Jako normalny rodzic przychylam się do wypowiedzi nauczyciela/ki. Poszła bym jeszcze dalej: zakaz wejścia do szkoły dla rodziców, babć i innych nadgorliwców, chyba że są zaproszeni/wezwani. Odprowadzam moje dziecko do drzwi szkoły i tam je zostawiam, niech radzi sobie dalej samo. Dlaczego moje dziecko jest narażone na styczność z obcymi dorosłymi osobami? Takie nadgorliwe mamuśki włażą do szkoły jak do swojej obory, przepychają, poszturchują inne dzieci, bo jej Brajanek, Alanek sa najważniejsi, muszą być przebrani i doprowadzeni pod salę. Potem te zagonione mamuśki stoją na korytarzu i plotkują 2-3 godziny i znowu odbieraja swoje Jessiki i znowu przepychają inne dzieci. Dyrekcja szkoły już wystosowała prośbę, aby rodzice nie wchodzili do szatni ale spotkało się to z wielkim oburzeniem mamusiek. Więc zostało po staremu. Rozumiem nauczycieli, bo jest to niezapłacona robota, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy niepracujące mamuśki i ich przemądrzali mężowie uważają, że wszystko im się należy, a nauczyciel to śmieć , nierób i ich parobek. Praca nauczyciela w Polsce to wyrobnictwo i ciągłe upokorzenia, za marne grosze. Nie zdziwię się, że za kilka lat nie będzie chętnych do podjęcia takiej pracy. Ale o to chyba chodzi naszemu rządowi- obecnemu...
Napisany przez ~do wczoraj, 10.48, 21.04.2019 10:43
Najnowsze komentarze