Lekarz zmarł na dyżurze
Śledztwo wykaże, czy lekarz zażył narkotyki, by wytrzymać kolejną dobę dyżuru. 51-letniego anestezjologa znaleźli koledzy. Anonimowi informatorzy mówią, że lekarz był w pracy 5 dni z rzędu.
Prokuratura Rejonowa w Głubczycach bada okoliczności śmierci 51-letniego Jakuba P., lekarza z Raciborza, który zmarł nagle w piątek podczas dyżuru. Martwego anestezjologa znaleźli po kilku godzinach koledzy.
W czwartek 28 lipca, pod Szpitalem Powiatowym w Głubczycach stanęły telewizyjne wozy transmisyjne a przez gabinet dyrekcji szpitala przewijali się kolejni dziennikarze. Wszystko za sprawą zdarzenia, do którego doszło w nocy z 22 na 23 lipca w lecznicy przy ulicy Skłodowskiej. – Kilka minut po godzinie 23.00 dyżurny naszej komendy otrzymał zgłoszenie o nagłym zgonie w głubczyckim szpitalu. Na miejsce natychmiast wysłano patrol, który potwierdził zgłoszenie. W jednym ze służbowych pomieszczeń znaleziono zwłoki mężczyzny w średnim wieku – informuje nadkomisarz Jolanta Chrzanowska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Głubczycach. Zmarłym okazał się Jakub P. anestezjolog, który od dwóch lat znieczulał pacjentów na salach operacyjnych i w przyszpitalnym pogotowiu. Lekarz zmarł wczesnym popołudniem, jednak jego zwłoki znaleziono dopiero przed północą. – Smutnego odkrycia dokonał jeden z pracowników pogotowia – mówi nam dyrektor szpitala Adam Jakubowski. – Lekarz ostatni raz był widziany około godziny 15.00. Współpracowników zaniepokoiło, że kolega nie wychodzi na korytarz, nie robi sobie nic do jedzenia a w pokoju gra radio. Pokój zajmował sam, w momencie znalezienia już był martwy od kilku godzin, więc nawet ewentualna reanimacja nic by nie dała – dodaje.
Lekarze przerwali milczenie
O śmierci 51-letniego lekarza na dyżurze powiadomił nas jeden z pracowników szpitala sugerując, że lekarz pracował kolejną dobę bez wytchnienia a do jego śmierci mogły przyczynić się środki farmakologiczne, które mógł zażyć. Przełożeni anestezjologa zaprzeczają, aby lekarz miał jakiekolwiek uzależnienia. – Z pewnością jako lekarz bym zauważył jego dziwne zachowanie, gdyby był pod wpływem jakichkolwiek środków. To był dobry lekarz, nie zawalał swoich obowiązków – mówi Tomasz Żorniak, zastępca dyrektora szpitala do spraw leczniczych. Jak ustaliliśmy, mimo dobrej opinii o lekarzu, po tragicznym zdarzeniu zarządzono inwentaryzację i liczenie wszystkich środków farmakologicznych w szpitalu. – To normalna procedura i ostrożność – zapewnia dyrekcja.
Maratony w szpitalu
Jeden z lekarzy kontaktujący się z mediami i informujący o nieprawidłowościach, zwracał uwagę, że Jakub P. mógł być wycieńczony kilkudniowym dyżurem. Telewizja TVN24 przeprowadziła rozmowę z anonimowym pracownikiem szpitala, który twierdzi, że kolega „zmarł z przepracowania – bo miał piąty dyżur z rzędu. (…) w tym szpitalu to norma. Bardzo często były to dyżury cztero-, pięcio- a nawet siedmiodobowe – mówił na antenie. Dyrekcja szpitala jednak temu zaprzecza. Zmarły lekarz był zatrudniony w Głubczycach od lipca 2009 roku jedynie na tzw. kontrakt, nie na umowę o pracę. Wcześniej pracował w Szpitalu Rejonowym im. dr. Józefa Rostka w Raciborzu. – Nigdy nie było z nim problemów, zapamiętałem go jako solidnego pracownika. Nic nie wiem na temat pogłosek o jego uzależnieniu czy korzystaniu ze środków farmakologicznych w szpitalu. To bzdura – mówi Ryszard Rudnik, dyrektor raciborskiego szpitala. W piątek, przed śmiercią, lekarz od rana znieczulił piątkę pacjentów. Ostatniego po godzinie 14.00.
Sekcja wyjaśni
Głubczyccy śledczy sprawdzają, czy w sprawie nie doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci lekarza. – Prowadzimy postępowanie w tej sprawie. 25 lipca wykonano sekcję zwłok, jednak ze względu na dobro sprawy nie mogę ujawnić jej wyników – ucina Artur Piela, zastępca prokuratora rejonowego w Głubczycach. Równolegle prokuratura przesłuchuje dyrekcję i pracowników szpitala próbując ustalić, ile rzeczywiście trwały dyżurowe maratony. Pobrano również materiał do badań toksykologicznych, które dadzą odpowiedź na pytanie, czy lekarz wspomagał się jakimiś środkami na dyżurze. – Jeśli badania toksykologiczne potwierdzą, że był pod wpływem środków o działaniu narkotycznym będę zszokowany i zaskoczony – przyznaje Tomasz Żorniak. Ostatnie pożegnanie Jakuba P. odbyło się 28 lipca w kaplicy cmentarnej przy ulicy Francuskiej w rodzinnych Katowicach.
Adrian Czarnota
Najnowsze komentarze