Małżeństwo na czele pszowskich dożynek [ZDJĘCIA]
Po latach przerwy Pszów zorganizował dożynki. Nie było korowodu, ale za to uroczysty przemarsz z bazyliki na rynek.
Dożynki odbyły się 28 sierpnia na rynku, tuż po dwudniowym pikniku motocyklowym. Uczestnicy święta plonów - rolnicy, działkowcy, poczty sztandarowe, parlamentarzyści, samorządowcy i mieszkańcy, przeszli po mszy świętej w pszowskiej bazylice w uroczystym korowodzie na plac pod sceną. Tam gospodarze miasta odebrali dożynkowy chleb. - Podziękujmy za okazały bochen chleba upieczony z tegorocznego ziarna, bo w tym chlebie zawarta jest nasza gościnność i obietnica, że gdyby nawet komuś miało go zabraknąć, to każdemu z nas wystarczy wrażliwości, by dostrzec cudzą biedą i podzielić się swoim chlebem - mówiła burmistrz Katarzyna Sawicka-Mucha.
Starostami dożynek było małżeństwo rolników z Pszowa - Małgorzata Sowa i Aleksander Sowa, który pracuje również na kopalni.
Komentarze
3 komentarze
to były dożynki ????
to była największa parodia i błazenada dożynek w Pszowie , od niepamiętnych czasów .....
po zdjeciach to nie wiem czy to bylo swieto rolnikow czy urzednikow ,ale skoro jest ich tam tak duzo to szkoda ze nie interesuja sie praca remontowanej ulicy k.miarki ,przebieg prac prosi o pomste do nieba a wykonanie pozostawia wiele do zyczenia ,widze ze wybieranie najtanszych firm niczego was nie nauczylo ,szopki z rynkiem chyba jeszcze wszyscy pamietamy .......
...fajnie fajnie fajnie...
tylko słuchając części "oficjalnej" miałem wrażenie, że przeniosłem się do "najlepszych" lat PRL-u na jakiś wiec polityczny...tyle tylko, że w tym przypadku zjechała się cała lokalna śmietanka IV RP i wygłaszała swoje podziękowania dla rolników...tylko, że rolnicy mogli się tam czuć jakby znaleźli się w tym miejscu przypadkiem, a nie na obchodach swojego święta.
Ile to było powitań posłów, senatorów, radnych sejmiku i innych wspaniałych ludzi, którzy z rolnictwem i przyrodą mają chyba tylko tyle wspólnego, że zasiadają na...WIEJSKIEJ. Zjechali się wszyscy, którzy przez cały rok Pszów mają w głębokim poważaniu i nie bardzo wiedzą gdzie coś takiego się znajduje, ale znalazła się okazją do pokazania się, więc przybyli...i po 30 minutach się zmyli...;)