Sobota, 30 listopada 2024

imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

RSS

Na weselu po staremu

24.04.2007 00:00
Rodzice udzielili błogosławieństwa, ksiądz przewiązał stułą i udzielił ślubu. Wszyscy dobrze się bawili.

Barwne widowisko przypominające stare weselne śląskie tradycje zorganizowało miejscowe Koło Gospodyń Wiejskich. Pomysł wszystkim się spodobał a na „wesele” przybyło wielu gości także z sąsiednich miejscowości. Zaproszone zostały członkinie z KGW w Lubomi, Bukowie i Nieboczowach.

O dawnych weselnych zwyczajach przypominały stroje uczestników tej biesiady jak również scenografia. W sali Wiejskiego Domu Kultury zgromadzono wiele starych przedmiotów. Wianem dla młodej pary był wózek z pierzynami i poduszkami, a znalazły się także kolebki, wózki i sprzęty gospodarstwa domowego. Obrazu dawnego śląskiego wesela dopełniały stare fotografie ślubne.

Orszak weselny przeszedł po placu koło domu kultury przypominając jak kiedyś z domu panny młodej przechodził przez wieś do kościoła. Tym razem kościół zagrała sala syryńskiego WDK. Młoda para po ceremonii „zaślubin” została przywitana przez weselnych starostów chlebem i solą. Gdy państwo młodzi zasiedli na honorowym miejscu, odbierali życzenia i prezenty. Było przy tym oczywiście wiele humoru i zabawy.

– Na pomysł takiej biesiady wpadły panie z naszego koła – mówi Blandyna Woźniak, przewodnicząca KGW Syrynia. – Chciałyśmy pokazać stare obrzędy weselne. Zaprosiłyśmy na wesele nasze koleżanki z innych kół. Role panny młodej i jej rodziców odegrały członkinie naszego koła.
– Gdy synek chodził na zolyty do panny, to potem szedł do jej ojców prosić o rękę – opowiada Anna Kolorz, która zagrała rolę chrzestnej panny młodej. – Gdy oświadczyny zostały przyjęte, rodzice ustalali kiedy będzie wesele. Dawało się na zapowiedzi, które były wywieszone przez trzy niedziele a potem mógł się odbyć ślub. Dawniej wesela organizowało się w poniedziałki. Od rana była muzyka. Do kościoła przez wieś szedł orszak z orkiestrą a po ślubie wszyscy szli do szynku, tam był obiad i tańce. Na wesele przychodzili młode synki i dziołchy, ci, których nie zaproszono płacili po pięć złotych za zabawę. Nie było oczepin a o północy państwo młodzi szli do domu. Prezentami dla młodej pary były poszwy, ręczniki, komplety garnków – to co było potrzebne w kuchni i domu.

(jak)

  • Numer: 17/18 (379/380)
  • Data wydania: 24.04.07