Pozytywny, negatywny, pozytywny. I miesiąc kwarantanny
Miniony tydzień przyniósł m.in. badania przesiewowe 3000 pracowników kopalni Marcel i znaczny przyrost zainfekowanych pracowników kopalni Zofiówka w Jastrzębiu. Górnicy nadal borykają się z problemami, jak np. kontaktem ze służbami sanitarnymi i długim oczekiwaniem na kolejne wymazy.
REGION Ogromna liczba testów na koronawirusa i idący za nią wzrost zakażonych w kopalniach to sytuacja, z którą według górników i członków ich rodzin, nie radzą sobie służby sanitarno-epidemiologiczne. Górnicy po otrzymaniu pierwszego wyniku testu (jeśli jest pozytywny) czekają nawet po kilka tygodni na kwarantannie na kolejne wymazy. Zdarzają się też zaginięcia wymazów lub ich złe zabezpieczenie, co skutkuje dalszym przedłużaniem czasu kwarantanny. Rekordziści czekają w domach już ponad miesiąc. – Po dodatnim wyniku testu u ojca, który pracuje w kopalni, otrzymaliśmy 21 dni kwarantanny. Po 10 dniach zrobiono nam testy. Wszyscy mieliśmy negatywne wyniki, również ojciec. Później tata miał kolejny test i wyszedł pozytywny. I znów otrzymaliśy kwarantannę dla wszystkich. Jak to możliwe, że ojciec miał najpierw pozytyny wynik, później negatywny, a następnie znów pozytywny? A my ponad miesiąc siedzimy zakmnięci w domu – pyta mieszkaniec Rydułtów, który podkreśla w rozmowie z dziennikarzem praktycznie niemożliwy kontakt z Sanepidem na podane numery telefonów. – Próbowałem po kilkaset razy dziennie. Dopiero po kilku dniach ktoś podniósł słuchawkę, bo nie było zajętej linii – mówi nam młody mężczyzna.
Nie można generalizować
W Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach usłyszeliśmy, że inspektorom trudno odnieść się do ogólnej sytuacji, bo każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. – Przy takich ilościach może się coś stać, może rozmyć się pisak, może przewrócić się próbka, może się zalać. To są ogromne ilości próbek – mówi nam Beata Kempa, rzecznik prasowa WSSE w Katowicach, sugerując, że takie sytuacje to pojedyncze przypadki i w celu ich wyjaśnienia należy przesłać do Sanepidu konkretne dane mieszkańca wraz z datami pobieranych wymazów. Do naszej redakcji dochodzi jednak sporo sygnałów o różnych nieprawidłowościach. Przypadki te oczywiście za zgodą zainteresowanych zbierzemy i wyślemy do WSSE w Katowicach, skoro każdą sprawę należy rozpatrywać indywidualnie. A co brakiem kontaktu z Sanepidem? – Są ludzie, którzy dzwonią bez przerwy. Dzwoni mąż, żona, syn, córka. Jeżeli są w kwarantannie, to musiał zaistnieć kontakt. Wiele osób jest niecierpliwych i chciałoby uzyskać informacje po dwóch, trzech dniach, a linie są przeciążone – wyjaśnia Beata Kempa z WSSE, apelując o cierpliwość.
W spółce tylko informacje o wynikach
W Polskiej Grupie Górniczej słyszymy, że kwestią badań, ich wyników, czy nakładania kwarantanny zajmuje się tylko i wyłącznie Sanepid. Dlatego próżno szukać w spółce odpowiedzi czy sugestii dla pracowników, co w przypadku teoretycznego zakończenia kwarantanny, bez potwierdzenia negatywnym wynikiem testu – bo pracownik jeszcze nie doczekał się na kolejny wymaz. – O wszystkim decyduje Sanepid i wojewoda: o badaniach przesiewowych, gdzie trafiają próbki i jak szybko zostaną przebadane. My otrzymujemy tylko informacje, czy wynik jest pozytywny czy negatywny – mówi Tomasz Głogowski, rzecznik PGG. Zaznacza, że wie o o skargach pracowników spółki pozostawionych samym sobie na kwarantannie, ale spółka ma związane ręce, bo o decyzjach w sprawie kwarantanny decyduje wyłącznie Sanepid.(ska)
Najnowsze komentarze