Ten fakt nie przeszkadza jednak rządzącym, aby w uzasadnieniu do projektu ustawy umieścić stwierdzenie, iż "projektowana ustawa nie powoduje skutków finansowych dla budżetu państwa". Biorąc pod uwagę wyliczenia powyżej, oczywistym jest, iż takie skutki finansowe ustawa wywołuje. I nie chodzi tu jedynie o "umorzenie" kilkuset milionów złotych odsetek. Warto bowiem zauważyć, iż te 356 mln zł miały trafić do kasy ZUS, ale nigdy tam nie trafiły. To spowodowało powiększenie deficytu w kasie ZUS. Jak wiemy, deficyt ZUS jest co roku "łatany" poprzez dotacje z budżetu państwa. A budżet państwa to niestety nie jest perpetuum mobile. Dodatkowe setki milionów dotacji dla ZUS spowodowały niechybne powiększenie deficytu budżetowego. Aby załatać tę dziurę, Skarb Państwa musiał więc zaciągnąć dodatkowe długi. Dodajmy - długi oprocentowane. Kiedyś te odsetki Państwo będzie musiało spłacić. Skąd weźmie na to pieniądze? Z podatków! Kto więc zapłaci za długi państwa, a pośrednio za "nieoprocentowane" długi kopalń? Ja zapłacę, Pani zapłaci i Pan zapłaci. Każdy z nas za to zapłaci. A co z tego mamy? Zwykły przedsiębiorca czy pracownik etatowy typowej firmy nie ma z tego nic. Po całym życiu płacenia coraz to wyższych podatków i składek, wreszcie przejdzie na emeryturę w wieku 67 lat i otrzyma z ZUS świadczenie w wysokości co najwyżej 50% ostatniej pensji. Zupełnie inaczej jest w górnictwie. Tam, wiek emerytalny osiąga się już po przepracowaniu 25 lat. Mamy więc do czynienia z podwójnym uprzywilejowaniem branży górniczej. Z jednej strony kopalnia jako pracodawca jest zwolniona z opłacania na rzecz ZUS danin, które opłacać musi każdy inny przedsiębiorca. Z drugiej - pracownikowi tejże kopalni przysługują przywileje emerytalne, które nie przysługują tym, którzy składki i odsetki od nich płacą w pełnej wysokości.
Napisany przez ~zezemowa, 02.01.2017 15:19
Najnowsze komentarze