zmarł ojciec pani Alicji, a jedyną właścicielką domu stała się jej matka.

Wszystko „źle”

Pani Alicja opowiada, że życie z matką pod jednym dachem było bardzo trudne. - Wszystko mojej mamie przeszkadzało. Wszystko było źle. Za głośno radio, za głośno psy szczekają, za głośno deszcz pada. Wszystko to było „naszą winą”. Mama miała napalone, pozamiatane, wykoszone, wszystko miała zrobione. A i tak z każdej strony pretensje i uwagi. I obgadywanie za plecami. Ja wiem, że to matka, ale psychika mi wysiadała. Nie mogłam już dłużej tego wytrzymać - nie kryje łez Alicja Katryniok. Małżeństwo postanowiło, że musi się wyprowadzić. - Chcieliśmy wreszcie żyć normalnie, bez poniżania - mówią.

Jeden z sąsiadów seniorki przyznaje: - Starsza pani miała ciężki charakter. Ze wszystkim była na „nie”. Niby zawsze uśmiechnięta, grzeczna, ale przy bliższym poznaniu była ciężka w kontakcie. Młodzi chcieli wybudować się na tyłach jej domu. Nie pozwoliła – mówi.

Katryniokowie powiedzieli „dość” trzy lata temu. Nie mogli dłużej wytrzymać trudnej sytuacji. Przeprowadzili się do Lubomi. Razem z córką kupili tam dom na kredyt, który nadal spłacają. - Tu jest spokojnie. Sąsiedzi są bardzo mili. Z córką mieszka się dobrze - mówi pani Alicja. Po wyprowadzce do Lubomi Alicja i Damian Katryniokowie właściwie urwali kontakt z matką pani Alicji. Praktycznie doszło do rozpadu więzi rodzinnych.