W kopalni Rydułtowy-Anna zginął górnik
Trwa wyjaśnianie przyczyn tragedii, do której doszło dziś, na terenie kopalni Rydułtowy-Anna na głębokości tysiąca metrów.
Ciało 39-górnika znaleźli pracownicy drugiej zmiany. Próbowali go reanimować jednak bez skutku. Lekarz stwierdził zgon. - Mężczyzna pracował przy przenośniku taśmowym - mówi Jolanta Talarczyk z z Wyższego Urzędu Górniczego. Na razie nie wiadomo jak doszło do śmierci mężczyzny. Górnik pracował na kopalni od dwudziestu lat.
(acz)
Komentarze
6 komentarzy
miało to byc razem napisane ale jakos tak wyszło
mogło tak być
ratownik go czyścił aktoś inny go wtedy włączył
Gościu piszesz pierdoły jak Ratownik nie może mieć pojecia o obsłudze przenosnika zastanów sie co za gupoty piszesz !!!
Kolejne morderstwo w tym miejscu,kilka lat temu zamordowali tam młodego chłopca ,który podobno został zasypany Cały ,aż p głowę węgiel się sypał ,a On czekał ąż go w końcu zasypie i będzie mógł wyzionąć ducha ,nie zatrzymał przenośnika ,nie pociągnoł za linkę ,bo jej nie było ,pochowali Go wszyscy uznali to za "wypadek" Teraz podobnie posłali tam specjalnie pracownika ,bez uprawnień ,który nie miał pojęcia o obsłudze przenośnika ,wjechał na dolnej taśmie do stacji zwrotnej i oczywiście to był "wypadek na rydułtowach" na tej pseudokopalni wszystko jest przeciw ludiom ,specjalnie ,żeby uprzykrzyć robotę
Odszedł na wieczną szychtę.Niech Aniołowie prowadzą Go do Raju.