Unia jak rasowy bokser. Dała się wyszaleć rywalowi a potem go znokautowała
PIŁKA NOŻNA Unia Turza w III–ligowym debiucie pokonała 3:0 Ślęzę Wrocław. Wynik sugeruje łatwe zwycięstwo? Nic bardziej mylnego. Unici żeby wygrać, swoje musieli wycierpieć. I wykazać się cierpliwością.
Gwiazdy bez taryfy ulgowej
Trenerzy i zawodnicy obu drużyn przyznawali, że rywal jest dla nich zagadką i nie bardzo wiadomo czego można się po nim spodziewać. Goście przyjechali w mocno odmłodzonym względem poprzedniego sezonu składzie. Dość powiedzieć, że z meczowej 18–stki zawodników, aż 13 to młodzieżowcy, z czego 6 pojawiło się na boisku od pierwszej minuty. Na tym tle Unia z takim nestorami naszej „kopanej” jak Piotr Szymiczek czy Dariusz Pawlusiński, czy ogranymi w wyższych ligach Dawidem Hanzlem, Sebastianem Markiewiczem, Kamilem Kuczokiem czy Bartłomiejem Sikorskim zdawała się mieć sporą przewagę doświadczenia. W wyjściowym składzie Unii zabrakło natomiast miejsca dla Błażeja Radlera, co było pewną niespodzianką, bo 34–letni defensor, który w ekstraklasie rozegrał 116 spotkań wydawał sie pewniakiem do gry. Trener Unii Jan Adamczyk wyjaśnił jednak, że Radler nie jest jeszcze gotowy na pierwszy skład. – Miał dłuższą przerwę niż większość naszych piłkarzy, nie chciałem też mieszać zbyt mocno w defensywie. Natomiast nie ukrywam, że liczę na tego zawodnika i jestem pewien, że jeszcze wiele nam pomoże – tłumaczył Jan Adamczyk.
Młodzież przetestowała bramkarza Unii
Ale to właśnie wrocławska młodzież od początku sprawiała gospodarzom olbrzymie problemy. Już w 3. minucie debiutujący w Unii Piotr Glenc został ograny na lewym skrzydle, rywal zacentrował w pole karne, gdzie przed doskonałą okazją stanął Mateusz Kluzek. Zbyt długo jednak zwlekał ze strzałem i ostatecznie został zablokowany. Kilka chwil później lewą flanką przedarł się Jakub Jakóbczyk i kąśliwym uderzeniem zmusił Marcina Musioła do sporego wysiłku. Sporo szczęścia aż trzykrotnie gospodarze mieli między 25. a 30. minutą. Najpierw Karol Bochenek wybił zmierzającą do pustej bramki piłkę, uderzoną przez Filipa Olejniczaka, a chwilę później Musioł stanął oko w oko z Jakóbczykiem i w sobie znany tylko sposób odbił piłkę na poprzeczkę. Na koniec bramkarz gospodarzy odważnym wyjściem wybił z rytmu szarżującego na jego bramkę Dawida Molskiego. W pierwszej części gry Unia zagroziła rywalowi raptem dwukrotnie. W 4. minucie Pawlusiński kropnął mocno z rzutu wolnego, piłka odbiła się jeszcze od któregoś z piłkarzy i golkiper gości z najwyższym trudem zapobiegł utracie gola. Z kolei w 17. minucie wydawało się, że po główce młodego Szymona Gałeckiego piłka musi wpaść do bramki, ale bramkarza Ślęzy wyręczył jeden z piłkarzy pola, zbierając na siebie zmierzającą do bramki futbolówkę.
Burza nad Ślęzą
W przerwie meczu nad Turzą rozpętała się burza, przez co piłkarze zostali w szatni o kilka minut dłużej niż zakłada regulamin. Dłuższa przerwa i grząskie boisko negatywnie wpłynęły na wrocławską młodzież, która po zmianie stron w niczym nie przypominała drużyny z pierwszych 45 minut. Co prawda jeszcze w pierwszych minutach gry Musioł kolejną paradą po główce Olejniczaka ratował swój zespół przed utratą gola, ale riposta Unii była zabójcza. W 55. minucie Markiewicz bez ceregieli wykonał rzut wolny spod lewej linii boiska. Wrocławska obrona przysnęła i pozostawiony bez krycia Hanzel, bez większych problemów głową skierował piłkę do bramki. Goście mieli szansę wyrównać, bo w 64. minucie prawą stroną pola karnego przedarł się Maciej Firlej, ale ponownie na wysokości zadania stanął Musioł, który bez wątpienia był w tym meczu jednym z głównych bohaterów Unii. W odpowiedzi z rzutu wolnego potężnie uderzył Pawlusiński, ale bramkarz gości, choć z trudem, to jednak wybronił to uderzenie. W 82. minucie był bezradny. Ponownie do rzutu wolnego podszedł Pawlusiński. Mocną centrę z prawej strony, w zaskakujący sposób przedłużył głową Sikorski, piłka odbiła się od dalszego słupka i wpadła do bramki. Gości w doliczonym czasie gry dobił Hanzel, który trochę w ekwilibrystyczny sposób wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego Bartłomieja Sikorskiego. – Mecz był wielką niewiadomą i dla nas i dla rywali. Jako zespół z każdym meczem będziemy uczyć się tej ligi. Tym bardziej cieszymy się, że również mimo niepogody udało nam się zapisać na swoim koncie trzy punkty – powiedział po meczu uradowany strzelec dwóch bramek dla Unii. – Jak była pogoda, to moja drużyna grała. Pogoda się skończyła, to i dobra gra mojej drużyny też się skończyła. Szkoda porażki, gratuluję Unii – powiedział po meczu Grzegorz Kowalski, trener Ślęzy Wrocław.
Artur Marcisz
Unia Turza - Ślęza Wrocław 3:2
Bramki: Hanzel (55.), (90.+2.), Sikorski (82.)
Unia: Musioł, Glenc, Bochenek, Kuczok, Szymiczek (58. Jagła), Pawlusiński (90. Domin), Markiewicz, Sikorski, Gałecki (86. Staniczek), Kulczyk (84. Sitnik), Hanzel. Trener Jan Adamczyk.
Ślęza: Krawczyk, Molski, Kluzek, Mańkowski, Olejniczak (75. Traczyk), Firlej (84. Szczebelski), Niewiadomski, Korytek, Bohdanowicz, Kucharczyk (75. Chodorski), Jakóbczyk (84. Brzęczek). Trener Grzegorz Kowalski.
Najnowsze komentarze