Tak się jeździ pługiem w powiecie
Intensywne opady śniegu, utrzymujący się mróz. Takiej zimy jaką mamy obecnie nie było u nas od lat. Również firmy zajmujące się zimowym utrzymaniem dróg widzą znaczącą różnicę. O tym, jak wygląda praca kierowcy pługosolarki opowiedział nam Eugeniusz Sosna z firmy Pati Trans z Czyżowic – jednej z firm świadczących usługi odśnieżania dróg powiatowych.
POWIAT Czwartek, 11 stycznia, godziny poranne. Na drogach znów zrobiło się biało za sprawą kolejnych opadów śniegu. Zanim docieram do Powiatowego Zarządu Dróg w Syryni mijam na swojej drodze kilka pługosolarek. Za jedną z nich jadę dłuższą chwilę. Trzymam się na dystans, bo rozsypuje sól. Widzę jednak, jak śnieg z odśnieżonej drogi ląduje na chodniku. Docieram na miejsce. Pan Eugeniusz już na mnie czeka. Parkuję samochód na tyłach. Wychodząc z niego dostrzegam po prawej stronie wielki biały zbiornik z podpiętym wężem.
– To zbiornik na solankę. Podczas załadunku soli na pługosolarkę podjeżdża się również tutaj zatankować solankę. Maszyna na samochodzie miesza solankę z solą i rozsypuje ją na drogi, dzięki czemu pożądany efekt pojawia się szybciej, niż gdybyśmy rozsypali samą sól – wyjaśnia pan Eugeniusz.
W gotowości przez całą dobę
Dyżurny aktualnie nie zarządził wyjazdu, więc samochody stoją i czekają. – Do wyjazdu musimy być gotowi całą dobę. Gdy zadzwoni dyżurny i powoła akcję, a może zadzwonić o każdej porze dnia i nocy, mamy 30 minut na to, by pojawić się tutaj na bazie – mówi pan Eugeniusz. Kierowcy najpierw podjeżdżają pod specjalną rampę, na którą wjeżdża ładowarka i ładuje sól (na jeden samochód wchodzi około 3 – 4 ton soli, co wystarcza na objechanie jednego rejonu). Później tankowana jest do zbiornika solanka. Załadowany samochód może ruszyć na trasę. – Każdy kierowca ma swój rejon liczący od 32 do 38 km dróg do odśnieżenia i posypania. Oczywiście musi najpierw do niego dojechać – dodaje pan Eugeniusz.
Dla kierowcy praca pługopiaskarki bywa zagadkowa
Niektóre zachowania są dla zwykłego Kowalskiego niezrozumiałe, np. dlaczego zdarza się, że dwa pługi jadą jeden za drugim na tej samej trasie albo choć pług jedzie po drodze to... nie odśnieża jej. – Zdarza się, że opad śniegu jest tak intensywny, że jedna pługosolarka nie daje rady, więc razem z nią na trasę wyjeżdża samochód z samym pługiem. Drugi samochód zgarnia to, czego nie zgarnął pierwszy i rozsypuje dodatkowo sól. A jeśli chodzi o tą drugą sytuację, gdy samochód jedzie po drodze z podniesionym pługiem, to już wyjaśniam, że tu chodzi o to, że najzwyczajniej nie jest to rejon tego kierowcy, który akurat jedzie pługosolarką. A skoro tak, to nie może jej odśnieżać – wyjaśnia niejasności pan Eugeniusz.
Tu wyjaśnijmy, że na terenie powiatu wodzisławskiego mamy drogę krajową nr 78 i autostradę A1, za których utrzymanie odpowiada Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. A także kilka dróg wojewódzkich (DW 930, DW 932, DW 933, DW 935 i DW 936), za których utrzymanie odpowiada Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach. Ponadto są drogi powiatowe (a więc te które odśnieża m.in. firma pana Eugeniusza, jedna z dwóch zatrudnionych do zimowego utrzymania dróg), za które odpowiada PZD. No i są jeszcze przecież drogi miejskie i gminne, administrowane przez poszczególne miasta i gminy powiatu. Pan Eugeniusz wyjeżdżając z bazy w Syryni do swojego rejonu utrzymania dróg powiatowych np. w Wodzisławiu nie może po drodze odśnieżać np. drogi wojewódzkiej czy gminnej. Nie może na drodze gminnej czy wojewódzkiej zużyć soli, która została zakupiona przez PZD do utrzymania dróg powiatowych. No i PZD płaci mu za odśnieżanie dróg powiatowych. Tylko i wyłącznie. Analogicznie z tych samych przyczyn firma, która wygrała przetarg na odśnieżanie dróg gminnych np. na terenie gminy Godów, nie odśnieży ani metra drogi powiatowej przebiegającej przez teren tej gminy. Chyba, że PZD i gmina podpiszą w tej sprawie stosowną umowę, jak to ma miejsce w przypadku Radlina, gdzie za odśnieżanie dróg powiatowych odpowiada miasto.
Zdarzają się również sytuacje niebezpieczne, np. gdy pług zjeżdża do zatoczki autobusowej. Kierowcy jadący za nim od razu wciskają gaz i chcą go wyprzedzić. – Niektórzy kierowcy błędnie myślą, że gdy pług zjeżdża do zatoczki autobusowej, to chce go przepuścić, czy zrobić miejsce do wyprzedzenia. Nie. Pługi wjeżdżają tam, bo muszą odśnieżyć zatoczkę i od razu z niej wyjeżdżają, co oczywiście sygnalizują. Niestety kierowcy wolą depnąć w gaz i dochodzi czasem do nieprzyjemnych sytuacji – mówi pan Eugeniusz.
Trzeba mieć plan B
Po powrocie do bazy z samochodów zrzuca się pozostałą ilość soli, by ta nie zamarzła powodując zatory w instalacji. Wielkim zaskoczeniem okazuje się być fakt, że sól nie jest w żaden sposób osłonięta przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Jako że jest wilgotna, za każdym razem, zostaje po powrocie do bazy zrzucona z samochodów. – Przydałoby się zadaszenie. To zdecydowanie wpłynęłoby pozytywnie na jej jakość – przyznaje pan Eugeniusz.
Powiat ma kilka swoich samochodów służących do odśnieżania dróg i wynajmuje jeszcze cztery. Wśród nich są dwa samochody pana Eugeniusza. Gdyby się zdarzyło, że samochód uległby awarii, w ciągu godziny musi być załatwiony samochód zastępczy. Również w przypadku kierowców trzeba mieć kogoś w rezerwie. – Wypadki losowe się zdarzają, choroby także, więc trzeba mieć plan B – przyznaje pan Eugeniusz. Pługopiaskarki wykorzystywane są zimą. W okresie letnim, gdy wiadomo już, że będzie się świadczyło usługi w kolejnym okresie zimowym, samochody są na to przygotowywane i przechodzą niezbędne naprawy i przeglądy. Wszystko tak, by kolejna zima nie zaskoczyła drogowców.AgaKa
Najnowsze komentarze