Przebudowa dworca droższa o milion
Przywrócona do świetności elewacja remontowanego dworca kolejowego w Wodzisławiu Śląskim robi wrażenie. Ale łyżką dziegciu w beczce miodu okazuje się finansowanie inwestycji. Remont jest droższy, niż planowano. Między innymi dlatego, że projektant nie uwzględnił wszystkich koniecznych robót. Władze Wodzisławia rozważają wystąpienie na drogę sądową.
WODZISŁAW ŚL. W Wodzisławiu Śl. trwa kompleksowy remont dworca kolejowego. Roboty prowadzone są zgodnie z planem. Inwestycja powinna zakończyć się w terminie. Na pewno w połówce tego roku. Najpewniej w maju. - Przed nami kilkanaście tygodni robót wykończeniowych - zapowiada prezydent Mieczysław Kieca. - Mimo licznych trudności i wyzwań prace postępują zgodnie z harmonogramem - dodaje włodarz.
Budynek dworca okalają jeszcze rusztowania, ale zniknęły już siatki zabezpieczające i dzięki temu można podziwiać przywróconą do świetności elewację. - Odsłonięta elewacja prezentuje się pięknie - chwali prezydent.
Długa lista
O ile sam wygląd dworca wywołuje ochy i achy, tak martwi strona finansowa inwestycji. Co rusz pojawiają się nieprzewidziane i kosztowne problemy. Koszty remontu są większe, niż początkowo planowano. O około 1,1 mln zł. To sporo, bo przecież początkowo szacowano, że inwestycja pochłonie 7,22 mln zł. Jak się okazuje, większość z dodatkowych robót wynika z tego, że albo nie zostały w ogóle ujęte w projekcie, albo ich wartość niedoszacowano. Na przykład więcej kosztowały roboty rozbiórkowe, elektryczne, związane z wykończeniem dachu czy dociepleniem budynku. Albo w projekcie w ogóle nie ujęto konieczności pogłębiania piwnic czy wykonania izolacji ścian fundamentowych dobudowanej klatki schodowej. Lista jest długa. - Wszystkie roboty dodatkowe mamy dokładnie zinwentaryzowane, za każdym razem wszystko jest szczegółowo sprawdzane - podkreśla prezydent.
Obecna sytuacja wcale nie oznacza, że miasto musi wyłożyć dodatkowe 1,1 mln zł z własnej kieszeni. Miastu udało się otrzymać dodatkową dotację unijną w kwocie 419,9 tys. zł. Pierwotnie dotacja miała wynieść 5,5 mln zł. - Poza tym już pod koniec ubiegłego roku było wiadomo, że pojawią się roboty dodatkowe, dlatego w budżecie zaplanowano rezerwę w kwocie ok. 700 tys. zł - mówi prezydent.
Jeśli chodzi o ten rok budżetowy realnie ma zabraknąć 214,9 tys. zł i ta kwota ma pochodzić z wolnych środków.
Do sądu?
Prezydent odbył poważną rozmowę z wykonawcą remontu dworca. Po pierwsze - zwrócił się do niego z prośbą, by ten oszacował, na jaką kwotę mogą wystąpić ewentualne kolejne przekroczenia. Okazuje się, że nie będzie to więcej niż 155 tys. zł. Takie oświadczenie złożył wykonawca. - Poprosiłem też wykonawcę o rzecz bardzo dla mnie ważną. Chodzi o to, by przygotował wykaz robót, które musiały zostać wykonane dla poprawności inwestycji, a których projektant w ogóle nie przewidział - wyjaśnia prezydent.
Po co taki wykaz? Okazuje się, że miasto planuje dochodzić swoich praw. - Wykonaliśmy analizę prawną dla pięciu wodzisławskich inwestycji, w tym dla rewitalizacji dworca, pod kątem wystąpienia w stosunku do projektantów o odszkodowania - tłumaczy prezydent. - Rozważamy wystąpienie na drogę cywilną - dodaje.
W tej chwili prawnicy analizują, jakie szanse powodzenia będzie miał ewentualny proces o odszkodowania. Prezydent wyjaśnia, że prawo jest skonstruowane w taki sposób, że samo wykazanie przed sądem, iż projektant nie przewidział szeregu koniecznych robót, nie gwarantuje wygranej. Trzeba bowiem udowodnić, że tego rodzaju błędy projektowe spowodowały realną, wymierną stratę dla inwestora. O ile w przypadku inwestycji komercyjnych jest to proste do wyliczenia i udowodnienia (np. w nowym domu przyjęć przez opóźnienia nie odbyły się trzy zaplanowane wcześniej wesela), tak w przypadku inwestycji samorządowych - które na siebie nie zarabiają - taką stratę trudniej wykazać. - W marcu wraz z prawnikami podejmiemy decyzję co do ewentualnej walki o odszkodowania - mówi prezydent. (mak)
Najnowsze komentarze