Zmarłego nie da się ścigać
Mniej niż sekundę na ratowanie życia miała rybniczanka, którą w Ochojcu zabił kierowca odurzony dopalaczami. Sprawca, który po nie sięgał, na co dzień prowadził tiry. Prokuratura ujawnia szokujące okoliczności tragedii, w której zginęły dwie osoby.
Tragicznym wypadkiem, który wiosną wydarzył się na DK 78 w rybnickiej dzielnicy Ochojec, żyło całe miasto. To ruchliwa trasa pomiędzy Rybnikiem a Gliwicami. To tu, 3 kwietnia około godziny 20.35 kierujący samochodem alfa romeo, jadąc w kierunku Rybnika zjechał na przeciwny pas ruchu gdzie zderzył się czołowo z jadącym w kierunku Gliwic samochodem nissan micra. W wyniku zderzenia śmierć na miejscu poniosła kierująca nissanem, 40–letnia rybniczanka. Kierujący alfy zmarł w szpitalu. Wypadek wyglądał bardzo drastycznie. Pędzące z ogromną prędkością alfa romeo dosłownie zmiotło z jezdni prawidłowo jadącego nissana micrę. Po wypadku na forach internetowych zawrzało. Kierowcą alfy był Grzegorz K., 33–letni mieszkaniec Wodzisławia Śląskiego. Wiele osób broniło wodzisławianina. Ci, którzy go znali, tłumaczyli, że to rozsądny, dobry, bo zawodowy kierowca. Spekulowano, że być może zasłabł za kierownicą, zjeżdżając na przeciwny pas ruchu. Innu wskazywali na winę kierującej micrą. Nic bardziej błędnego.
Silny, nowy narkotyk
Bezpośrednio po wypadku sprawą zajęli się śledczy z Prokuratury Rejonowej w Rybniku. Standardowo zabezpieczono wraki samochodów. Zarządzono sekcję zwłok ofiar wypadku. W toku postepowania przeprowadzono badania chemiczno–toksykologiczne na obecność we krwi uczestników ewentualnych środków odurzających, psychotropowych lub alkoholu. Podczas tych badań, we krwi Grzegorza K. odkryto substancję o skomplikowanej nazwie alfa pirolidynopentiofenon. To nic innego jak bardzo mocny dopalacz, występujący pod nazwą alfa pvp. – To organiczny związek chemiczny będący pochodną katynonu. Stosowany jest jako stymulant i empatogen. Należy do nowej grupy środków uzależniających. Nie ma możliwości by został zażyty czy zapisany Grzegorzowi K. w celach leczniczych – tłumaczy prokurator Rafał Łazarczyk, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Rybniku.
Była bez szans
Bulwersujące? To nie wszystko. W postępowaniu powołano między innymi biegłego sadowego z zakresu techniki motoryzacyjnej ruchu drogowego. Specjalista badał, z jaką prędkością poruszały się oba pojazdy, w momencie kiedy doszło do wypadku. Ustalono, że Grzegorz K. pędził alfą romeo z prędkością nie mniejszą niż 148 km/h w miejscu gdzie ograniczenie wynosi 90 km/h. – Prędkość z którą poruszała się pokrzywdzona, mieściła się w prędkości administracyjnej, dopuszczalnej w tamtym rejonie. Kobieta jechała prawidłowo. Biegły orzekł, że mimo to, Katarzyna P. nie miała żadnych szans na uniknięcie zderzenia. Wyliczono, że przy tej prędkości obu pojazdów miała na to mniej niż sekundę, a więc poniżej czasu wymaganego na podjęcie przez człowieka jakiejkolwiek reakcji – mówi prokurator.
Wszystko świeci
Na koniec rzecz, która szokuje najbardziej. Odurzony Grzegorz K., chwilę przed tragedią pochwalił się na jednym z portali społecznościowych niesprawnym samochodem. Zamieścił tam zdjęcie deski rozdzielczej, na której świeciły się kontrolki ostrzegawcze, informujące o niesprawnych układach w jego samochodzie. Po dopalaczach bardzo go to ubawiło, o czym świadczył komentarz pod zdjęciem. – Potwierdzam, że dokonano takiego wpisu na jednym z portali. Komputer pokładowy informował kolejno: o niskim poziomie płynu hamulcowego, o niesprawnym systemie zapobiegającym blokowaniu – ABS oraz niesprawnym systemie trakcji – wylicza prokurator. Zdaniem biegłego to nie było bezpośrednią przyczyną tragedii, tylko zachowanie 33–latka na jezdni
To koniec
Pojawia się pytanie – co dalej. Niestety, nic. – Gdyby sprawca przeżył, z pewnością usłyszałby zarzuty, a potem odpowiadałby przed sądem. Jego zachowanie na drodze jednoznacznie świadczy o jego winie. Zmarłego nie da się jednak ścigać – tłumaczy prokurator Rafał Łazarczyk. Prokuratura wobec śmierci sprawcy wypadku 29 lipca umorzyła postępowanie. Z profilu Grzegorza K. w internecie usunięto wspomniane zdjęcie, znajduje się jednak w prokuratorskich aktach postepowania.
Adrian Czarnota
Komentarze
12 komentarzy
Wina kierowcy nie podlega dyskusji, mój sprzeciw natomiast budzi sposób przedstawienia tego tematu. Czy naprawdę "NW" muszą się od pewnego czasu zniżać do poziomu Faktu, czy innego Super Ekspresu? Dlaczego od kilku numerów gazeta z założenia dla całej rodziny straszy zdjęciami trupów, kraks i zakrwawionych ścian? Czy w najbliższym numerze zostaniemy uraczeni zdjęciami z masakry w Skrzyszowie? A może jakiś inny śmiertelny wypadek zostanie rozłożony na czynniki pierwsze? Naprawdę, nie ma już o czym pisać?
szkoda niewinnych ludzi natomiast dla drogowych bandytów nie ma wytlumaczenia
Drogi Młody1618, mylisz się, to był mój pierwszy komentarz. Ja nie udaję kogoś, kim nie jestem. Widzę za to, że większość z nas udaje, zaślepiona jest nienawiścią i pogardą do drugiego człowieka. Nie sądźmy a nie będziemy sądzeni.
Glos1981 - Widząc po Twojej pisowni to nie Twój pierwszy komentarz ale pod innym Loginem czy nazwą . Co czuje rodzina pana Grzegorza K? Na pewno stratę nie odpowiedzialnego syna który swoją głupotą sprawił wiele łez i bólu.
Droga redakcjo! Jestem zniesmaczona poziomem Waszego dziennikarstwa. Jesteście jak hieny cmentarne, nawet po śmierci czerpiecie zyski z ludzkiego nieszczęścia. Czy zastanawiali się Państwo co czuje rodzina Grzegorza K.? Czy sprawa została dokładnie zbadana? Czy każda ze stron (rodzina ofiar) miała możliwość powiedzenia prawdy? Czy tylko bazujecie na suchych faktach otrzymanych od policji,czy też prokuratury? Jak widzę, czarne jest czarne, a białe jest białe? A gdzie pozostałe odcienie szarości? Czy nie dość bólu i cierpienia dla rodzin ofiar? Nikt z nas nie ma prawa nikogo oceniać, a tym bardziej oczerniać .Powiem krótko: Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień...
Fakt jest taki, jechał po dopalaczach, wziął i wsiadł. Wina jest jedynie jego tylko szkoda osoby która zostawiła rodzinę, bliskich i niczemu nie zawiniła...
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Nie usunięto zdjęcia, ponieważ od początku znajduje się na grupie alfy romeo, po dziś dzień.
do Stokrotka1982: skoro ktoś sięga po dopalacze a pozniej siada z kółkiem to chyba moze przewidziec czym to grozi ??? moze i byl fajny itd ale napewno nieodpowiedzialny ! I uwazam, ze własnie takie zachowanie powinno być napiętnowane, bo nie mozna rozpatrywac tego w kategorii nieumyślnego zabójstwa. Nikogo tu nie potępiam ale pijąc czy zarzywając narkotyki i jezdząc autem wiec, ze nie tylko mozesz zrobic sobie krzywde i własnie dobrze, ze takie informacje są upubliczniane.
Policja nie jest w stanie sprawdzic wszystkich kierujących czy są ''wypici'' a jest ich raczej duzo, bo sam na takiego trafiłem gdy jechałem rowerem, tylko moja uwaga pozwoliła mi uniknąc wypadku na skrzyzowaniu, niestety nie zadzwonilem na policje bo nie miałem tel.przy sobie a kierowca uciekł.
A ponadto nigdy nie wiesz co w człowieku siedzi do końca ale bardzo słusznie, ze redakcja zamieściła ten artykuł bo to bezsensowna śmierć( a nawet dwie) A te rodziny już nigdy się nie pozbierają i nie uwierzą do końca w to co się stało.
A dlaczego smaczne jest podniecanie się cudzym nieszczęściem? Szczytem naiwności jest myślenie, że ktoś po przeczytaniu takiego artykułu zacznie rozważniej jeździć! Całkowicie zgadzam się ze Stokrotką -
pewne sprawy należy zostawić w spokoju. Ale "w czasach pogardy do drugiego człowieka" najważniejszy jest zysk. I podniesienie czytelnictwa słabo schodzącej gazety
Stokrotko, artykuł jak najbardziej smaczny, może co niektórzy przeczytają do końca i ze zrozumieniem i zastanowią się nad sobą. Aczkolwiek w czasach pogardy do drugiego człowieka, pogardy do przepisów, praw i obowiązków, nawet przykład tak wielkiej tragedii ciężko przemawia do sumień.
Znałam Grzesia. Stała się tragiczna rzecz, której nie da się odwrócić, a może być jedynie przestrogą dla innych. Współczuję rodzinom, zarówno pani, która zginęła w wypadku, bo zapewne pozostawiła męża, dzieci, ale także rodzinie Grzegorza. Uważam też, że artykuł jest trochę niesmaczny, rozgrzebuje rany i podsyca nienawiść, a obydwie rodziny cierpią. Nie bronię tutaj sprawcy wypadku, bo wiadomo, że nie powinno do tego wszystkiego dojść i postąpił karygodnie, ale niestety, to jeden z tych przypadków, gdy jeden nieodpowiedni wybryk kończy się tragicznie. Grzesiek nie był narkomanem, nie był uzależniony, żył zupełnie normalnie, był spokojnym, poukładanym chłopakiem, to tylko taka informacja dla osób, które po przeczytaniu tego artykułu wyobraziły sobie osobę z patologii. I przestroga dla wszystkich normalnych, fajnych, poukładanych chłopaków, by pamiętali, żeby nie próbować, nawet ten jeden, jedyny raz. Warto się zastanowić, jak tego typu artykuł może skrzywdzić bliskich osoby zmarłej, bo przecież życia to nikomu nie wróci, nic nie da się naprawić, a po tych kilku miesiącach, gdy bliscy zaczynają powoli dochodzić do siebie, znów w ich stronę zwrócą się palce całego plotkarskiego, małego miasteczka. Czy taki artykuł pomoże się pozbierać rodzinie pani, która zginęła? Chyba chodzi o to, by ci ludzie tez mogli się pozbierać, może nawet po jakimś czasie znaleźć przebaczenie dla sprawcy, co jest ważne w procesie żałoby, wracania do stanu równowagi.