Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Biblioteka mogła istnieć?

09.04.2019 00:00 red.

Wracamy do sprawy likwidacji filii nr 2 Biblioteki Publicznej Miasta Pszów, która z końcem kwietnia oficjalnie przestanie funkcjonować. Władze książnicy zarzekały się, że do zamknięcia oddziału niejako zostały zmuszone przez właściciela budynku, w której się znajdował, ponieważ wymówił on umowę najmu lokalu. Do naszej redakcji zgłosił się owy właściciel, który inaczej przedstawia całą sprawę.

PSZÓW Od ponad 10 lat filia nr 2 znajdowała się w prywatnym, wynajmowanym przez miasto lokalu przy ul. Armii Krajowej. Kilka miesięcy temu zmienił się właściciel budynku, w którym filia się mieściła. Została nim pani Anna Piszczek, która przejęła obiekt od swojej mamy. - Nie chciałabym wchodzić w żaden spór z władzami biblioteki, czy mieszkańcami Pszowa. Nie to jest moją intencją. Ale nie mogę pozwolić na to, żeby całą winą za likwidację biblioteki obarczano mnie - mówi pani Anna.

Za duże koszty, za małe opłaty

Za wynajem lokalu o powierzchni 120 m2 miasto miesięcznie płaciło 1250 zł plus 200 zł za ogrzewanie. - Umowa, którą 10 lat temu moja mama zwarła z miastem Pszów na wynajem pomieszczeń dla potrzeb biblioteki była bardzo sprytnie skonstruowana. Jej zapisy blokowały jakiekolwiek podwyżki, czy to stawki za wynajem, czy nawet opłaty za opał - mówi właścicielka budynku. Dodaje, że 200 zł za ogrzewanie jest stanowczo za małą kwotą. - Cena tony węgla od kilku lat wzrasta. Dziś kosztuje już ponad 600 zł, a na całoroczne ogrzewanie biblioteki schodziło około 5 ton - podkreśla pani Anna. Dlatego chciała zmienić zapisy umowy. Żeby to zrobić, najpierw musiała ją wypowiedzieć. Tak też zrobiła. - Podpisałabym nową umowę na wynajem lokalu dla biblioteki, ale już na innych warunkach. Te, które zaproponowałam, nie spodobały się władzom biblioteki - tłumaczy pani Anna.

Właścicielka budynku tłumaczy również problem ogrzewania. - Nie zgodzę się z tezą, że pomieszczenie, w którym jeszcze do niedawna znajdowała się biblioteka, nie było ogrzewane. Codziennie o godz. 5.00 wstawałam i rozpalałam ogień w piecu - mówi. - Jednak cztery kaloryfery w głównej części, które niejednokrotnie były zapowietrzone, nie są w stanie ogrzać 120 m2 - dodaje, wskazując, że o ich ilości decydowały władze miasta i książnicy, kiedy tworzyły filię przy Armii Krajowej.

Alternatywa była

Kiedy pani Anna wypowiedziała umowę najmu pomieszczeń, złożyła władzom biblioteki inną propozycję. - Zadzwoniłam do pani dyrektor Sauer. Zaproponowałam, że na potrzeby biblioteki mogę wynająć pomieszczenia z przodu budynku, czyli te, w którym kiedyś działa pizzeria - mówi. Według niej byłaby to dobra lokalizacja dla książnicy - bezpośrednio przy głównej drodze, z miejscami parkingowymi przed lokalem. - Pani Sauer powiedziała mi, że decyzja o likwidacji fili została już podjęta i nie będzie rozważać innej lokalizacji - wspomina właścicielka budynku.

Bolesny cios

Zdaniem pani Anny źle się stało, że całkowicie zrezygnowano z biblioteki w krzyżkowickiej części Pszowa - obojętnie, czy miałaby się znajdować w jej budynku, czy w innym miejscu. - Z usług książnicy korzystało naprawdę wiele osób. Jest to na pewno bolesny cios dla czytelników, którzy nie będą mieli możliwości wypożyczenia ulubionej lektury w bezpośrednim sąsiedztwie swoich domów - dodaje.

(juk)


Skonfrontowaliśmy stanowisko właścicielki budynku z dyrektor Biblioteki Publicznej Miasta Pszów Stefanią Sauer. Mówi nam, że nie przypomina sobie propozycji dotyczącej możliwości przeniesienia filii do pomieszczeń po byłej pizzerii. - Gdyby nawet taki pomysł padł, to jest on nie do zrealizowania, ponieważ te pomieszczenia są za małe - tłumaczy. Co do zapowietrzonych kaloryferów, zapisów umowy i podpisania nowej dyrektor Sauer nie chciała się odnieść.

  • Numer: 15 (960)
  • Data wydania: 09.04.19
Czytaj e-gazetę