Prof. Jan Szyrocki – wybitny dyrygent z Łazisk
100 autorytetów na 100-lecie niepodległości
Urodził się 29 grudnia 1931 r. w Łaziskach, w domu naprzeciw kościoła. Był synem pochodzącego z Godowa kolejarza Alojzego i Adelajdy z domu Świętek. Szyroccy przenieśli się do Ruptawy, gdzie otrzymali mieszkanie w budynku dworca kolejowego. W rodzinie muzykowano. Matka Janka oraz dziadek, Robert Świętek grali na pianinie. To dzięki matce Janek rozpoczął lekcje muzyki u miejscowego nauczyciela. Nie czynił jednak żadnych postępów. Okazało się, że był tylko na jednej lekcji. Zdenerwowana matka w porywie złości rzuciła ponoć garnkiem. Janek trafił do szkoły powszechnej o profilu muzycznym w Katowicach. Trzeba w tym miejscu dodać, że kolejarzom powodziło się w okresie międzywojennym bardzo dobrze. Stanowili obok duchownych, nauczycieli, urzędników oraz funkcjonariuszy służb mundurowych wiejską elitę z racji dobrego uposażenia.
„Wielką miłość do muzyki Janek wyniósł z rodzinnego domu. Przy ogromnej popularności i sławie (…) pozostał człowiekiem niezwykle skromnym, ciepłym i życzliwym. (…) nigdy nie zapomniał o swoich korzeniach. Przyznawał się do Śląska – zawsze. W Szczecinie, który stał się jego drugim domem. I w »wielkim świecie«. (…) Nim poznałam Janka osobiście – znałam go już dobrze z opowiadań męża i teściów, którzy przez wiele lat mieszkali w Łaziskach. Dom Szyrockich zawsze był pełen śpiewu i muzyki. Mąż z ogromnym sentymentem wspomina „wieczory muzyczne” u Szyrockich. Mama Janka dobrze grała na pianinie. Grał również Janek. Na wspólnych śpiewach przy pianinie spotykali się: Jola i Romek – rodzeństwo Janka, mój mąż Zygmunt i jego młodszy brat Eryk (obydwaj grali na skrzypcach). Czasami w spotkaniach uczestniczyły Janka i Dita Łuskówne i młody Larysz. Najmilej uczestnicy tych spotkań wspominają wieczory kolędowe. Wtedy we wspólnych śpiewach uczestniczyli też rodzice – obok Szyrockich, Okoniowie, Łuskowie, Laryszowa” – wspomina dawne lata Krystyna Okoń.
Naukowiec
W 1939 r. Szyroccy ewakuowali się do Stanisławowa, potem wrócili do Ruptawy, a w 1945 r., jeszcze przed wejściem Rosjan wrócili ponownie do Łazisk. Jan uczył się po wojnie w Gimnazjum w Rybniku, a następnie w Państwowym Liceum dla Pracujących w Raciborzu (Liceum Ogólnokształcącym dla Pracujących). Ukończył je w 1951 r. Dyrektorem szkoły był pedagog, pisarz i folklorysta, Brunon Strzałka z Lubomi. W tym czasie Szyrocki uczył się także w Szkole Muzycznej w Rybniku. W wieku 20 lat rozpoczął studia na Wydziale Budownictwa Lądowego Szkoły Inżynierskiej. W 1956 r. ukończył Politechnikę Szczecińską uzyskując stopień magistra inżyniera budownictwa lądowego i rozpoczął pracę naukową na Wydziale Architektury i Budownictwa. Pracował jako pracownik naukowy politechniki do 1978 r. Jednocześnie uczęszczał do Państwowej Średniej Szkoły Muzycznej w Szczecinie, a następnie studiował w Poznańskiej Wyższej Szkole Muzycznej na Wydziale Teorii, Dyrygentury i Kompozycji, w klasie prof. Stefana Stuligrosza. Studia poznańskie ukończył z wyróżnieniem w 1975 r. Był stypendystą Królewskiego Konserwatorium Muzycznego w Hadze (1968 r.) i Wyższej Szkoły Muzyki i Sztuki Odtwórczej w Poznaniu (1975 r.). Od 1978 r. pracował naukowo w Akademii Muzycznej w Poznaniu, a w latach 1980–1995 kierował szczecińską filią tejże uczelni. Uzyskał kolejne szczeble awansu naukowego, tytuły: docenta, profesora nadzwyczajnego i wreszcie zwyczajnego. W 1985 r. założył i objął stanowisko kierownika Studium Kultury Muzycznej Politechniki Szczecińskiej. W tym czasie wykładał gościnnie w Cincinnati University (USA). Był konsultantem chórów zagranicznych, z którymi prowadził też próby.
Twórca chóru akademickiego
W 1952 r., jako student II roku założył Chór Akademicki Politechniki Szczecińskiej (ChAPS). Po dziesięciu latach działalności ChAPS wymieniano w rzędzie najlepszych filharmonicznych i radiowych chórów świata. Szyrocki pełnił od początku obowiązki dyrygenta i dyrektora artystycznego zespołu. Był też współtwórcą szczecińskich „Słowików”, zespołu dziewczęcego Berżerki oraz kolejnych chórów Politechniki Szczecińskiej: seniorów – „Collegium Maiorum” oraz dziecięcego, „Don– Diri– Don”. W 1990 r. współtworzył Polsko–Niemiecką Akademię Chóralną „In Terra Pax”, dla której kilku największych kompozytorów współczesnych skomponowało nowe pieśni. Od 1965 r. prezesował szczecińskiemu Oddziałowi Polskiego Związku Chórów i Orkiestr. W latach 1995–1998 pracował jako dyrektor artystyczny oraz dyrygent Chóru Teatru Wielkiego (Narodowego – Opery Narodowej) w Warszawie. Z Chórem Akademickim (ChAPS) związał się na całe życie. Pod kierownictwem Szyrockiego zespół stał się jednym z najlepszych chórów świata. Wielokrotnie uczestniczył w Ogólnopolskich Konkursach Chórów Studenckich, Dolnośląskim Turnieju Chórów „Legnica Cantat” oraz Ogólnopolskim Konkursie Chórów Amatorskich. Zdobywał wielokrotnie pierwsze miejsca na przestrzeni lat 1960–1988.
Międzynarodowa kariera
Chór osiągał też znakomite sukcesy w międzynarodowych festiwalach chórów: 4 miejsce w Middlesborough w 1966 r. i Spittal w 1967 r. oraz I nagrodę w: Hadze w 1969 r., Pardubicach w 1977 r. oraz Tolosie w 1980 r. Szyrocki występował ze swym zespołem w najsłynniejszych salach koncertowych świata, m.in. w Carneggie Hall, Lincoln Center w Nowym Jorku, Kennedy Center w Waszyngtonie, a także w Białym Domu w Manilii, Seulu, Santiago de Chile, Watykanie (u Jana Pawła II). Chór jako pierwszy polski zespół wziął udział w Ogólnoświatowym Festiwalu Chórów Studenckich, który odbył się w USA w 1972 r., w Ogólnoświatowym Festiwalu Chórów w Azji w Filipinach w 1979 r. Śpiewał na „Europa Cantat” i na Festiwalu Chórów Studenckich z okazji 500–lecia odkrycia Ameryki w Walencji w 1992 r. Wystąpił także na Expo 98 w Lizbonie, na Warszawskiej Jesieni i Vratislawia Cantat. Szyrocki przygotował z chórem liczne prawykonania (m.in. Pendereckiego), wzorcowe wykonania wielu pieśni, a wśród nich: „Już się zmierzcha” Wincentego z Szamotuł, psalmów Mikołaja Gomułki, utworów Hawela i Góreckiego. We współpracy ze szczecińskimi filharmonikami i prowadzonymi przez siebie zespołami wykonał prawie wszystkie dzieła literatury kantatowo–oratoryjnej, pasje, msze, kantaty, oratoria Bacha, Haendla, Mozarta, Beethovena. Szyrocki był światowym prekursorem w dziedzinie choreografii – ustawienia chóru podczas wykonywania poszczególnych utworów. Wprowadził też kolorowe elementy do stroju chórzystów. Kochali go studenci i chórzyści. Obce mu było pojęcie skończonej doskonałości. Zawsze próbował coś poprawić, wykonać jeszcze lepiej.
Jego współpracownicy wspominali, że z dobrego wykonania utworu cieszył się jak dziecko. Był tytanem pracy. W siedzibie chóru wisiał roczny program zajęć. W 2003 r. zaprogramowano koncerty do 2007 r.
Pomorzanin, który nie zapomniał o rodzinnych stronach
Szyrocki pełnił funkcję jurora festiwali na całym świecie, był konsultantem chórów, nauczycielem chórmistrzów i dyrygentów, wreszcie autorem publikacji z teorii dyrygentury. Powołał do życia Międzynarodowy Festiwal Pieśni Chóralnej w Międzyzdrojach. Uczynił z kurortu letnią stolicę zespołowego śpiewania a capella w Polsce. Do Międzyzdrojów ściągnął największych dyrygentów chóralnych i najlepsze zespoły śpiewacze świata. Marzył o Bałtyckiej Akademii Cantat, która mogłaby się zaczynać jesienią i kończyć wiosną. Zamierzał powołać w Szczecinie filię organizacji „Musica Mundi” i zorganizować olimpiadę chóralną. Był laureatem wielu nagród i wyróżnień. W 1973 r. uhonorowano go tytułem Szczecinianina Roku, w 2003 r. Ambasadora Miasta Szczecina, a także mianem Zasłużonego Mieszkańca Ziemi Szczecińskiej i Zasłużonego dla Międzyzdrojów. W 1998 r. został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski z Gwiazdą. Szyrocki nie zapomniał o rodzinnych stronach. Występował w Godowie, Gołkowicach, Gorzycach i Łaziskach.
Jan Szyrocki zmarł w szpitalu 9 kwietnia 2003 r. Informacja o śmierci i pogrzebie profesora trafiła na czołówki pomorskich dzienników. Profesor kilka lat zmagał się z chorobą nowotworową. „Szczecin pożegnał prof. Jana Szyrockiego. Koniec epoki”, „Niech go Bóg przytuli”, „Odszedł Mistrz” – pisała prasa. Te nagłówki najlepiej oddają, kim był dla mieszkańców Szczecina, środowiska akademickiego, licznych przyjaciół, melomanów i współpracowników: mistrzem, przyjacielem i autorytetem. Szczecin żegnał go w Wielki Piątek w archikatedrze. Nabożeństwu przewodniczył metropolita szczeciński, arcybiskup Zygmunt Kamiński, który celebrował je wspólnie z arcybiskupem seniorem Marianem Przykuckim i biskupami pomocniczymi. W ceremonii wzięły udział tłumy. Chórzyści wspólnie z orkiestrą Opery na Zamku wykonali „Requiem” Wolfganga A. Mozarta. Profesora żegnali przedstawiciele środowisk naukowych Szczecina, władz samorządowych, z marszałkiem województwa na czele. O zmarłym mówił m.in. jego przyjaciel, prof. Stefan Stuligrosz, założyciel słynnych poznańskich „Słowików”.
„Mistrzów jest niewielu ale koncert musi trwać”
W czasie uroczystości pogrzebowych prof. Stuligrosz w przejmujący sposób mówił o zmarłym przyjacielu: „Janku, przyjeżdżałeś punktualnie co dwa tygodnie. A potem po próbie w naszym mieszkaniu rozmawialiśmy o muzyce. I nie byłem ci profesorem, a chciałem ci być bratem (…). I nie chciałem cię kształtować na moje podobieństwo, bo ty już byłeś kimś, ty byłeś wielkim artystą wrażliwym na piękno muzyki. Pan obdarzył muzyków wielką łaską. Jesteśmy pośrednikami w przekazywaniu Bożego piękna zawartego w muzyce. A ty na tym pięknym instrumencie, jakim są głosy, grałeś jak wirtuoz. Pan Bóg nie zapyta jakie mamy odznaczenia, ale zapyta: „Czy pomnożyłeś talent, jaki Ci dałem?”.
Imieniem profesora Szyrockiego nazwano jedno ze szczecińskich rond oraz salę w Międzynarodowym Domu Kultury w Międzyzdrojach, w których odsłonięto też pamiątkową tablicę. Pamiątkową tablicę odsłonięto również w katedrze św. Jakuba w Szczecinie, w której prowadził niezapomniane koncerty. Profesor jest wreszcie patronem stworzonego i prowadzonego przez siebie chóru akademickiego. Z kolei dawni członkowie chóru „Słowiki” założyli Stowarzyszenie „Słowiki 60” Jana Szyrockiego, którego celem jest m.in. upowszechnianie kultury muzycznej i promowanie dorobku muzycznego Pomorza Zachodniego. Postać profesora upamiętniono więc w znakomity sposób.
Daniel Jakubczyk
Najnowsze komentarze