Czytając poprzednie komentarze, odnoszę wrażenie, że niektórzy jeszcze tak naprawdę nie spotkali Boga w swoim życiu. Może ta droga krzyżowa jest właśnie dla nich. Bo tu nie chodzi o jakieś ekstremalne wyzwanie i udowodnienie sobie i innym, że jestem kozak i potrafię przejść w nocy 40 km. To nie jest wyzwanie i sprawdzenie swoich możliwości dla supermenow. Tu jest ważny cel i intencja. Po co to robię i dla kogo. Otóż robię to z miłości do Boga i może dla bliźniego, bo tym moim wysiłkiem chcę wyprosić coś ważnego dla innych. Ale głównie chodzi o to, żeby w takich ekstremalnych warunkach nie skupiać się na sobie i swoim ciele, tylko na Bogu. Dochodząc do granic swoich ludzkich możliwości szukam wtedy pomocy u Boga i do niego wołam o pomoc. W czasie tej drogi mogę zrozumieć, że ode mnie niewiele zależy, tracąc siły już dalej iść nie mogę, wtedy szukam pomocy i proszę Boga i Go odnajduję. Potem ma to się przełożyć na nasze życie. Tylko w życiu nie powinienem wołać o pomoc dopiero wtedy, gdy wszystko się wali, ale cały czas być w relacji z Bogiem. Gdy jest dobrze i gdy jest źle. Taką drogą krzyżowa dla wielu jest życie, kiedy są już u granic swoich możliwości i wyczerpali już swoje siły. Ważne jest wtedy, żeby potrafili prosić Boga i z nim przejść tę drogę, razem . Sami nie podołają, tak jak sami nie podołają uczestnicy tej ekstremalnej drogi krzyżowej.
Napisany przez ~Do przemyślenia , 01.04.2022 08:46
Najnowsze komentarze