Zachęcam, aby każdy przeszedł przeszkolenie wojskowe
Z szer. Martyną Tomasik rozmawiamy o miłości do munduru, służbie wojskowej, szkoleniach, trudnościach i planach.
– Od kiedy zaczęła się pani interesować wojskiem? Jak to się stało, że została pani żołnierzem zawodowym?
– Już w liceum ciągnęło mnie w stronę munduru, jeszcze wtedy nie wiedziałam czy to będzie Policja, Wojsko, Straż Graniczna czy Służba Więzienna. Wybrałam studia na kierunku Bezpieczeństwo Wewnętrzne. Obroniłam licencjat i w 2018 roku dostałam pracę w Wojskowej Komendzie Uzupełnień w Rybniku na stanowisku cywilnym w Wydziale Planowania Mobilizacyjnego i Administrowania Rezerwami. Poznałam specyfikę służby i już wtedy wiedziałam, że chcę zostać żołnierzem zawodowym. Kontynuowałam naukę w tym kierunku. Ukończyłam studia magisterskie na kierunku Bezpieczeństwo Wewnętrzne oraz studia podyplomowe z Zarządzania Bezpieczeństwem Państwa. Złożyłam wniosek o powołanie do służby przygotowawczej, przeszłam pozytywnie badania psychologiczne i lekarskie i dostałam kartę powołania do służby w Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Mazowieckim. Niestety, nie ukończyłam szkolenia, ze względu na poważną kontuzję kolan. Po prawie roku leczenia, podjęłam drugą próbę i złożyłam kolejny wniosek do służby przygotowawczej, przedstawiłam dokumentację medyczną, że mój stan zdrowia uległ poprawie i musiałam przejść ponowne badania psychologiczne. Dostałam powołanie do 5. Pułku Chemicznego w Tarnowskich Górach. Początki nie były łatwe, ponieważ w pierwszym tygodniu szkolenia poważnie poparzyłam całą lewą dłoń wrzątkiem. Byłam załamana, myślałam, że to jakiś znak, że może nie powinno mnie tu być, a mimo to, nie poddałam się, uczestniczyłam we wszystkich zajęciach, mimo dużego dyskomfortu z powodu bólu i ciągle świeżych ran. Ukończyłam pomyślnie szkolenie i złożyłam przysięgę wojskową. W czasie, gdy odbywałam służbę przygotowawczą, Wojskowe Komendy Uzupełnień przekształcały się w Wojskowe Centra Rekrutacji, wraz ze zmianą nazwy przybyło też kilka nowych etatów – w tym etat szeregowego kierowcy. Krótko po powrocie ze służby rozpoczęłam całą procedurę – złożyłam wniosek o powołanie do służby zawodowej. Przeszłam szereg badań lekarskich, psychologicznych, dodatkowe badania pod stanowisko kierowcy. Udało się i jestem żołnierzem zawodowym.
– W jakim wydziale pani pracuje?
– Jestem na stanowisku kierowcy w Wydziale Rekrutacji i Promocji w Sekcji Promocji. Do moich obowiązków należy przewóz osób, uzbrojenia, sprzętu wojskowego i innych środków materiałowych w określone rejony. Mój wydział zajmuje się typowo promocją wojskową. Biorę udział w przedsięwzięciach promujących służbę wojskową, na różnego rodzaju wydarzeniach, piknikach, koncertach, krótko mówiąc promujemy ochotnicze formy służby wojskowej wszędzie tam, gdzie można spotkać potencjalnych kandydatów do służby wojskowej. Realizuję też zadania podczas corocznej kwalifikacji wojskowej w zakresie przeznaczania osób do czynnej służby wojskowej, przenoszenia tych osób do rezerwy, zakładania i aktualizacji ewidencji wojskowej. Zajmuję się także rekrutacją do ochotniczych form służby wojskowej – przeprowadzam prelekcje dla uczniów nt. Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej oraz Uczelni Wojskowych w szkołach średnich. Dodatkowo jestem nieetatowym inspektorem ochrony przeciwpożarowej.
– Jakie warunki trzeba spełniać, aby zostać żołnierzem?
– Zostać żołnierzem (mówię ogólnie o żołnierzach Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej, wojsk obrony terytorialnej czy podchorążych na uczelniach wojskowych) można, mając ukończone 18 lat, trzeba posiadać obywatelstwo polskie, nie można być karanym za przestępstwa umyślne, należy także posiadać zdolność fizyczną i psychiczną do pełnienia służby, mieć nieposzlakowaną opinię oraz pełnię praw obywatelskich. To są podstawowe warunki, aby zostać żołnierzem. Jeżeli chodzi o żołnierzy zawodowych, to wszystko, co wyżej wymieniłam oraz dodatkowo niezbędne jest wykształcenie – w zależności od korpusu, w jakim chce się służyć. W korpusie szeregowych wystarczy wykształcenie podstawowe lub gimnazjalne, w podoficerskim – wykształcenie średnie, a w korpusie oficerskim wyższe. Znaczenie mogą mieć także posiadane umiejętności i kwalifikacje wymagane na konkretnym stanowisku. Nie jest to jednak konieczne – jeśli spełnia się podstawowe wymogi, bez problemu można starać się o przyjęcie do wojska.
– Czy jest coś szczególnie trudnego dla kobiety?
– Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie bo nie mam porównania z jakimi trudnościami zmagają się kobiety w jednostkach liniowych. Służę w Wojskowym Centrum Rekrutacji – administracji wojskowej, to zupełnie odmienna specyfika służby. Uważam też, że to kwestia indywidualna każdego człowieka. Predyspozycje psychiczne i charakter decydują o tym, jak kobieta odnajdzie się w typowo męskim świecie.
– Jak wyglądały szkolenia?
– Szkolenie było bardzo intensywne. Wcześnie rano pobudka, ścielenie łóżek, poranny rozruch fizyczny tzw. zaprawa, szybka toaleta i śniadanie. Po śniadaniu w zależności od planu dnia – zajęcia teoretyczne z regulaminu wojskowego lub zajęcia praktyczne: zajęcia z terenoznawstwa, szkolenie taktyczne, medycyna pola walki, rzut granatem, strzelanie, wiele godzin spędzonych na placu apelowym i ćwiczenia z musztry. Po zajęciach obiad, a po obiedzie kolejne zajęcia. Wieczorem kolacja, a po kolacji zwykle ćwiczyliśmy dalej musztrę na placu, następnie wracaliśmy na kompanię i zaczynaliśmy tzw. rejony – czyli sprzątanie izb żołnierskich, korytarzy, klatek schodowych i łazienek. Toaleta wieczorna, apel i capstrzyk – czyli koniec zajęć służbowych, czas odpoczynku i ciszy nocnej. Każdy dzień na służbie przygotowawczej był bardzo intensywny. Codziennie było sporo wysiłku fizycznego i dużo nauki. Soboty i niedziele były wolne. Podczas szkolenia nie było żadnych przepustek do domu ani widzeń z rodziną. Nie każdy wytrwał do końca, zdarzały się kontuzje, no i nie każdy radził sobie z rygorem w jednostce. Szkolenie jest dobrowolne i w każdym momencie jego trwania można zrezygnować bez żadnych konsekwencji. Szkolenie zakończone jest uroczystą przysięgą wojskową.
– Ile kobiet jest w wojsku?
– Jeśli chodzi o żołnierzy zawodowych – z roku na rok kobiet w Wojsku Polskim jest coraz więcej. Obecnie kobiety stanowią 9,8 % żołnierzy zawodowych Wojska Polskiego.
– Czy nie boi się pani presji ze strony mężczyzn?
– Nie boję się, bo jej nie mam. Tak jak wcześniej wspomniałam, kobiet w wojsku jest coraz więcej. Widok kobiety w mundurze już nikogo nie dziwi. W wojsku nie ma podziału na kobiety i mężczyzn. Każdy z nas jest po prostu żołnierzem i traktujemy się na równi, bez podziału na płeć. Oczywiście mówię na swoim przykładzie, w Wojskowym Centrum Rekrutacji w Rybniku, nas, żołnierzy jest mało, a ja jestem jedyną kobietą żołnierzem wśród nich. Jedyna presja, jaką odczuwam, to taka pozytywna presja, która mnie motywuje, żeby pokazać mężczyznom, że nie jestem gorsza od nich np. w egzaminach ze sprawności fizycznej.
– Jak wygląda pani dzień żołnierza?
– Jak wspominałam wcześniej, służę w Wojskowym Centrum Rekrutacji – czyli w wojskowym organie wykonawczym Ministra Obrony Narodowej. Służba w WCR polega przede wszystkim na pracy biurowej i wykonywaniu bieżących zadań. Zaczynam pracę o 7.30 a kończę o 15.30. Jako żołnierz zawodowy, w trakcie wykonywania zadań służbowych 2 razy w tygodniu mam możliwość uczestniczenia w zajęciach wf. Chodzimy na siłownię lub basen, bo utrzymywanie wysokiej sprawności fizycznej również jest w zakresie obowiązków żołnierza. Często służę także w weekendy, gdyż wtedy odbywa się najwięcej imprez, na których wystawiamy Mobilne Punkty Rekrutacyjne i promujemy ochotnicze formy służby wojskowej. Oprócz pracy przy komputerze wyjeżdżam na różnego rodzaju szkolenia, strzelania czy coroczny obowiązkowy egzamin ze sprawności fizycznej.
– Jakie ma pani plany w wojsku?
– Ciężko mówić o planach. W wojsku zawodowym nie jest tak łatwo awansować. Po pierwsze należy spełnić pewne wymogi i odczekać odpowiednią liczbę lat, a po drugie, w wojsku stopień wojskowy przypisany jest dla konkretnego stanowiska. Często awans żołnierza wiąże się ze zmianą jednostki wojskowej, no i miejsca zamieszkania. Oczywiście jestem gotowa na każde zmiany, w tym „zawodzie” to bardzo ważne, aby być w gotowości i podejmować szybkie decyzje. Mam ambicje i oczywiście chciałabym zostać oficerem Wojska Polskiego. Na ten moment jestem wdzięczna, że mogę służyć w Rybniku, blisko domu rodzinnego.
– Co by pani radziła kobietom, które zastanawiają się nad podjęciem służby?
– Radzę nie tylko kobietom ale każdemu, aby przeszkolił się w ramach Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej. Służba przygotowująca młodych ludzi do wstąpienia w szeregi Wojska Polskiego trwa tylko 27 dni. Jest to 27 dni wspaniałej przygody, niezapomnianych znajomości, to okazja aby nauczyć się podstaw wojskowości, które moim zdaniem każdy obywatel powinien znać. Polecam, aby każdy tego doświadczył i zdecydował, czy wojsko jest dla niego. Proponuję, aby nie zostawać żołnierzem zawodowym na „próbę”. To służba, która wymaga poświęcenia i czasem bywa ciężko. Trzeba być zdecydowanym i po prostu to „czuć”. Trzeba posiadać to poczucie misji w sobie i wiedzieć po co się to robi.
Rozmawiał Fryderyk Kamczyk
Najnowsze komentarze