Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Czy miasto powinno wydawać własną gazetę?

05.01.2021 00:00 sub

Wodzisławscy radni z tzw. koalicji większościowej chcą zmian w miesięczniku wydawanym przez Wodzisławskie Centrum Kultury. Uważają, że linia periodyku skupia się budowaniu pozytywnego wizerunku prezydenta.

WODZISŁAW ŚL. Dyskusja rozpoczęła się podczas grudniowego posiedzenia komisji rewizyjnej. W porządku obrad znalazł się punkt dotyczący wydania opinii do projektu uchwały w sprawie Statutu miejskiego czasopisma społeczno-kulturalnego „Gazeta Wodzisławska”. Inicjatorem dokumentu był radny Adrian Jędryka. Jak tłumaczył w trakcie posiedzenia, statut ma określać wydawcę, siedzibę, cel istnienia gazety, sposób jej rozpowszechniania, sposób powoływania i odwoływania redaktora naczelnego i rady programowej, zachowując przy tym wszystkie obowiązujące przepisy prawa. – Od chwili powstania, gazeta nie ma uchwalonego statutu. Uważam, że jest potrzeba, aby taki dokument powstał – argumentował Adrian Jędryka. Dokument wywołał w trakcie posiedzenia wiele emocji zarówno wśród radnych, jak i u kierownictwa urzędu. Głos zabrał prezydent Mieczysław Kieca. – Rada gminy jako organ stanowiący nie ma kompetencji do ustanawiania statutu czasopisma, którego nie jest wydawcą. W przypadku Gazety Wodzisławskiej na przestrzeni lat były to albo osoby prywatne, albo jak teraz Wodzisławskie Centrum Kultury – dodał. Wyraził opinię, że działania radnego Jędryki są podyktowane chęcią ocenzurowania gazety oraz jej likwidacji. Po burzliwej dyskusji na wniosek radnego Eugeniusza Chłapka zdecydowano o zdjęciu z porządku obrad wydania opinii do projektu uchwały.

Zmiana wydawcy, rada programowa i powoływanie naczelnego

Temat powrócił na grudniowej sesji. Radny Jędryka podkreślił, że Gazeta Wodzisławska buduje wyłącznie pozytywny obraz miasta i roli, jaką odgrywa w nim prezydent Kieca. Na potwierdzenie tych spostrzeżeń przytoczył pięć przykładów. Jednym z nich był artykuł Mieczysława Kiecy z 2018 r., zamieszczony w ostatnim wydaniu miesięcznika przed wyborami samorządowymi. Prezydent Kieca starał się wówczas o reelekcję. W artykule przekonywał mieszkańców, że miasto jest jak dom, a wprawiony gospodarz zna jego potrzeby. – Nie wymieniono nawet innych kandydatów na urząd prezydenta – zauważył Jędryka. Dodał, że wielokrotnie na łamach miesięcznika występuje Mieczysław Kieca, ale brakuje głosu radnych, zwłaszcza będących w opozycji do jego rządów. Następnie przeszedł do referowania projektu dokumentu. Zaproponował m.in.: aby wydawcą gazety było miasto Wodzisław Śl., a nie jak ma to miejsce aktualnie Wodzisławskie Centrum Kultury. Ponadto zasugerował, aby w statucie znalazł się zapis, że miesięcznikiem kieruje redaktor naczelny, jego zaś ma powoływać rada miejska po uzyskaniu opinii komisji rewizyjnej spośród zgłoszonych kandydatów. Konkurs na stanowisko redaktora naczelnego ma z kolei ogłaszać dyrektor Wodzisławskiego Centrum Kultury. Radny dodał, że przy redakcji powinna działać Rada Programowa, która ma być organem opiniodawczo-doradczym redaktora naczelnego.

Różne głosy radnych

Po wystąpieniu Jędryki wywiązała się dyskusja wśród radnych. Przewodniczący rady Dezyderiusz Szwagrzak wyraził swoje wątpliwości co do formy i działalności Gazety Wodzisławskiej. Przypomniał, że interweniował w tej sprawie u samego prezydenta, ten jednak nic z tym nie zrobił. Radny Łukasz Chrząszcz stanowczo stwierdził, że jego zdaniem Gazeta Wodzisławska powinna zostać zlikwidowana. Zarzucił Mieczysławowi Kiecy, że na jej łamach promuje się za pieniądze podatników. Dodał, że miesięcznik nie ma możliwości bycia obiektywnym czasopismem, ponieważ kieruje nim rzecznik prezydenta miasta. Mieczysław Kieca w odpowiedzi stwierdził, że jego słowa są krzywdzące w stosunku do pracowników gazety. Z kolei Jędryce wypomniał, że do dyskusji nie zaprosił ani wydawcę, ani redaktora naczelnego. Pomysł Jędryki krytykowali również radni popierający prezydenta Kiecę m.in. radni Adam Kantor i Ireneusz Skupień. Ten drugi stwierdził, że gdyby intencje koalicji większościowej były czyste, to w statucie byłyby zapisy gwarantujące pluralizm. – Nie o pluralizm tu chodzi, a o przejęcie gazety dla partykularnych interesów – stwierdził.

Kto jest właścicielem gazety?

Głos zabrali również radcy prawni wodzisławskiego urzędu. Wskazywali na wątpliwości prawne projektu uchwały. Głównie chodziło o wprowadzenie statut miesięcznika, którego wydawcą nie jest bezpośrednio magistrat, a podległa mu jednostka. Zdaniem radców, ustalenie właściciela, który na tamten moment był niewiadomą, jest kluczowe dla przyszłości uchwały, która mogłaby zostać zaskarżona przez nadzór prawny wojewody. – Trzeba dojść do tego na podstawie dokumentów, jak to się stało, że wydawcą Gazety Wodzisławskiej stało się WCK. Na dziś tego nie wiemy – mówił radca prawny Aleksander Guła. W związku z opinią prawników pojawiły się głosy wśród radnych o wstrzymaniu prac nad uchwałą w trakcie sesji. W toku dyskusji o wykreślenie z porządku obrad zawnioskował Adam Kantor. Co ciekawe wniosek zyskał uznanie radnych stosunkiem głosów 11:10, dzięki temu, że za takim rozwiązaniem zagłosował radny Roman Kapciak, który jest członkiem kolacji większościowej, będącej w opozycji do prezydenta Kiecy.Justyna Koniszewska


Prezydent zarzuca chęć cenzury. Sam ją stosował?

18 grudnia – czyli po posiedzeniu komisji rewizyjnej, ale przed sesją – na prywatnym kanale w serwisie internetowym Mieczysław Kieca opublikował kilkuminutowy film. Opatrzył go tytułem „Cenzuro wróć”. W ostrych słowach włodarz skrytykował projekt uchwały dotyczący wprowadzenia statutu dla Gazety Wodzisławskiej. Nazwał radnego Adriana Jędrykę cenzorem, który dąży do likwidacji czasopisma. Dodał, że zależy mu na nagięciu rzeczywistości do potrzeb własnej osoby, kariery i ugrupowania, które reprezentuje. 5-minutowy film wywołał wiele emocji wśród internatów. Skomentowała go m.in. Joanna Stanisz-Cebula. „Panie Prezydencie, pominę kwestię kpiącego tonu Pana wypowiedzi, który zniechęca do podejmowania merytorycznej dyskusji na ten temat i pewnie nie robiłabym tego, gdyby nie fakt, że temat cenzury jest mi tak dobrze znany, bo często towarzyszył mi w pracy w WCK” – napisała Joanna Stanisz-Cebula, były pracownik WCK. Wytknęła Kiecy, że to za jego kadencji zabraniano pisać w Gazecie Wodzisławskiej o wielu ciekawych wydarzeniach, organizowanych na terenie miasta oraz zabroniono grać w kinie niektóre filmy. „To wreszcie za Pana kadencji przed wyborami zwiększono nakład Gazety do 18,5 tys. egzemplarzy, które walają się po klatkach schodowych jak śmieci (w dobie internetu?)” – dodała. Do dyskusji włączyła się również Anna Szweda-Piguła, naczelnik wydziału dialogu, promocji i kultury w wodzisławskim urzędzie miasta i jednocześnie redaktor naczelna Gazety Wodzisławskiej. „Nikt ani mnie, ani Magdaleny Szymańskiej nie zaprosił do rozmowy, nie zapytał o proces wydawniczy, nie zapytał o pracę nad takim wydawnictwem. Nikt nie bierze pod uwagę tego, że pracujemy w rytmie ciągłym, że musimy przygotować materiały, ale też i zabezpieczyć właśnie proces wydawniczy na styczeń. Nawet nie wiemy, czy wykonywana dziś praca ma sens, czy umówione na najbliższe tygodnie materiały będą realizowane. Tak to chyba nie powinno jednak wyglądać” – skomentowała.(juk)


Komentarz: gazety władzy powinny odjeść do lamusa

Spór dotyczący Gazety Wodzisławskiej w ogóle nie powinien mieć miejsca. Bo żadna władza, ani żadna podległa jej jednostka, nie jest od tego, by wydawać własną gazetę. O czym również 18 grudnia przypomniała Sieć Obywatelska Wachtdog w artykule „Gazety władzy”. Autorki artykułu Martyna Bójko, Katarzyna Batko-Tołuć przypominają, że problem nie pojawił się wcale na początku grudnia, kiedy pojawiła się informacja o zamiarze przejęcia przez Orlen, czyli Spółkę Skarbu Państwa, szeregu tytułów regionalnych należących do tej pory do wydawnictwa Polska Press. Problem ciągnie się od lat. Na szczeblu samorządowym. „Ten temat nie pojawił się w momencie, w którym Orlen poinformował o swoim zamiarze. To raczej moment, w którym opinia publiczna się nim zainteresowała. Zjawisko niebezpiecznego mariażu władzy z mediami istnieje od dawna i ma się bardzo dobrze właśnie w Polsce lokalnej. Od wielu lat zajmujemy się problemem prowadzenia mediów przez samorządy. Obserwujemy, jak media należące lub zależne od władzy osłabiają konkurencyjne i niezależne media prywatne” – piszą autorki artykułu „Gazety władzy”. I przypominają, że „istnienie gazet samorządowych wydawanych przez urzędy gmin, domy kultury, biblioteki, ośrodki sportu, spółki gminne czy na ich zlecenie, od lat wzbudza sprzeciw środowiska niezależnych dziennikarzy, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i Rzecznika Praw Obywatelskich. Podkreślają oni, że wydawnictwa te ograniczają wolność słowa i informacji, a także wypierają z rynku media komercyjne”. Ponadto w artykule przypomniano, że „Helsińska Fundacja Praw Człowieka w swojej petycji z 2016 roku do Rzecznika Praw Obywatelskich, w której prosi o przyjrzenie się samorządowym mediom, zwraca uwagę, iż praktyka wydawania gazet przez jednostki samorządu terytorialnego stanowi ogromne zagrożenie dla wolności słowa i prawa do informacji. Fundacja podkreśla, że dzięki lokalnym mediom, będącym watchdogami, gminni czy powiatowi urzędnicy są w ogóle przez kogokolwiek kontrolowani. Taka społeczna kontrola nie jest możliwa, gdy lokalną gazetę wydają podlegli wójtowi urzędnicy”.

Oczywiście w powiecie wodzisławskim wydawaniem swoich, najczęściej bezpłatnych gazet zajmuje się nie tylko miasto Wodzisław. Tę praktykę stosują niemal wszystkie samorządowy w powiecie. Spór wokół gazety wydawanej przez miasto Wodzisław to dobra okazja, by zadać pytanie, czy samorządy powinny wydawać własne gazety? Wątpliwości nie ma Stowarzyszenie Gazet Lokalnych: „Wiemy doskonale, jak wygląda prasa, którą tworzy władza samorządowa. Gazety wójtów i burmistrzów przygotowywane często przez podległych im urzędników, to strony pełne peanów wobec przełożonych. Brak krytyki, sukces goni sukces. Stanowczo protestujemy przeciwko angażowaniu publicznych pieniędzy w tworzenie lub zakup mediów” – pisze SGL w swoim oświadczeniu, w którym wyraziło niepokój planami zakupu gazet Polska Press przez Orlen. Dlatego jedynym sensownym rozwiązaniem dotyczącym Gazety Wodzisławskiej, jest to zaproponowane przez radnego Łukasza Chrząszcza, czyli jej likwidacja. Ewentualnie, jeśli ten tytuł jest niezbędny, to niech trafi w ręce prywatnego podmiotu. Niech trafi na rynek prasy, gdzie stanie się medium utrzymywanym przez czytelników i reklamodawców. A nie utrzymywanym za pieniądze podatnika, jak to ma miejsce obecnie.Artur Marcisz

  • Numer: 1 (1050)
  • Data wydania: 05.01.21
Czytaj e-gazetę