Wicewojewoda w ogniu pytań. Gabriela Lenartowicz poczuła się obrażona na sesji
Gabriela Lenartowicz, która przyjechała na sesję miejską z informacją o szansie dla RCKiK została zasypana pytaniami od radnych NaM-u i niezależnych. Michał Woś uznał, że jej obecność nie jest przypadkowa w czasie kampanii wyborczej, a Leon Fiołka mówił o propagandzie. – To nie fair, zaprosił mnie przewodniczący Henryk Mainusz – tłumaczyła wicewojewoda.
Lenartowicz wystąpiła przed radą miasta. Odczytała treść mejla od ministra zdrowia Mariana Zembali. Według niej powinno zaspokoić oczekiwania informacyjne raciborzan jak i pracowników. Ten podtrzymał negatywną ocenę resortu dot. sytuacji finansowej i organizacyjnej RCKiK jak i przyczyn, które są jej źródłem. Wg Zembali centrum ma wykonywać zadania przypisane mu jako placówce służby krwi. Wziął jednak pod uwagę dotychczasowe rozmowy i argumentację, którą przedstawiła mu wicewojewoda i postanowił dać szansę na wprowadzenie działań naprawczych w okresie roku od zaakceptowania przez ministerstwo planu ich wdrażania.
Oznacza to zgodę na wprowadzenie ich przy zachowaniu obecnego statusu prawnego RCKiK i szansę na funkcjonowanie w dotychczasowej strukturze jako samodzielnej jednostki. - Jestem przekonany, że okres roku od wprowadzenia skutecznego, uzgodnionego z ministerstwem zdrowia planu naprawczego pozwoli na szerszą analizę problemu i wyciągnięcie wniosków na wyciągnięcie ostatecznych decyzji co do statusu prawno-organizacyjnego RCKiK – napisał Marian Zembala. – Uzgodnienia w sprawie szczegółów planu trwają – podkreśliła G. Lenartowicz. Liczy na dalsze skuteczne rozmowy z ministrem, które doprowadzą do konsensusu.
Prosiła aby tematu nie traktować w kategoriach politycznych, bo jest przeciwnikiem jakichkolwiek konotacji politycznych czy próbom nadawania politycznej konotacji tej kwestii. – Bo to nie służy ani ludziom, ani Raciborzowi i jest nieetyczne przy wykorzystywaniu ludzkich obaw o pracę do jakichkolwiek celów pozamerytorycznych – powiedziała.
Chętnych by podyskutować z Lenartowicz było wsród radnych wielu. Zaczął Piotr Klima. Pytał o 7 mln zł straty, które RCKiK musi zbilansować z pomocą ministerstwa. Chciał tez poznać opinię wicewojewody na temat braku dostępu do planu naprawczego ze strony radnych miejskich. G. Lenartowicz tłumaczyła, że nie jest ani stroną ani osobą kompetentną by wypowiadać się w kwestiach dotyczących Ministra Zdrowia. – Tak jak w negocjacjach handlowych nie upublicznia się ich przed zakończeniem tak i tu założenia programu w trakcie ustaleń nie powinny być upubliczniane – oceniła wicewojewoda.
Michał Fita chciał wiedzieć na ile oficjalnym stanowiskiem ministra Zembali jest to, zaprezentowane w mejlu. Przytoczył zapisy ustawy o działalności leczniczej gdzie 12 miesięcy to okres prowadzący jednostkę do restrukturyzacji lub likwidacji zakładu. Dociekał czy RCKiK pozostanie w świetle tych prawnych uwarunkowań samodzielnym publicznym zakładem opieki zdrowotnej. – A ile szpitali wojewódzkich notuje straty, a nie jest likwidowanych? – odpowiedziała na to wicewojewoda.
Fita podkreślał, że sprawa dotyczy 140 pracowników centrum i choć wypowiedzi Lenartowicz zarażają optymizmem to wątpi czy minister zdrowia złamie prawo swoją decyzją wobec RCKiK by dać mu szansę wbrew przepisom. W tym samym tonie wypowiedziała się Zuzanna Tomaszewska. – Według prawników z którymi konsultowaliśmy ten temat, nie ma możliwości utrzymania SP ZOZ. Nastąpi albo połączenie albo likwidacja placówki – zaznaczyła radna. – Ludzie w krwiodawstwie myślą, że mają 12 miesięcy na to by przekonać ministra, że można centrum jako SP ZOZ utrzymać, a jeśli chodzi o prawo to nie jest to możliwe – oznajmiła.
- Powiem coś co wszyscy wiedzą. Trwa kampania wyborcza i pani obecność nie jest tutaj przypadkowa – zaczął Michał Woś, najmłodszy z rajców. Wicewojewoda uznała, że Woś ją obraził. – Ani słowa na ten temat nie padło. Zostałam poproszona o pomoc przez RCKiK jak i zaproszona przez przewodniczącego na sesję. To, co pan powiedział obraża moją przyzwoitość i uczciwość – mówiła oburzona.
Woś wytknął jej że na każde z pytań odpowiada, że nie ma władzy i nie wie. Przeprosił ją za to, że uraził swymi słowami ale zaznaczył, że opinię podtrzymuje. – Czy zna pani jakieś wskaźniki programu naprawczego po spełnieniu których będzie wiadomo, że RCKiK w Raciborzu pozostanie? – dopytywał.
Lenartowicz podkreślała, że pomogła przy uzyskaniu zgody ministerstwa na szansę dla raciborskiego RCKiK by mogło wdrożyć działania naprawcze. – Nie wiem czy ministerstwo nie wpłaciło tej kwoty. Poza tym 90% publicznych szpitali wykazuje stratę. Zgodę na danie krwiodawstwu szansy państwu przekazałam. Ministerstwo otrzymało argumenty na rzecz dania szansy Raciborzowi przed decyzją o połączeniu z Katowicami przed wykazaniem innych możliwości. W obrębie tych kompetencji się obracamy. Podobnie jak rada miasta występująca w trosce o pracowników i pozostawienie tu RCKiK z powodów społecznych. A nie z punktu widzenia ekspertów od ekonomii i zarządzania podmiotami służby zdrowia – powiedziała G. Lenartowicz.
- Co musiałoby się stać by RCKiK nadal funkcjonowało po 12 miesiącach? Czy procedura, na którą pani się powołuje różni się czymś od tej ustawowej wspomnianej przez radną Tomaszewską? – nie dawał za wygraną M. Woś.
- Uzyskaliśmy możliwość wprowadzenia takich działań. Szczegóły są w trakcie ustaleń, z pracownikami ministerstwa – wyjaśniła Lenartowicz. – Była prośba by dać centrum szansę do wspólnego z ministerstwem wypracowania korzystnego rozwiązania – dodała. Powiedziała również, że stronami w tej sprawie są RCKiK i krwiodawstwo, a nie radni i politycy.
O narzędzia prawne, które pozwolą mieć Raciborzowi realny wpływ na przyszłość RCKiK pytała radna Anna Szukalska. Zdaniem wicewojewody Lenartowicz sprawa ma taką wagę społeczną, że warto pokusić się o trudniejsze rozwiązania niż możliwości prawne. – To co można zrobić to sprzyjać konstruktywnym rozmowom dobrej woli wszystkich stron i wspólnego poszukiwania rozwiązania – oznajmiła. Chciała by „pisemna emanacja” efektów jej rozmów z ministrem Zembalą miała wpływ na uspokojenie nastrojów w Raciborzu. – Na co jest szansa konkretnie i w jaki sposób jest przedmiotem rozmów w ministerstwie. Przepisy nie są obce jego pracownikom, pozwólmy fachowcom nad tym popracować – podsumowała.
Marek Rapnicki przypomniał radnym, że temat RCKiK miano odłożyć o miesiąc na sesji. – Dziwnym zrządzeniem losu ta sesja rozkręca się w tym temacie. Dyskutujemy o tym o czym większość z nas zdecydowała się odłożyć – stwierdził. Uznał to za czeski błąd. Przewodniczący Mainusz i prezydent Lenk zauważyli, że pytają głównie radni opozycji.
Nie było na sesji Agnieszki Wiklińskiej p.o. dyrektora RCKiK. Przystała na propozycję prezydenta by nie przychodziła mimo zapowiedzi w porządku obrad. W piśmie do rady poinformowała, że obejmując posadę zastała brak rozliczenia budowy nowej siedziby a część podwykonawców domagała się zapłaty roszczeń. Nowy budynek oddano do użytkowania z licznymi usterkami. Zobowiązania długoterminowe wyniosły 12,8 mln zł wynikające z zaciągniętych kredytów obrotowego i inwestycyjnego. Dodatkowo było obciążone wobec dostawców materiałów i odczynników na kwotę 6,6 mln zł. W tym zobowiązania wymagalne wyniosły 6,2 mln zł. Groziło to paraliżem bo grożono RCKiK odmową dostaw. Niektórzy dochodzili swych praw na drodze sądowej. To doprowadziło do kolejnych kosztów – 865 tys. zł. Kroki podjęte przez Wiklińską, m.in. kolejny kredyt na 7 mln zł na spłatę zobowiązań wymagalnych.
Obecnie centrum nie przynosi strat na bieżącej działalności. Musi spłacić kredyty. Nie ma wciąż stanowiska ministerstwa na temat przyszłości placówki. Dyrektor zaprosiła radnych do siedziby RCKiK.
Leon Fiołka szef klubu radnych NaM zabrał na koniec głos. – Należało nam powiedzieć czy zostały przelane jakieś pieniądze na konto RCKiK. Jak tego nie zrobiono to wszystko co poza tym zrobiono to jest gadanie takie sobie, jednak propagandowe – zaznaczył. Wyraził też swoje niezadowolenie, że radni nie otrzymali pisemnego raportu z RCKiK tylko dostał je przewodniczący Mainusz.
Skrytykował szefa radny także Leszek Szczasny. – Pani Gabriela Lenartowicz nie przyszła tu przypadkowo a jeśli pan tego nie widzi to bardzo nam przykro – powiedział. – Pańskie domysły są skierowane w niewłaściwą stronę. Ja nie jestem taki podejrzliwy w stosunku do ludzi – odparł H. Mainusz.
Ludzie:
Anna Szukalska
Radna Miasta Racibórz, Powiatowy Rzecznik Praw Konsumentów
Gabriela Lenartowicz
Poseł na Sejm RP
Henryk Mainusz
Radny Miasta Racibórz, były przewodniczący rady.
Leon Fiołka
Radny Raciborza
Leszek Szczasny
Podróżnik, były radny Gminy Racibórz.
Michał Fita
Dyrektor Centrum Kultury i Sportu w Kietrzu - TKALNIA, były wiceprezydent Raciborza, radny Raciborza
Michał Woś
Poseł na Sejm RP
Piotr Klima
Radny Gminy Racibórz
Zuzanna Tomaszewska
Była radna Miasta Racibórz
Komentarze
2 komentarze
Te dzieciaki po prostu nie wiedzą, że mowa jest tylko srebrem, a dopiero milczenie złotem. Zwłaszcza, jak się nie ma nic do powiedzenia.
Czy Tomaszewska i reszta wie co mówi? Czy słuchała co mówi Lenartowicz czy tylko biła pianę. To jest przyszłość miasta? I kto tu jest betonem bo ja widzę zorganizowaną nagonkę huzia na juzia czyli my z PiSu na Śnieżkę z PO. Wyczytajcie się ludzie w mejla od Zembali a potem pyszczyć. Tam jest czarno na białym że to inna ścieżka niż likwidacyjna.