Konrad Hejna – bohaterski żołnierz z Wilchw
Konrad Hejna – bohaterski żołnierz z Wilchw
Urodził się 22 listopada 1917 r. we wsi Wilchwy, które obecnie są częścią Wodzisławia Śl. Przyszedł na świat w rodzinie Wincentego i Joanny z domu Polok. Miał ośmioro rodzeństwa. Rodzina zamieszkiwała w okolicach dzisiejszej ul. Czarnieckiego. Ojciec Konrada był przed wojną naczelnikiem Wilchw, które stanowiły wówczas odrębną gminę. Był też przewodniczącym związku zawodowego górników na okręg wodzisławski. Młody Hejna aktywnie, co najmniej od 1930 r. - działał w harcerskiej drużynie z Wilchw, co było najpewniej pokłosiem patriotycznego wychowania, które odebrał w domu. Zajmował się też pracą na roli i pomocą w gospodarstwie rodziców. Przed wojną pracował w odlewni żelaza w Wodzisławiu.
1 września 1939, w ramach powszechnej mobilizacji stawił się w koszarach 5. Batalionu Pancernego w Krakowie. We wrześniu 1939 uczestniczył w walkach z Niemcami, a następnie z Armią Czerwoną. 19 września, w okolicach Lwowa i Gródka Jagielońskiego oddziały polskie zostały otoczone przez wojska niemieckie i radzieckie. Hejna dostał się do radzieckiej niewoli. W latach 1939–1941 przebywał m.in. w Starobielsku i na Syberii, gdzie ledwo uszedł z życiem, kiedy podczas wymarszu na roboty, w wyniku krwotoku stracił siły i wypadł z szeregu maszerujących więźniów. Oczekiwał śmierci, a tymczasem pomógł mu jeden z radzieckich żołnierzy, który zabrał go na furmankę.
W 1941 na podstawie układy Sikorski-Majski, został zwolniony z łagru i dołączył do tworzonego Wojska Polskiego w ZSRR. Jako żołnierz 2. Korpusu Polskiego dowodzonego przez generała Władysława Andersa, Hejna przeszedł szlak bojowy od Iraku przez Afrykę po Włochy. Służył w 4. Pułku Pancernym „Skorpion” jako kierowca czołgu-sanitarki i walczył pod Monte Cassino. Za szczególne zasługi w bitwie o Monte Cassino został odznaczony orderem Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari. Order ten mógł być nadany m.in. żołnierzowi, który swoim przykładem wpłynął na towarzyszy, doprowadzając ich do wybitnego czynu bojowego lub sam dał przykład niezwykłego męstwa. Hejna, który był człowiekiem niezwykle skromnym nigdy nie wspominał, za co konkretnie został odznaczony tym najwyższym polskim orderem wojskowym. Historyk Piotr Hojka, który jako pierwszy przybliżył postać Hejny, na podstawie relacji kolegów tego żołnierza ustalił, że nocami, kiedy czołgi nie walczyły, Hejna robił wypady na tzw. ziemię niczyją i pod ostrzałem ratował ciężko rannych. Jego heroizm poświadczał w dokumentach m.in. kapelan wojskowy, ks. Adam Studziński, któremu – jak ustalił Hojka - Hejna uratował życie.
Po bitwie o Monte Cassino Hejna uczestniczył w reszcie kampanii włoskiej w tym m.in. w bitwach o Ankonę i o Bolonię. Za swoje wojenne zasługi został odznaczony m.in. Krzyżem Walecznych, Krzyżem Pamiątkowym Monte Cassino, Brązowym Krzyżem Zasługi z mieczami, Krzyżem Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, Krzyżem Kampanii Wrześniowej oraz brytyjskimi odznaczeniami: Gwiazdą za wojnę, Gwiazdą Afryki i Gwiazdą Italii.
Po zakończeniu II wojny światowej uczestniczył w okupacji Włoch. Po demobilizacji w czerwcu 1947 wyjechał do Kanady. Pierwsze 2 lata pracował na farmie, następnie aż do emerytury przez 32 lata w fabryce General Motors w Oshawie. Był żonaty z Matyldą z domu Orzyszkiewicz (1919-2007), miał córkę Lucynę. Był członkiem Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Oshawie. Działał również w innych polskich organizacjach w Kanadzie oraz parafii polskiej.
Piotr Hojka wspomina, że Hejna jako żołnierz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie przez długi czas nie mógł odwiedzić Polski. Żołnierze PSP byli w stalinowskiej Polsce osobami niepożądanymi. Dopiero odwilż polityczna w PRL pozwoliła mu na przyjazd do ojczyzny. Był również w Polsce w czasach III Rzeczpospolitej. Nigdy do Kanady z Polski niczego nie zabierał. Za wyjątkiem grzybów prawdziwków, za którymi przepadał.
Zmarł 3 marca 2009 w Oshawie i został pochowany na Resurrection Catholic Cemetery w Whitby. Jest jednym z zaledwie pięciu żołnierzy, związanych z Ziemią Wodzisławską, odznaczonych orderem Virtuti Militari. Artur Marcisz
Za pomoc w realizacji materiału dziękuję Piotrowi Hojce
Najnowsze komentarze