Wycięli radnemu lipę pod oknem

Według relacji radnego Wacławczyka lipa nie była wysuszona i miała całą koronę liści. Jednak starostwo powiatowe, które zezwoliło na wycinkę posiada ekspertyzę o chorobie drzewa. - Taki mamy wstęp do Wszystkich Świętych - kwituje D. Wacławczyk znany z ekologicznych poglądów (inicjator strefy bez paliw stałych w Raciborzu).

Radny dotarł do informacji, że ekspertyzę dla starostwa wykonał "wybitny fachowiec z Wrocławia", a dokumentacja liczy 50 stron. - Dla mnie to nawijanie makaronu na uszy - komentuje D. Wacławczyk. Samorządowiec chciałby w urzędach systemu informowania o wycinkach, żeby mieszkańcy mogli próbować podważać takie zamiary. - Choćby jakieś kartki wywieszać na tydzień przed momentem, gdy wkraczają piły - zastanawia się na swoim FB.

Wśród komentujących artykuł wypowiedział się m.in. raciborski ekolog Bogusław Siwak. Twierdzi, że każde duże drzewo w mieście jest na wagę złota. - Lipy schną z powodu suszy, wysokich temperatur. Nie trzeba ich wycinać, tylko należy nawadniać - radzi miłośnik przyrody.

Radny miejski Jarosław Łęski, który także skomentował post D. Wacławczyka wspomniał o systemie ewidencji wszystkich drzew w mieście, na wzór rozwiązań stosowanych w Nowym Jorku.

Dawid Wacławczyk zobowiązał się przed internautami, że ustali kto personalnie odpowiada za wycinkę lipy i poda to do publicznej wiadomości.