Czynsze w górę nawet o 35 procent! Mieszkańcy: nie będziemy płacić!
WODZISŁAW ŚLĄSKI Szokująca decyzja władz Wodzisławia Śl. Zdecydowały o podniesieniu czynszów w mieszkaniach komunalnych nawet o 35 procent! W mieszkaniu 45 m kw. w przeliczeniu na złotówki oznacza to ponad 100 zł miesięcznie więcej do zapłaty.
Szereg dopłat
Stawka bazowa od metra kwadratowego się nie zmieni, natomiast czynsz może być powiększony o kilka parametrów. Za mieszkanie w I strefie (szeroko rozumiane centrum miasta, tam jest większość lokali komunalnych) czynsz rośnie o 10 proc. Prezydent proponował 15 proc., ale na wniosek radnej Izabeli Kalinowskiej ten wskaźnik został zmniejszony o 5 proc. O kolejne 10 proc. czynsz rośnie jeśli budynek jest po termomodernizacji, a o następne 5 proc – jeśli ma centralne ogrzewanie. Posiadanie domofonu zamontowanego przez miasto to 1 proc. więcej, również o 1 proc. wzrośnie czynsz w bloku z windą. Dwa czynniki obniżą czynsz – o 5 proc. spadnie, jeśli mieszkanie nie ma łazienki lub WC, lub obu tych wygód, zaś o 2 proc. jeśli jest na parterze. Dotąd zniżka za parter sięgała 5 proc. Z nowych punktów zniknęły zniżki za brak gazu (do 5 proc.), za brak wodociągu, kanalizacji (do 10 proc.), (za brak termomodernizacji) czy za mieszkanie powyżej 5 kondygnacji w budynku bez windy (do 5 proc.). Nowe stawki czynszowe wejdą w życie od 2017 roku.
Załatać dziurę
Zastępca prezydenta Barbara Chrobok, która resortowo odpowiada za mieszkaniówkę tłumaczy konieczność podwyżek urealnieniem stawek, zdobyciem pieniędzy na remonty i pokrycie strat w utrzymaniu mieszkań komunalnych. A sięgają one ponad 3,36 mln zł rocznie. To różnica między czynszami, których wyliczona wysokość (nie mówimy tu o ściągalności) wynosi blisko 5,3 mln zł, a kosztami wynoszącymi 8,66 mln zł. Do tego trzeba jeszcze doliczyć około 1,4 mln zł obciążeń, na które po połowie składają się rewaloryzacja kaucji wpłacanych przez mieszkańców zajmujących mieszkania komunalne i szacowana różnica między wyliczonymi czynszami, a wpływami. W sumie trzeba więc pokryć ponad 4,7 mln zł dziury w finansach mieszkaniówki. Dla zmniejszenia strat miasto proponuje kilka rozwiązań. Pierwszym z nich jest zmniejszenie opłaty wnoszonej do spółki Domaro za administrowanie lokalami. Miasto może pozwolić sobie na taki ruch, gdyż jest właścicielem spółki. Ta oszczędność może przynieść co najmniej około 500 tys. zł. Podwyżki czynszów mają dać miastu dodatkowe 1,4 mln zł, o ile wszyscy będą płacić. Miasto odchodzić będzie też od lokali wynajmowanych za 1 gr od metra. Z takiej promocyjnej stawki korzystały różne stowarzyszenia. Likwidowane będą również lokale socjalne we wspólnotach mieszkaniowych, bo ich utrzymywanie w tych zasobach było kosztowne. Mimo wszystko dalej pozostaje około 2,86 mln zł deficytu, który i tak trzeba będzie pokryć z budżetu miasta.
Ludzie wściekli
Okazuje się więc, że podwyżki nie rozwiążą problemu finansowej dziury w mieszkaniówce, a boleśnie dotkną mieszkańców. Nic dziwnego, że na wieść o planowanym uchwalaniu podwyżek na sesję 27 września przyszła grupa wodzisławian walczyć o swoje.
– Mam pytanie, czy ktoś z państwa był kiedykolwiek na osiedlu Prusa lub Orzeszkowej, żeby zobaczyć w jakim są stanie? Nie dość, że za kawalerkę 37 m kw. płacę czynszu 490 zł, po waszej podwyżce będzie 530 zł. Mam dwójkę małych dzieci, na ulicy jest ser szwajcarski, jadąc autem urywają się teleskopy, na chodnikach ludzie łamią nogi, elewacja spada, nie wiadomo, kiedy człowiek czymś w głowę dostanie, karetka, straż pożarna nie umie dojechać, bo są bajora, a wy chcecie nam czynsz dźwigać? – mówiła mieszkanek z ul. Prusa.
– Skoro są ludzie, którzy nie płacą, to ich wywalajcie, a nie karajcie podwyżkami tych co płacą za tych, co nie płacą. Proste – dopowiadała inna mieszkanka.
– Od wielu lat ubiegam się o jakikolwiek remontu klatki schodowej i za każdym razem słyszę argument, że nie ma pieniędzy, bo ileś osób nie płaci czynszu. Nie jestem przeciwnikiem płacenia za otrzymywane świadczenia. Ale człowiek
powinien za nie płacić godziwie i uczciwie. Ja, mieszkaniec kawalerki chciałbym zapytać, jaką ulgę mogę otrzymać mieszkając w bloku, w którym klatka widziała remont chyba w latach 80., lub 90., w którym termomodernizacja prowadzona była w połowie lat 90. i to w taki sposób, że musimy mieć powycinane uszczelki w oknach, bo okna są bez nawiewników i w mieszkaniach zbiera się wilgoć. Chciałem zapytać jaka ulga będzie mi przysługiwać za to, że w piwnicach nie ma okien i na dwa dni musiałem się z mieszkania wyprowadzić, dlatego że woda w rurach zamarzła, mimo, że nie było horrendalnych mrozów? Chciałem zapytać na jaką zniżkę mogę liczyć z tytułu mieszkań socjalnych w bloku – nie mam nic przeciwko osobom, które tam mieszkają – ale państwo osadzając ich w blokach czynicie osoby płacące czynsz zakładnikami osób w lokalach socjalnych. Bo jeżeli ktoś trafił do mieszkania socjalnego, to dlatego, że zazwyczaj nie płacił czynszu. I jeśli nie płacił na mieszkaniu regularnym, tym bardziej płacić nie będzie w socjalnym. I tworzy się problem nierozwiązywalny – nie ma remontów, bo nie ma pieniędzy, bo nie ma płaconych czynszów. A równocześnie nie robicie wiele w temacie nie płacenia czynszów. Najlepiej sięgnąć do kieszeni klienta. Nie zgodzę się, że jest to urealnienie stawek czynszowych. Bo nie można funkcjonować w oderwaniu od rzeczywistości i nie wiedzieć, że na terenie tego miasta są administratorzy, którzy mają stawkę czynszu niższą, a ich obiekty są przynajmniej z punktu widzenia mieszkańca lepiej zarządzane, bo działa światło na klatce, nie ma powybijanych okien w piwnicach, klatka jest odmalowana, itd. – mówił Wojciech Raczkowski z dzielnicy Jedłownik Osiedle.
Nie ma kasy, nie ma remontów
Barbara Chrobok oznajmiła, że jeżeli czynsze zostaną po staremu, to dalej będą przychodzić do niej mieszkańcy domagający się remontów, ale tych remontów nie będzie, bo nie będzie z czego ich sfinansować. – Bo jeśli będziemy musieli z budżetu dopłacić ponad 5 mln do mieszkań, to nie wyobrażam sobie, byśmy mieli remontować ulice, chodniki w tych dzielnicach – mówiła wiceprezydent.
– To za co ja płacę? – zapytała mieszkanka. – Niech mi pani powie, to jak wybuchnie pożar, to mamy spłonąć, bo straż nie będzie miała jak dojechać? – indagowała inna wodzisławianka. Mieszkańcy głośno mówili, że takie postawienie sprawy przez prezydenta to szantaż.
– To absolutnie nie jest szantaż, chcę tylko zwrócić uwagę, że budżet jest jeden. Bedziemy musieli więcej dopłacić do mieszkań, to będziemy musieli z czegoś te pieniądze zabrać.
Domaro to błąd?
Radny Arkadiusz Kochanowicz zarzucił zastępcy prezydenta, że wprowadziła radę w błąd. Przypomniał, że kiedy debatowano nad przekształceniem Zakładu Gospodarki Komunalnej i Remontowej w spółkę Domaro, pani prezydent zapewniała, że dzięki tej zamianie spadną koszty i nie będzie podwyżek czynszów. Według Barbary Chrobok nie ma mowy o wprowadzeniu w błąd. Koszty w roku 2016 w porównaniu do 2015 r. spadły o 1,6 mln zł.
Arkadiusz Kochanowicz przekonywał dalej, że skoro mieszkania należą do miasta, to do miasta należy dbanie o ich stan. Nie można tymi kosztami obciążać najemców, którzy już utrzymują mieszkania. – Może te podwyżki w jakimś zakresie są słuszne, ale tylko w takim, w jakim można je czymś usprawiedliwić. Jeżeli zrobimy elewację budynku, remont ogrzewania, co odczują najemcy w mniejszej opłacie za centralne ogrzewanie, to chętnie pewnie tę podwyżkę by przyjęli – mówił. Kochanowicz sugerował, by wycofać w ogóle uchwałę i wrócić do niej po roku działalności spółki Domaro, wtedy będzie pełniejszy obraz kosztów. Podobnie sugerował radny Dezyderiusz Szwagrzak. Uważał, że projekt zmian należy poddać szerszym konsultacjom. Jego zdaniem wyjaśnić należałoby np. dlaczego Domaro administruje dla wspólnot za 1,50 –1,70 zł od metra kwadratowego, a dla miasta za 3,97 zł od metra. Marian Plewnia poszedł dalej. Jego zdaniem należałoby się zastanowić, czy słuszne było w ogóle powoływanie spółki Domaro. Głos zabrała też radna Helena Osińska. – Mieszkania komunalne przydzielane są biedniejszej grupie mieszkańców. Dziś jeśli będzie podwyżka czynszu, to zdecydowanie trzeba sobie powiedzieć, że większa grupa osób nie będzie płacić – przestrzegała. Nie przeszkodziło jej to jednak zagłosować za podwyżkami.
Jest kolejka chętnych
Zapytana przez dziennikarza Barbara Chrobok o to, czy w razie podwyżek miasto liczy się z powiększeniem grona osób nie płacących czynszu odparła, iż obecnie w kolejce na przydział mieszkania komunalnego czeka się trzy lata. A osoby czekające na ten lokal płacą nawet 1500 zł najmu miesięcznie nie licząc mediów. – Te osoby naprawdę czekają na mieszkanie komunalne za 400 – 500 zł miesięcznie – uważa Barbara Chrobok.
Radny Adam Króliczek był za tym, aby patrzeć na temat przez pryzmat całego miasta. – Innym mieszkańcom też rosną koszty. Właściciele domów muszą płacić po 350 zł rocznie więcej tylko z tego tytułu, że starostwo przeprowadziło nowelizację ewidencji gruntów – mówił. Na to Aleksander Kochanowicz odparował, że w przypadku mieszkańców bloków podwyżka to 1200 zł rocznie więcej.
Jawnie upadło
W czasie dyskusji radna Izabela Kalinowska zaproponowała zmniejszenie podwyżki za mieszkanie w I strefie z 15 proc. na 10. Ta propozycja przeszła, choć została skwitowana słowami, że przy podwyżkach rzędu 40 proc. te 5 proc. nie zrobi mieszkańcom różnicy. Wniosek radnego Szwagrzaka o zdjęcie uchwały z porządku przepadł. Ten sam radny wnioskował też, by głosowanie nad podwyżkami było jawne. Na to też większość rady się nie zgodziła. Ostatecznie za podwyżkami zagłosowali Rafał Połednik, Roman Szamatowicz, Jan Grabowiecki, Izabela Kalinowska, Grażyna Pietyra, Grażyna Sitko, Helena Osińska, Eugeniusz Chłapek, Wojciech Wilkowski, Czesław Rychlik, Adam Króliczek, Katarzyna Zóllner–Solowska i Marian Balcer. Przeciwni byli Marian Plewia, Dezyderiusz Szwagrzak i Arkadiusz Kochanowicz. Teresa Rybka, Patrycja Stokłosa, Roman Juzek i Jan Zemło wstrzymali się od głosu.
Tomasz Raudner
Najnowsze komentarze