Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Bez szans na likwidację osuwiska? Zainteresowani nie pozostawiają złudzeń

05.01.2021 00:00 sub

Zabezpieczenie i likwidacja osuwiska ziemi w Gołkowicach, które powstało w sąsiedztwie wschodniej skarpy dawnej piaskowni w Godowie, okazuje się nie lada wyzwaniem. Obecny właściciel bowiem ani na milimetr nie posunął się do przodu w kwestii rekultywacji wyrobiska, zaś firma, która zajmowała się przez lata jego eksploatacją i zgodnie z prawem górniczym ma zabezpieczyć osuwisko, znajduje się w likwidacji. Syndyk masy upadłościowej twierdzi, że nie jest w stanie zlikwidować osuwiska.

GOŁKOWICE, GODÓW Przypomnijmy, że w listopadzie wzdłuż wschodniej, głębokiej na kilkadziesiąt metrów skarpy dawnej kopalni piasku, zaczęła osuwać się ziemia. Spore osuwisko przeraziło okolicznych mieszkańców. Ci obawiają się, że osuwisko będzie postępować i zagrozi poważnie ich domom, oraz że dojdzie w tym miejscu do tragedii, bowiem osuwisko zostało zabezpieczone przed wstępem postronnych osób tylko prowizorycznie – taśmą.

3 grudnia na miejscu odbyła się wizja lokalna z udziałem przedstawicieli Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śl., Urzędu Gminy w Godowie oraz Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku. Podczas wizji lokalnej okoliczni mieszkańcy pytali co dalej z osuwiskiem, co z rekultywacją piaskowni i kto zapłaci ewentualne odszkodowania za zniszczone nieruchomości (jedno z pól uprawnych już zostało uszkodzone).

Pytania te są jak najbardziej uzasadnione. Dlatego poszukaliśmy na nie odpowiedzi. Sytuacja prawna dawnej kopalni piasku okazuje się nader skomplikowana. Nawet bardziej, niż do tej pory się wydawało. Problem okazuje się nie tylko rekultywacja wyrobiska, a w zasadzie jej brak. Jak się dowiadujemy, nadal nie została przeprowadzona likwidacja samego zakładu górniczego, co jest – zdaniem organów administracji – obowiązkiem podmiotu, który prowadził w wyrobisku wydobycie.

Starostwo odsyła do urzędu górniczego

Starostwo Powiatowe w Wodzisławiu Śl. opierając się na art. 129 prawa geologicznego i górniczego, podkreśla że wszelkie obowiązki związane z likwidacją zakładu górniczego ciążą na przedsiębiorcy prowadzącym tego rodzaju działalność. – Zgodnie z przywołanym artykułem, ochrona środowiska oraz rekultywacja gruntów znajdują się na końcu procesu likwidacji. Rekultywacja obejmuje wyłącznie przywrócenie terenu do stanu pierwotnego albo do stanu zgodnego z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Nie dotyczy też kwestii zabezpieczenia wyrobiska, urządzeń, instalacji czy obiektów. Nie ma też nic wspólnego z likwidacją szkód górniczych – podkreśla Wojciech Raczkowski ze Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śl. Jak dodaje, rekultywacja wyrobiska nie jest tożsama z jego likwidacją oraz wchodzącą w jej zakres koniecznością zabezpieczenia wyrobisk i urządzeń. – Te obowiązki spoczywają bezpośrednio na przedsiębiorcy, a nadzór nad tym sprawuje organ nadzoru górniczego, czyli urząd górniczy – zaznacza Raczkowski.

Lada dzień upływa termin likwidacji zakładu górniczego

Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku przypomina, że pierwszy właściciel kopalni piasku czyli WPBP Sterkovny Kruszbet w Wodzisławiu Śl., sprzedał ją wraz z aktywną jeszcze koncesją na wydobycie, innemu przedsiębiorcy, a ten jeszcze kolejnemu, obecnemu właścicielowi (firma Kawi-Tech z Gliwic jest właścicielem piaskowni od 2014 r.). Wtedy też pojawił się problem komu wygasić koncesję. Przypomnijmy, że kolejne podmioty tak naprawdę nie kupowały niemal kompletnie wyeksploatowanej piaskowni po to, by prowadzić w niej wydobycie, a po to, by składować tu różne materiały, co miało być robione w ramach rekultywacji terenu, a na co nie godzili się i nie godzą się okoliczni mieszkańcy, obawiający się wprost, że składowane będą tu podejrzane odpady. – W związku ze sprzedażą przed laty piaskowani, powstał spór prawny o to komu należy wygasić koncesję na wydobycie kruszy. W procesie odwoławczym do ministra środowiska wskazano, że koncesję należy wygasić pierwotnemu właścicielowi piaskowni, który prowadził w niej wydobycie – przypomina Wiesław Kopiec, zastępca dyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku. Po tej decyzji OUG w 2016 r. wydał kolejną decyzję na pierwszego właściciela piaskowni nakazującą mu obowiązek przeprowadzenia likwidacji zakładu górniczego. – Wykonanie tej decyzji, jeśli się nie mylę, upływa 23 stycznia 2021 roku. Syndyk masy upadłościowej, bo firma jest w stanie likwidacji, nie kwapi się jednak do wykonania tego obowiązku – mówi Kopiec.

Likwidacja zbieżna z rekultywacją

Wiesław Kopiec dodaje, że w przypadku piaskowni w Godowie, na której terenie nie ma już żadnych obiektów ani instalacji, likwidacja zakładu zbieżna jest w zasadzie z rekultywacją terenu. Przy czym obowiązek rekultywacji spoczywa dla odmiany na obecnym właścicielu piaskowni, na którego obowiązek ten (decyzją z 3 października 2014 r.) został administracyjnie przeniesiony – na jego zresztą wniosek. Kwestię rekultywacji nadzoruje z kolei nie OUG, a starostwo powiatowe, które decyzją z 24 czerwca 2019 r. ustaliło ostateczny termin wykonania rekultywacji do 27 stycznia 2021 r. Zgodnie z ustawą o ochronie gruntów rolnych i leśnych, rekultywację należy zakończyć w terminie do 5 lat od zaprzestania działalności przemysłowej. Uznano, że okolicznością wskazującą na zakończenie działalności przemysłowej jest stwierdzenie wygaśnięcia koncesji na wydobywanie kopalin, co nastąpiło 27 stycznia 2015 r. – Mając jednak na uwadze, że dzień wygaśnięcia koncesji stwierdzony został w decyzji wydanej rok później, tj. 10 lutego 2016 r., uznano, że pięcioletni termin na wykonanie rekultywacji upływa z dniem 27 stycznia 2021 r – tłumaczy Wojciech Raczkowski.

Zerowy postęp

Dodajmy, że Kawi-Tech wnioskował o przesunięcie terminu rekultywacji do 31 grudnia 2029 r. – Stoi to w rażącej sprzeczności z art. 20 ust. 4 ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych, pomimo słusznych argumentów co do faktycznych możliwości zakończenia działań rekultywacyjnych w terminie ustawowym – mówi Raczkowski. Propozycję wydłużenia terminu rekultywacji negatywnie zaopiniował również Wójt Godowa. Od tego to postanowienia Kawi-Tech odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. SKO przyznało jednak rację wójtowi i utrzymało zaskarżoną decyzję w mocy. Oczywiście nie ma szans na to, żeby wyrobisko zostało zrekultywowane w terminie. – Właściciel do tej pory nie zrobił nic w kierunku reklutywacji – mówi Mariusz Adamczyk, wójt Godowa. Zgodnie z informacją przekazaną przez naczelnika Wydziału Gospodarki Nieruchomościami w Starostwie Agatę Kocur, w okresie obowiązywania decyzji o rekultywacji przedstawiciele tego wydziału wspólnie z pracownikami urzędu gminy w Godowie i z udziałem zobowiązanego do rekultywacji właściciela nieruchomości wielokrotnie dokonywali wizji na miejscu. Działo się tak przynajmniej raz do roku. W trakcie tych wizji każdorazowo okazywało się, że postępy w rekultywacji były niewielkie. Przedstawiciele powiatowej administracji formułowali więc na miejscu wobec zobowiązanego wnioski o przyspieszenie pracy. – Właściciel nieruchomości każdorazowo zasłaniał się brakiem możliwości dojazdu ze względu na protesty mieszkańców lub niewskazaniem przez dłuższy czas drogi dojazdowej przez gminę, a gdy już takowa droga została wskazana, powoływał się z kolei na to, że tę drogę dopiero będzie musiał sobie urządzić, co jest kosztowne i decyzję w tej sprawie uzależnia od uzyskania zezwolenia od marszałka na przetwarzanie odpadów poza instalacjami. Odpady te zaś chciał wykorzystywać w procesie rekultywacji terenu. Brak zezwolenia marszałka województwa śląskiego i trudności związane z jego uzyskaniem były generalnie podstawowym powodem, jaki zobowiązany wskazywał jako przyczynę nieprowadzenia prac rekultywacyjnych – wyjaśnia Wojciech Raczkowski.

Sydnyk osuwiska nie zabezpieczy

Wróćmy jednak do konieczności zabezpieczenia osuwiska. Po jego oględzinach Okręgowy Urząd Górniczy stosowną decyzją nakazał prawnemu następcy właściciela kopalni, syndykowi masy upadłościowej Kopalni Kruszyw Kruszbet (wcześniej WPBP Sterkovny Kruszbet) zabezpieczyć skarpę wyrobiska od tej strony, od której następuje osuwanie się mas ziemi. Decyzja została wydana w połowie grudnia 2020 r. – Na razie nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi – mówi Wiesław Kopiec. Decyzja nie jest prawomocna, jej adresat ma prawo do odwołania się.

Syndyk masy upadłościowej, w rozmowie z nami, zapowiedział zaskarżenie decyzji OUG Rybnik. – Skarżymy tę decyzję. Nie mam technicznych ani finansowych możliwości, by to osuwisko zabezpieczyć. Mamy końcówkę postępowania upadłościowego, w masie upadłości może wszystkiego z 60 tys. zł. W momencie ogłoszenia upadłości, firma nie prowadziła żadnej działalności. Zrobił się duży problem i nie wiem jak go rozwiązać. Może pan ma jakąś sugestię? Ja technicznych możliwości zabezpieczenia tego nie mam – mówi Mirosław Lakwa, syndyk masy upadłościowej Kopalni Kruszyw Kruszbet.

Tymczasem osuwisko nadal się pogłębia. – Od kiedy odbyła się wizja lokalna pogłębiło się nieznacznie, ale jednak pogłębiło. Co ciekawe nie w stronę skarpy, a po prostu nieco mocniej się zapadło – mówi Jerzy Borek, mieszkaniec Gołkowic, którego pole sąsiaduje z osuwiskiem. Okazuje się, że osuwisko zagraża nie tylko polom uprawnym. – Sprawa została przekazana do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Wodzisławiu Śl. ze względu na zagrożenie, jakie osuwisko może stanowić dla jednego z budynków – mówi nam wójt Godowa. O braku postępów w rekultywacji piaskowni zapytaliśmy Tomasza Kotowicza, właściciela Kawi-Techu. – Od lat wszystkie urzędy, od urzędu gminy, przez starostwo, na urzędzie marszałkowskim robią co tylko mogą bym nie mógł na tym terenie działać – mówi Kotowicz. Wyjaśnia, że droga dojazdowa, którą ma do dyspozycji kończy się przy urwisku i działkach, na których nie ma pozwolenia by składować tam materiały. – Złożyłem w kwietniu nowy wniosek do urzędu marszałkowskiego. Do dziś czekam na decyzję – mówi Kotowicz, który nie ukrywa, że chce przetwarzać na piaskowni odpady poza instalacjami. – Mówimy o odpadach nie niebezpiecznych, dopuszczonych prawem – mówi Kotowicz. Jak dodaje, jest mu żal tych właścicieli nieruchomości, które zostały naruszone przez osuwisko. – Ale to nie moja wina, że ono powstało – kończy. Artur Marcisz

  • Numer: 1 (1050)
  • Data wydania: 05.01.21
Czytaj e-gazetę