Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Czy nad salą gimnastyczną w Godowie wisi fatum?

05.04.2015 10:24 | 1 komentarz | abs

O konieczności budowy nowej sali gimnastycznej z oddziałami  przedszkolnymi mówi się w gminie już od 20 lat. Kiedy w 2013 r. budowa ruszyła wydawało się, że inwestycja znajdzie wreszcie swój szczęśliwy koniec. Tymczasem był to dopiero początek kłopotów, które trwają do dziś.

Czy nad salą gimnastyczną w Godowie wisi fatum?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

O postępach prac budowlanych i problemach związanych z tą inwestycją pisaliśmy wielokrotnie. Przypomnijmy, że sala gimnastyczna miała już być gotowa 8 sierpnia ubiegłego roku. Wykonujące prace Przedsiębiorstwo Budowlane Emila Hanslika z Samborowic nie zdążyło z robotami. Gmina dwukrotnie wyznaczała firmie nowy termin zakończenia inwestycji, bez skutku. Ostatecznie pod koniec grudnia 2014 r. odstąpiła od umowy z winy wykonawcy. Teraz gminę czeka kolejny przetarg i zakończenie budowy sali gimnastycznej, która jest gotowa w ok. 95 proc.

„Zatroskany rodzic” oskarża

Do naszej redakcji przyszło anonimowe pismo podpisane przez „zatroskanego rodzica”, który zarzuca wójtowi gminy, jego zastępcy i urzędnikom odpowiedzialnym za realizację inwestycji, nieudolność, beztroskę, niekompetencję i niegospodarność.

„Zatroskany rodzic” pisze, że od początku można było się domyślić, że wykonawca, czyli firma pana Hanslika blefowała co do rzetelności wykonania inwestycji. Zdaniem autora anonimu wójt zlekceważył wszelkie informacje, w tym napływające m.in. od radnej gminy, że firmę wyrzucono z dwóch innych inwestycji, że już w internecie można było znaleźć wiele niepochlebnych informacji na temat firmy. - Po ogłoszeniu przetargu została wybrana oferta, która spełniała wszystkie kryteria. Dołączone do niej zostały wszystkie wymagane referencje - tłumaczy wójt Mariusz Adamczyk. - Weryfikowaliśmy tę firmę, bo z doniesień prasowych rzeczywiście wynikało, że pracodawca jest nierzetelny. Referowaliśmy to też radnym. W trakcie weryfikacji dokumentów, przed rozstrzygnięciem przetargu osobiście dzwoniłem do inwestora, gdzie firma pana Hanslika wykonywała inwestycję, pytałem o referencje i właściciel nie miał żadnych zastrzeżeń. Mój zastępca dzwonił do innej firmy i tam też polecali firmę z Samborowic. Wiedzieliśmy z internetu, że ta firma ma jakieś problemy, że nie jest krystalicznie czysta. Sprawdzaliśmy referencje przedstawione w dokumentach przetargowych, natomiast innych, które nie zostały przedstawione w ofercie przetargowej nie mieliśmy podstaw do weryfikacji. Dlatego  nie było powodów by tę ofertę odrzucić, bo przegralibyśmy taką sprawę w sądzie.

Bez rażących dysproporcji

Zastępca wójta Tomasz Kasperuk potwierdza, że początkowo informacje inwestorów o tej firmie były bardzo dobre. - Nie mogliśmy odrzucić firmy pana Hanslika, bo gdzieś ktoś coś napisał - dopowiada Zbigniew Prucnal, kierownik referatu inwestycji, ochrony środowiska i gospodarki komunalnej w urzędzie gminy Godów. - Jeżeli na stronie prezesa zamówień publicznych nie ma informacji, że daną firmę należy odrzucić, to nie ma do tego podstaw, skoro spełnia wszystkie kryteria przetargowe.

Przy wyborze firmy w przetargu decydującą rolę odgrywała  najniższa cena. „Ta oferta była wprawdzie cenowo najniższa, ale laik w zakresie budownictwa zorientowałby się, że za taką kwotę nie da się zrealizować takiego przedsięwzięcia” - czytamy w anonimie. - Jeśli chodzi o zaproponowaną kwotę, to nie różniła się ona rażąco od następnej z kolei firmy biorącej udział w przetargu - mówi wójt. - Firma pana Hanslika  dała cenę ponad 5,710 mln zł, kolejna 5,9 mln, czyli było 200 tys. różnicy, co przy tak dużej inwestycji nie jest wielką różnicą.

Nie mogliśmy zerwać umowy

Po przekazaniu placu budowy, przez około dwa miesiące niewiele tam się działo. Czy wtedy nie należało się zastanowić nad rozwiązaniem umowy z firmą? - Fakt, początkowo firma niewiele tam robiła - mówi wójt Adamczyk - natomiast tłumaczono nam, że wynika to z tego iż firma prowadzi też inne inwestycje, ale w Godowie zdąży z pracami w terminie.

Zastępca wójta dopowiada, że już na początku odbyło się kilka spotkań z prezesem firmy, który pokazywał harmonogram prac zapewniając, że zaległości zostaną nadrobione. - Trudno było po dwóch miesiącach prowadzenia tej inwestycji grozić wykonawcy wyrzuceniem z placu budowy - mówi. - Zrywając wtedy  umowę na pewno znaleźlibyśmy się w sądzie i dopiero wtedy narazilibyśmy gminę na utratę pieniędzy. Firma miała określony termin zakończenia inwestycji i trudno mimo opóźnień zerwać z nią umowę, skoro zakupiła już towar, miała podpisane umowy z podwykonawcami.

Były zabezpieczenia

Wójt Adamczyk dodaje, że na bieżąco informował radnych o stanie zaawansowania prac. - Informowaliśmy, że są zaległości komornicze. Ale komornik nie wziął ani złotówki, bo przed podpisaniem umowy firma pana Hanslika zawarła umowę faktoringową - nie płaciliśmy firmie Hanslik, ale firmie faktoringowej - mówi - Były narady budowy, spotkania z radcami prawnymi, firmami podwykonawczymi. To nie jest tak, że firma weszła na plac budowy i gmina się tym nie interesowała. Praktycznie codziennie był tam kierownik budowy z inspektorem, odbywały się też spotkania z firmą faktoringową.

Gmina dwukrotnie wzywała firmę do zakończenia inwestycji. - Po to, by się zabezpieczyć na wypadek gdyby pan Hanslik wytoczył nam sprawę w sądzie o utratę korzyści majątkowych firmy z powodu wyrzucenia z placu budowy. Te wezwania zabezpieczają nas przed ewentualną wypłatą odszkodowania - mówi wójt Adamczyk. Gmina raz przesunęła też termin zakończenia prac. - Musieliśmy jakoś motywować firmę, żeby uczniowie szkoły podstawowej (gdzie firma pana Hanslika wykonywała też termomodernizację - przyp. red.) mogli rozpocząć rok szkolny w terminie - mówi wójt i przyznaje, że nauka rozpoczęła się z kilkudniowym opóźnieniem, a dzieciom zorganizowano na ten czas zajęcia zastępcze, m.in. święto ziemi. - Jeszcze tydzień przed inauguracją roku szkolnego byliśmy z wykonawcą na terenie szkoły i niewiele brakowało do zakończenia prac. Szkoła miała być otwarta w terminie. Zostały prace porządkowe, wywietrzenie sal z zapachu farby.

Ile więcej zapłaci gmina?

Przedsiębiorstwo Budowlane Emil Hanslik z Samborowic otrzymało wynagrodzenie w ramach wystawionych faktur za odebrany zakres robót, na kwotę ponad 3,734 mln zł. (Pozostałą do zapłaty kwotę gmina zabezpieczy na poczet kar umownych dla gminy). Środki te wypłacono w 2013 i 2014 r. W tym też roku gmina Godów wypłaciła bezpośrednio podwykonawcom robót ponad 563 tys. zł. Pieniądze otrzymali ci podwykonawcy, którzy byli zgłoszeni w gminie, a prace zostały odebrane przez inspektorów. Do gminy zgłaszają się także inni, nie zgłoszeni w urzędzie gminy podwykonawcy. Ale w tym wypadku swoich roszczeń mogą dochodzić jedynie na drodze sądowej sądząc się z firmą pana Hanslika. Takich firm jest kilka. - Niektórzy nie zawarli nawet umowy z panem Hanslikiem, pracując „na słowo”, czego wcześniej nie byliśmy świadomi - mówi wójt Adamczyk.

Obecnie zakończono inwentaryzację wykonanych robót i trwają przygotowania do ogłoszenia przetargu na dokończenie robót. Do zabudowania jest m.in. sprzęt sportowy, sufity podwieszane, trzeba zrobić plac zabaw. W budynku znajduje się wyposażenie kuchni, które trzeba zainstalować, jest winda, którą trzeba uruchomić.

Nie wiadomo o ile więcej gmina wyda na tę inwestycję.  - Zabezpieczyliśmy na to w budżecie o 300 tys. zł więcej w stosunku do ceny, którą zaoferował pan Hanslik - mówi Adamczyk. - Nie wiem, czy zmieścimy się w tej kwocie, zobaczymy po przetargu.

Nowy wykonawca będzie mógł rozpocząć prace najprawdopodobniej od maja. Zakończenie inwestycji gmina planuje z końcem lipca.  - Dzieci już od roku mogły grać w sali gimnastycznej, być w nowym w przedszkolu. Jest nad tą salą jakieś fatum, bo buduje się ją w Godowie chyba już od 20 lat – mówi wójt.

(abs)