Początek końca uczelni na Wilchwach?
Lada dzień ma zostać ogłoszona informacja o likwidacji kolejnego kierunku kształcenia w Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej, która ma swój oddział w Wodzisławiu. Najpierw z planu zajęć zniknęła informatyka i 260 studentów przeżyło szok. Teraz ten sam los czeka 250 studentów zarządzania.
Państwowa Komisja Akredytacyjna podtrzymała negatywną opinię tego kierunku. Jest niemal pewne, że informatyków przygarnie Górnośląska Wyższa Szkoła Handlowa w Katowicach. Czy podobny los czeka studentów zarządzania?
260 studentów informatyki Akademii Humanistyczno–Ekonomicznej z zamiejscowego ośrodka dydaktycznego w Wodzisławiu wciąż nie wie, gdzie będzie kontynuowało naukę. Do grona poszkodowanych dołączy ponad 250 studentów zarządzania. Państwowa Komisja Akredytacyjna podtrzymała negatywną opinię dotyczącą kształcenia na tym kierunku. Wiele wskazuje na to, że jego likwidacja to tylko formalność.
Konkretów niewiele
W środę 16 września po raz kolejny ze studentami informatyki spotkała się dyrekcja ośrodka. Ludzie nie kryli już zdenerwowania, bo czasu do rozpoczęcia roku akademickiego jest niewiele a konkrety na spotkaniu nie padły prawie żadne.
W środę 16 września po raz kolejny ze studentami informatyki spotkała się dyrekcja ośrodka. Ludzie nie kryli już zdenerwowania, bo czasu do rozpoczęcia roku akademickiego jest niewiele a konkrety na spotkaniu nie padły prawie żadne.
– Nie wiemy nic o różnicach programowych, nikt nie umie powiedzieć co z tymi, którzy mają napisane prace inżynierskie i nie mają w tej chwili komu ich złożyć. Jeden wielki bałagan – żali się Piotr Domżalski z Raciborza.
Przygarną ich inne uczelnie
Studenci dowiedzieli się, że zainteresowane otworzeniem zamiejscowego ośrodka dydaktycznego w Wodzisławiu są Górnośląska Wyższa Szkoła Handlowa z Katowic i Uniwersytet Opolski. Wybór placówki pozostawiono studentom. Ostatecznie większością głosów wybrano GWSH. W budynku Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej przy ulicy 1 Maja 23b powstanie więc Zamiejscowy Ośrodek Dydaktyczny, tyle że tym razem Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej. Uczelnia ta posiada dodatkowo dwa Zamiejscowe Ośrodki Dydaktyczne w Jastrzębiu przy ulicy Harcerskiej 12 oraz w Żorach na ulicy Boryńskiej 2. W środę 23 września rektor GWSH przedstawi ofertę kształcenia w tych ośrodkach. I znowu studenci będą musieli zagłosować, aby zdecydować o jak najbardziej dogodnej lokalizacji miejsca dalszej nauki.
Studenci dowiedzieli się, że zainteresowane otworzeniem zamiejscowego ośrodka dydaktycznego w Wodzisławiu są Górnośląska Wyższa Szkoła Handlowa z Katowic i Uniwersytet Opolski. Wybór placówki pozostawiono studentom. Ostatecznie większością głosów wybrano GWSH. W budynku Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej przy ulicy 1 Maja 23b powstanie więc Zamiejscowy Ośrodek Dydaktyczny, tyle że tym razem Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej. Uczelnia ta posiada dodatkowo dwa Zamiejscowe Ośrodki Dydaktyczne w Jastrzębiu przy ulicy Harcerskiej 12 oraz w Żorach na ulicy Boryńskiej 2. W środę 23 września rektor GWSH przedstawi ofertę kształcenia w tych ośrodkach. I znowu studenci będą musieli zagłosować, aby zdecydować o jak najbardziej dogodnej lokalizacji miejsca dalszej nauki.
Pokrzywdzonych będzie więcej
Dyrekcja ośrodka zapewnia, że robi co w jej mocy, aby studenci jak najmniej ucierpieli. Dyplomy, które zostały obronione są ważne, liczą się także zaliczone egzaminy semestralne.
– Uczelnia nie chciała nikogo oszukać - mówi Elżbieta Trojniar, dyrektorka wodzisławskiego ośrodka. - Miała oberwać szkoła, a oberwali studenci. Ministerstwo we wrześniu, kiedy już niemal zaczyna się rok akademicki podejmuje decyzje o likwidacji informatyki.Trudno mi to zrozumieć - dodaje pani dyrektor.
Dyrekcja ośrodka zapewnia, że robi co w jej mocy, aby studenci jak najmniej ucierpieli. Dyplomy, które zostały obronione są ważne, liczą się także zaliczone egzaminy semestralne.
– Uczelnia nie chciała nikogo oszukać - mówi Elżbieta Trojniar, dyrektorka wodzisławskiego ośrodka. - Miała oberwać szkoła, a oberwali studenci. Ministerstwo we wrześniu, kiedy już niemal zaczyna się rok akademicki podejmuje decyzje o likwidacji informatyki.Trudno mi to zrozumieć - dodaje pani dyrektor.
Coraz mniej czasu
Tymczasem waży się los także innego kierunku: zarządzania. W środę na spotkaniu w siedzibie ośrodka na Wilchwach zjawili się także studenci tego kierunku.
– Chcemy wiedzieć co z nami będzie. Koleżanka dzwoniła dziś do ministerstwa i tam uzyskała informację, że likwidacja jest pewna. Tutaj przekonują nas, że o niczym nie wiedzą, a do rozpoczęcia roku akademickiego coraz mniej czasu – martwi się Łukasz Czogała z Pszowa.
– Chcemy wiedzieć co z nami będzie. Koleżanka dzwoniła dziś do ministerstwa i tam uzyskała informację, że likwidacja jest pewna. Tutaj przekonują nas, że o niczym nie wiedzą, a do rozpoczęcia roku akademickiego coraz mniej czasu – martwi się Łukasz Czogała z Pszowa.
Lista zarzutów jest długa
Zarządzanie jeszcze w lipcu otrzymało negatywną opinię Państwowej Komisji Akredytacyjnej. W czwartek 17 września PKA, podtrzymała negatywną ocenę kierunku. Jak mówi profesor Marek Rocki, przewodniczący PKA lista zarzutów jest długa.
Zarządzanie jeszcze w lipcu otrzymało negatywną opinię Państwowej Komisji Akredytacyjnej. W czwartek 17 września PKA, podtrzymała negatywną ocenę kierunku. Jak mówi profesor Marek Rocki, przewodniczący PKA lista zarzutów jest długa.
Należy do nich m.in. brak minimum kadrowego, a to z kolei pociąga za sobą niewłaściwą obsadę i organizację studiów, stosowane są niewłaściwe techniki kształcenia na odległość, bo studenci nie mają swoich loginów ani haseł, żeby mogło to funkcjonować. Do tego dochodzi niska jakość prac dyplomowych i egzaminów oraz prowadzenie studiów w punktach zamiejscowych – wylicza Marek Rocki.
Decyzji nie ma, ale nadzieja jest nikła
Na razie nie wiadomo czy Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego i Nauki podejmie decyzję o likwidacji kierunku lub jego zawieszeniu. Urzędnicy czekają jak na razie na dokumenty z PKA i uchylają się od jakichkolwiek komentarzy. Wszystko jednak wskazuje na to, że to tylko kwestia czasu. Artykuł 11 Ustawy o Szkolnictwie Wyższym jasno mówi, że w przypadku negatywnej oceny kształcenia dokonanej przez PKA, minister właściwy do spraw szkolnictwa wyższego, uwzględniając w szczególności rodzaj i zakres stwierdzonych naruszeń, w drodze decyzji, cofa albo zawiesza uprawnienia do prowadzenia studiów na danym kierunku i określonym poziomie kształcenia.
Na razie nie wiadomo czy Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego i Nauki podejmie decyzję o likwidacji kierunku lub jego zawieszeniu. Urzędnicy czekają jak na razie na dokumenty z PKA i uchylają się od jakichkolwiek komentarzy. Wszystko jednak wskazuje na to, że to tylko kwestia czasu. Artykuł 11 Ustawy o Szkolnictwie Wyższym jasno mówi, że w przypadku negatywnej oceny kształcenia dokonanej przez PKA, minister właściwy do spraw szkolnictwa wyższego, uwzględniając w szczególności rodzaj i zakres stwierdzonych naruszeń, w drodze decyzji, cofa albo zawiesza uprawnienia do prowadzenia studiów na danym kierunku i określonym poziomie kształcenia.
Komentarz
Kiedy w styczniu 2005 r. napisaliśmy o bezprawnym prowadzeniu zajęć w wodzisławskim ośrodku Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej z Łodzi (wówczas nie była ona jeszcze akademią) zapewniano nas, że wszystko jest w porządku. Posypały się konferencje prasowe broniące dobrego imienia szkoły. Przedstawiono jednocześnie plany jej rozwoju. Wielu ówczesnych samorządowców było pod wrażeniem. Snuli plany i mówili o stworzeniu jednego z największych ośrodków dydaktycznych na Śląsku. Nikt nie pytał o dokumenty, zasady kształcenia, kadrę dydaktyczną i wreszcie poziom kształcenia. Każdy zainteresowany doskonale wiedział, że jest on mizerny. Ale to nie było ważne. Liczyły się finanse i to ile uczelnia zainwestuje w Wodzisławiu. Z usług WSHE korzystało wielu, dla których najważniejszy był jedynie papierek potwierdzający wykształcenie. Wśród nich mnóstwo urzędników „podnoszących swoje kwalifikacje”. Atmosfera wokół szkoły się uspokoiła i biznes kręcił się dalej. Do czasu. Dzisiaj szkoła jest znana w całej Polsce nie dlatego, że jest największą (być może już nie) uczelnią niepubliczną w kraju. Nie dlatego również, że ma najlepszych wykładowców, ale dlatego, że ma ludzi, którzy przez tyle lat potrafili przetrwać tworząc fikcję.Rafał Jabłoński
Kiedy w styczniu 2005 r. napisaliśmy o bezprawnym prowadzeniu zajęć w wodzisławskim ośrodku Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej z Łodzi (wówczas nie była ona jeszcze akademią) zapewniano nas, że wszystko jest w porządku. Posypały się konferencje prasowe broniące dobrego imienia szkoły. Przedstawiono jednocześnie plany jej rozwoju. Wielu ówczesnych samorządowców było pod wrażeniem. Snuli plany i mówili o stworzeniu jednego z największych ośrodków dydaktycznych na Śląsku. Nikt nie pytał o dokumenty, zasady kształcenia, kadrę dydaktyczną i wreszcie poziom kształcenia. Każdy zainteresowany doskonale wiedział, że jest on mizerny. Ale to nie było ważne. Liczyły się finanse i to ile uczelnia zainwestuje w Wodzisławiu. Z usług WSHE korzystało wielu, dla których najważniejszy był jedynie papierek potwierdzający wykształcenie. Wśród nich mnóstwo urzędników „podnoszących swoje kwalifikacje”. Atmosfera wokół szkoły się uspokoiła i biznes kręcił się dalej. Do czasu. Dzisiaj szkoła jest znana w całej Polsce nie dlatego, że jest największą (być może już nie) uczelnią niepubliczną w kraju. Nie dlatego również, że ma najlepszych wykładowców, ale dlatego, że ma ludzi, którzy przez tyle lat potrafili przetrwać tworząc fikcję.Rafał Jabłoński
(j.sp)
Najnowsze komentarze