2034 dni wojny w Wodzisławiu
31 sierpnia 1939 roku, czyli równo siedemdziesiąt lat temu, na wodzisławskim rynku odbyła się ostatnia przedwojenna manifestacja ludności polskiej. Ludzie uspokajali się wzajemnie, że wojna nie wybuchnie. Setki zgromadzonych mieszkańców odśpiewało wówczas „Rotę”, a Maksymilian Basista powiedział w przemówieniu: „Polska jest jak wiekowy dąb, który silnie wrósł korzeniami w ziemię i nikt go nie wyrwie. Dlatego nie musimy się bać jakiegoś tam Hitlera”. Niestety, słowa te padły w złą godzinę, bo już rankiem następnego dnia na ten sam rynek wjechały niemieckie czołgi…
Pierwsza taka wystawa
Po siedemdziesięciu latach od chwili wybuchu drugiej wojny światowej mieszkańcy ziemi wodzisławskiej będą mieli okazję dowiedzieć się czegoś więcej na temat przebiegu wydarzeń wojennych na naszych ziemiach. Wodzisławskie Muzeum przygotowało wystawę, jakiej do tej pory jeszcze nie było. Ekspozycja nosi tytuł „Ziemia wodzisławska w obliczu drugiej wojny światowej” i jest owocem wnikliwych badań historycznych, które trwały ponad rok. Niestety, wielu ludzi, którzy pamiętali, jak Niemcy weszli do miasta, dzisiaj już nie żyje. Szkoda, że ich wspomnienia nie zostały wcześniej spisane – mówi Sławomir Kulpa, dyrektor Muzeum.
Rodzina ułana
Pierwsi Niemcy wkroczyli do Wodzisławia od strony ulicy Radlińskiej, a zaraz potem od strony ulicy Pszowskiej. Pomiędzy godz. 7.30 a 8.00 cały Wodzisław był już w rękach niemieckich. Aż do popołudnia 26 marca 1945 roku, kiedy przyszło wyzwolenie. W sumie 2034 dni.
Przez cały dzień, 1 września i całą następną noc przez nasze miasto posuwały się kolumny wrogich czołgów, a następnie taborów. Na terenie Wodzisławia zginęli dwaj polscy żołnierze: saper 21 Górskiej Dywizji Piechoty oraz ułan Stanisław Gładki z 3 Pułku Ułanów. – Udało mam się dotrzeć do rodziny ułana. Pochodził on spod Pszczyny. Jego krewni będą obecni na otwarciu wystawy – mówi Piotr Hojka, pracownik działu historii w wodzisławskim Muzeum, który zajmował się przygotowaniem materiałów do wystawy.
Ostatni świadkowie
Pracownicy wodzisławskiego Muzeum sięgnęli do istniejących już źródeł, m.in. wodzisławskiego ZBOWiD-u, ale uzupełnili je o wiele cennych i do tej pory nieujawnianych informacji. Piotr Hojka przeprowadził wywiady z ostatnimi, żyjącymi świadkami. Nawiązał także kontakty z innymi badaczami w Polsce. – Udało nam się zgromadzić cenne relacje o losach wodzisławian, dotrzeć do unikatowych zdjęć z czasów wojny, wiemy, jak wyglądało u nas życie codzienne w tamtym czasie – wylicza dyrektor Kulpa. – Zebraliśmy także sporo informacji, o których wcześniej nie wolno było mówić, jak na przykład Katyń, czy służba wodzisławian w Wehrmachcie – dodaje.
Historia wciąż jest żywa
Na wystawie zostaną zaprezentowane specjalnie opracowane plakaty, fotografie i przedmioty udostępnione przez osoby prywatne, a nawet kartki żywnościowe z czasów wojny. – Możemy pokazać zaledwie malutki fragment tego, co udało nam się zebrać. Mam nadzieję, że resztę uda nam się opowiedzieć podczas zwiedzania wystawy – mówi Piotr Hojka. Dodaje, że wystawa ma charakter edukacyjny i jest skierowana m.in. do uczniów gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. – Chcemy też, żeby była wyzwaniem dla lokalnych miłośników historii – dodaje dyrektor Kulpa. Wiemy, że historia wciąż jest żywa i zmienia się, o czym świadczy chociażby odkrycie szczątków z czasów wojny czy niewybuchów na terenie naszego miasta.
Z nieba leciały „pazłotki”
Z wystawy dowiadujemy się m.in., że w grudniu 1944 roku, na łące w Marklowicach spadł samolot – amerykańska forteca latająca Boeing B-17. Zginęło wówczas 9 amerykańskich lotników, a 2 zostało rannych. Podczas innego nalotu również amerykański samolot zrzucił kilka bomb na Farskich Dołach. Olbrzymie leje były wielką atrakcją. Mieszkańcy chodzili oglądać „dziury po bombach”. Również Amerykanie zrzucali na Wodzisław tysiące drobnych cynofolii aluminiowych, które miały zmylić niemieckie radary. Spadające z nieba „pazłotki” bardzo się podobały dzieciom.
Zniszczone miasto
W lutym i w marcu 1945 roku najstarsza część miasta została dotkliwie zbombardowana przez naloty lotnicze i ostrzał artyleryjski, a większość domów wypalono miotaczami ognia. Ponad 80 proc. wodzisławskiej starówki przestało istnieć. Obraz ten procentowo można porównać do zniszczonej Warszawy. Zniszczonych zostało również wiele okolicznych miejscowości: Rogów, Czyżowice, Syrynia, Turza Śląska, Podbucze czy Skrzyszów.
Iza Salamon
Najnowsze komentarze