Drogi pożarowe w Raciborzu są pełne samochodów. Strażacy obawiają się najgorszego
Przejezdność dróg osiedlowych ma kluczowe znaczenie dla straży pożarnej. Od tego bowiem zależy, czy strażacy będą w stanie nieść pomoc mieszkańcom zagrożonego bloku. W Raciborzu jest z tym duży problem.
W ubiegłym tygodniu (28-30) raciborscy strażacy wspólnie ze strażą miejską sprawdzali przejezdność dróg osiedlowych pod kątem ewentualnego dojazdu wozów bojowych oraz autodrabiny PSP Racibórz do miejsca pożaru. Wyniki akcji nie napawają optymizmem - w wielu przypadkach przejazd był po prostu zablokowany przez zaparkowane samochody. - Rozumiemy, że mieszkańcy chcą zaparkować samochód jak najbliżej mieszkania, jednak często te chęci sprawiają, że blokują przejazd na drogach pożarowych - mówi mł. bryg. Roland Kotula, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Raciborzu.
Nieprzejezdne drogi, brak oznakowania
Samochody blokujące drogi oraz miejsca do nawracania (ślepe uliczki zakończone placykiem lub układem drogowym w kształcie litery T) to jedno, ale brak właściwego oznakowania dróg pożarowych to drugie. - Tego oznakowania wielokrotnie brakowało. Będziemy występować do administracji osiedli o jego uzupełnienie - dodaje R. Kotula.
Strażacy sprawdzali przede wszystkim przejezdność dużych osiedli z wysoką zabudową - na Ostrogu, w rejonie ulic Słowackiego, Katowickiej i Żorskiej. Tam w przypadku pożaru do walki z ogniem niezbędne jest wykorzystanie autodrabiny. - W takich miejscach nie ma alternatywy dla autodrabiny. Ten samochód musi dojechać na miejsce aby nieść pomoc - mówi R. Kotula.
Światełko w tunelu
Dodajmy, że nie była to pierwsza tego typu akcja. Jak mówią strażacy, przejezdność dróg osiedlowych daleka jest od ideału, jednak w tym roku w porównaniu do lat ubiegłych dało się zauważyć nieznaczną poprawę.
- Ludzie mają coraz większą świadomość, że od tego zależy ich bezpieczeństwo. Nie znamy dnia ani godziny, kiedy dojdzie do takiego zdarzenia, dlatego apeluję do mieszkańców, aby te kwestie mieli na uwadze - kończy R. Kotula.
Warto wziąć sobie do serca słowa Rolanda Kotuli - bo przecież lepiej jest przejść się kawałek, niż nieumyślnie doprowadzić do tragedii.
Wojtek Żołneczko