Solidarność europejska nie może polegać na szantażowaniu
O poglądach Prawa i Sprawiedliwości na kwestię uchodźców, stanie przygotowań naszego państwa do ich ewentualnego przyjęcia, także roli odegranej w ocaleniu komendy straży granicznej w Raciborzu rozmawiamy z Adamem Gawędą, radnym PiS w Sejmiku Śląskim.
Przeciwnicy PiS wypowiadają się o politykach tej partii w kontekście uchodźców, że są ksenofobami, że straszą Polaków. To jaka jest opinia PiS w sprawie uchodźców?
Problem uchodźców nie jest tylko problemem Polski, to problem Europy, a my nie mamy legitymacji do decydowania za przyszłe pokolenia. Jako Polak, katolik, kieruję się określonymi wartościami, które mówią, że ludziom należy pomagać, szczególnie tym, którzy są pod dużą presją wojny. Jednak zaznaczam, że to nie myśmy zainicjowali tę wielką falę uchodźców do Europy południowej, a przez Bałkany do Niemiec. Stało się to po decyzji kanclerz Angeli Merkel o zaproszeniu uchodźców do Niemiec. Dzisiaj ponosimy konsekwencje tej nieprzemyślanej decyzji, a mówiąc mocniej to bierzemy na siebie część tych błędów przez siebie nie spowodowanych. Tu nie mówimy o żadnej solidarności. Nie wspominał nikt o solidarności, kiedy przyjmowaliśmy Czeczenów, czy obywateli Białorusi, Ukrainy, których wciąż przyjmujemy. To osoby kulturowo zbliżone do nas, które są w stanie przyjąć nasze wartości.
Czy przyjęcie uchodźców z krajów islamskich, o innej kulturze, religii, systemie społecznym może nam zagrozić?
Mam takie obawy i jako obywatel polski mogę je mieć. I pytam się, czy jesteśmy gotowi zabezpieczyć granice przed tymi, którzy mają inne cele do osiągnięcia, którzy mogą spowodować perturbacje w naszych lokalnych społecznościach. Jestem otwarty na pomoc, ale solidarność europejska nie może polegać na szantażowaniu nas, że musimy pomagać, bo taka jest czyjaś decyzja. Poza tym twierdzę, że pomoc powinna polegać na rozwiązaniu problemu u źródła, tam gdzie występuje. Uważam, że zbyt mocno otwarliśmy się na przyjmowanie uchodźców. Ja chciałbym wiedzieć, że państwo polskie uruchomi swoje instytucje związane z zabezpieczeniem kraju, abym nie obawiał się, czy nie przydarzy się nic złego córce, a w przyszłości wnuczce idącej do przedszkola.
Zastanawiam się, czy państwo polskie jest w ogóle przygotowane do przyjęcia uchodźców. Gminy pytane przez wojewodę o możliwości lokalowe odpowiadają, że praktycznie nie mają wolnych pomieszczeń.
To co teraz robi rząd poprzez wojewodów powinno być zrobione zanim padły jakiekolwiek deklaracje o przyjęciu uchodźców. Trzeba było najpierw rozeznać jakie w ogóle mamy możliwości. Dziś mówimy o 7 tys. uchodźców, a nie wiemy, czy wśród nich nie ma uchodźców ekonomicznych. Bo z przekazów, które do nas docierają widzimy również dobrze ubranych, młodych, wyposażonych w różne sprzęty ludzi. Czyli nie zawsze mamy do czynienia z ludźmi uciekającymi przed wojną. Ja bym swojej żony, dzieci nie zostawił, a wielu tych młodych ludzi prawdopodobnie gdzieś zostawiło swoje rodziny. Nie wyobrażam sobie, by żona została gdzieś, gdzie są prowadzone działania wojenne, a ja wyjeżdżam do Europy, żeby zapewnić sobie lepszy byt. Naprawdę, musimy podejmować rozważne i przewidywać, co może się stać. Mam prywatną satysfakcję, że przyczyniłem się do ocalenia komendy Straży Granicznej w Raciborzu, która w kapitalny sposób poprawia bezpieczeństwo naszej granicy. W 2009 roku ówczesny minister spraw wewnętrznych Grzegorz Schetyna planował zlikwidować tę komendę, przenieść ją do Kłodzka, a zostawić w Raciborzu tylko posterunek. Szefostwo raciborskiej komendy nie zostało wysłuchane przez rząd. Pamiętam, jak wybrał się do mnie do biura ówczesny komendant, przedstawił racje za utrzymaniem oddziału SG w Raciborzu. Już wtedy można było przypuszczać, że główny transport z południa będzie przebiegał autostradą A1 i liniami kolejowymi w okolicach Ostrawy i Chałupek. Dlatego zwróciłem się wówczas do wszystkich parlamentarzystów ponad podziałami o zajęcie wspólnego stanowiska w sprawie SG w Raciborzu i skierowania go do ministra celem ponownego rozważenia decyzji o likwidacji. Oddział ocalał, a po sześciu latach okazało się, iż decyzja o jego pozostawieniu była słuszna.
rozmawiał Tomasz Raudner
Najnowsze komentarze