Kraina, o której prezydent Václav Klaus podczas swojej ostatniej, zeszłorocznej wizyty w województwie morawsko-śląskim powiedział, iż nigdzie nie zobaczył ziem tak dziewiczych, jak tutaj. „Jechaliśmy czterdzieści kilometrów i nie natknęliśmy się na żadne miasto. Tego już chyba nigdzie nie ma”, powiedział wtedy. I właśnie scenerie przyrodnicze okolicy przynoszą dumę miastom Vítkov i Budišov nad Budišovkou.
„Dzielimy wspólny los,” mówi z uśmiechem burmistrz Vítkova Pavel Smolka, „w dobrym i złym.” Przepiękne scenerie przyrodnicze, cele turystyczne dla rowerzystów i piechurów, pogoda i spokój bez nawałnicy turystów. Z drugiej strony, w porównaniu z pozostałymi częściami powiatu, wysokie bezrobocie, niewystarczające połączenia transportowe, bolączki miejsc „na końcu świata”. „Nie mamy tutaj żadnej sali gimnastycznej, ani boiska sportowego. We własnym budżecie na to nie mamy środków, a z wnioskiem o dotację w województwie nam się nie udało” – wzrusza ramionami zastępca burmistrza Patrik Schramm. Jednak oba miasta nie mają zamiaru pogodzić się z losem prowincjonalnych miasteczek.
„Przygotowujemy budowę strefy ekonomicznej, do której chcemy przyciągnąć podmioty gospodarcze i w ten sposób obniżyć bezrobocie, przeprowadziliśmy ocieplenie bazy turystycznej w Klokočovie, w kempingu w Podhradí zbudowaliśmy nowe urządzenia socjalne. Dla mieszkańców i odwiedzających nasze miasto organizujemy w ciągu roku kilka kulturalnych i społecznych imprez” – burmistrz Vítkova wylicza działania z ostatniego czasu. „My robimy kanalizację, dobudowujemy szkołę, ocieplamy. No i przed dwoma laty reaktywowaliśmy tradycję słynnej akcji „Budišovské letnice,” – uzupełnia go zastępca burmistrza Budišova.
To, co oba miasta również łączy, to olbrzymi potencjał w sferze ruchu turystycznego, turystyki rowerowej i agroturystyki. Ale to nie wszystko. Przyszłością może być także turystyka tematyczna, w tym przypadku poświęcona historii działalności kopalnianej albo wydobywaniu łupków. Atrakcją mogą być też wykorzystane w przyszłości tereny wojskowe Libavá. Ta bardzo interesująca lokalizacja w sąsiedztwie jest teraz jednak bardziej minusem. „Kierownictwo województwa morawsko-śląskiego nie przywiązuje wagi do rejonu Libavá bo leży on tuż przy skraju województwa. Więc na razie dzielimy wszystkie minusy, wady i ograniczenia sąsiedztwa z wojskowymi, przy czym państwo nie myśli o żadnej rekompensacie dla nas” – wyjaśnia Smolka i dodaje: „Zupełnie inna sytuacja jest w sąsiednim województwie, które się z gminami o takim ograniczeniu i brzemieniu finansowo rozlicza”.
Jeszcze jedną rzecz mają oba miasta wspólną: chodzi o pierwsze wzmianki pochodzące z 1301 roku. „Ten pierwszy zapis historyczny opisuje zdarzenie, kiedy jakiegoś złodziejaszka z Budišova przywieźli do sądu w Vítkovie”– uśmiecha się vítkovski burmistrz Smolka. „A nie zdarzyło się to przypadkiem na odwrót? Może ten łobuz był z Vítkova i sądzili go w Budišovie?”– rozważa z poważną miną zastępca burmistrza Schramm.
Jedną z ikon Vítkova jest Jan Zajíc, miejscowy chłopak, który w akcie protestu przeciw ówczesnej okupacji kraju przez wojska Paktu Warszawskiego, a także w proteście przeciw zwycięstwu komunistów w lutym 1948 roku, dokonał samospalenia. Było to 25 lutego 1969 roku w Pradze. Jego imię nosi także plac w Vítkovie.