Starostwo: obecny właściciel nie może prowadzić rekultywacji
Z Leszkiem Bizoniem, członkiem Zarządu Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śl. odpowiedzialnym m.in. za sprawy architektoniczno–budowlane, komunikacyjno–transportowe i geodezyjne rozmawiamy o problemie rekultywacji piaskowni w Godowie. Przypomnijmy, to starostwo wydaje decyzję o rekultywacji zdegradowanego terenu.
Czy rekultywacja piaskowni w Godowie jest w ogóle konieczna, czy jest nie do uniknięcia?
– Jeszcze poprzedni eksploatator tego terenu, po zakończeniu wydobycia wystąpił o rekultywację. Zapadła decyzja, że będzie ona robiona w kierunku leśnym, tak jak to wynika z zapisów planu zagospodarowania przestrzennego gminy. Chodzi o taką rekultywację, żeby tam mogło powstać jakieś zalesienie.
Czy to wiąże się również z koniecznością nawiezienia tam najpierw jakichś mas ziemi, czy innego materiału?
– Jest zgoda na rekultywację tego terenu podstawowymi materiałami: czyli glebą i ziemią oraz gruzem betonowym i ceglanym. Chodzi o takie wypełnienie wyrobiska, żeby tam można było posadzić drzewa, które mogły tam później rosnąć. Taki jest obecny projekt i jest on zgodny z zapisami planu zagospodarowania przestrzennego gminy. Ten projekt, tak jak każdy inny można zawsze zmienić, ale musiałby o to wystąpić ten, na którym ciąży obowiązek rekultywacji. Zmiany muszą być jednak zgodne z zapisami planu zagospodarowani przestrzennego. Natomiast cały problem polega na ustaleniu, kto ma obowiązek przeprowadzenia rekultywacji. My stoimy na stanowisku, że to degradujący dany teren powinien doprowadzić do jego rekultywacji.
Dlatego cofnęliście decyzję o rekultywacji obecnemu właścicielowi, przenosząc ją na poprzedniego. Obecny właściciel zaskarżył decyzję starostwa do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
– I poprzedni też. Od 24 marca jedna decyzja wobec obecnego właściciela piaskowni, a od 25 marca druga decyzja wobec poprzedniego właściciela leżą w SKO. Chodzi o marzec ubiegłego roku.
Od roku nic się w tej sprawie nie dzieje?
– Dostaliśmy jedno pismo z SKO o dodatkowe informacje i drugie pismo z września, że ze względu na skomplikowany charakter sprawy nie potrafią określić ostatecznego terminu rozpatrzenia. Poinformowano nas, że postępowanie będzie przedłużone, ale bez podania konkretnego terminu. Próbowaliśmy dopytywać czy są jakieś szanse na ustalenie przynajmniej orientacyjnego terminu, ale nikt nie potrafił na nasze pytania odpowiedzieć. Na chwilę obecną jest projekt rekultywacji, jest decyzja i jesteśmy zobligowani do tego, żeby egzekwować zapisy tej decyzji i tego projektu. No, chyba że SKO uchyli nasze decyzje. Wtedy zmienia to postać rzeczy. Obecny właściciel chce, jak wiadomo rekultywować to zupełnie czym innym, niż tym na co ma zezwolenie. Ale ta sprawa jest po stronie marszałka województwa, to on ustala, czym to ma być rekultywowane, więc trudno mi się za niego wypowiadać. Natomiast trzeba też pamiętać, że jeśli w projekcie rekultywacji jest kierunek leśny, to muszą to być materiały, które umożliwią później zalesienie tego terenu, wprowadzenie tam drzewostanu. Dopóki nie ma decyzji SKO, jest bardzo wiele niewiadomych. Poza tym jest jeszcze decyzja odnośnie projektu tymczasowej organizacji ruchu, na drodze dojazdowej do piaskowni. Ona jest ważna do lipca. Decyzja została podjęta po pozytywnej opinii wójta Godowa. Przy czym trzeba pamiętać o jednym: opinia i decyzja tak, ale wcześniej musi zostać podpisana umowa między rekultywującym ten teren a wójtem, określająca zasady transportu. Dopóki tego nie będzie, to ten, który będzie rekultywował teren, nie może wcześniej tego dowozu tam uruchomić.
Czy w obliczu zmienionej decyzji starosty i odwołania od niej zainteresowanych stron do SKO, obecny właściciel piaskowni może prowadzić rekultywację?
– Według nas, według naszych interpretacji prawnych, nie. Rozmawiałem z przedstawicielami właściciela piaskowni, z nim samym. Oni są przekonani, że mają rację. My stoimy na stanowisku, popierając mieszkańców i gminę, że obecny właściciel nie może prowadzić tej rekultywacji. Jesteśmy o tym przekonani.
Tak naprawdę tej rekultywacji nikt nie chce, oprócz samego właściciela. A na pewno nie chcą jej mieszkańcy. To punkt zapalny.
– Wiemy o tym. Jestem w stałym kontakcie z wójtem, z jego zastępcą, jestem w kontakcie z przedstawicielami społecznego komitetu, pani Izabela Tomiczek o wszystkim mnie informuje, żebym na bieżąco miał wiedzę o wszystkich sprawach, jakie się tam dzieją, jakie podejmują działania. Wszystko fajnie, ale dopóki nie ma decyzji SKO, to z naszej strony żadnego ruchu nie będzie. Nie wiem, czym się to wszystko skończy, ale mam nadzieję, że SKO podtrzyma naszą decyzję. Poprzedni właściciel się odwołuje, bo nie chce tego robić. Obecny właściciel się odwołuje, bo z kolei chce to robić, ale na swoich warunkach, wiadomo dlaczego. Gdyby nawet SKO przyznało im rację, to kolejnym problemem będzie to, czym to robić. Wiemy wszyscy, że obecny właściciel nie chce tego robić ziemią czy gruzem. Ale tu już decyzja będzie należała do marszałka województwa.
Rozmawiał Artur Marcisz
Najnowsze komentarze