Stracili mandat i już...
Prawnicy nie mają wątpliwości.
Zbigniew Seemann przyszedł na sesję Rady Miejskiej, ale nie podpisał listy obecności i wyszedł z sali po pierwszej części obrad. Leon Tatura w ogóle się nie pojawił. Jak już pisaliśmy, obaj radni zostali niedawno skazani wyrokiem sądu. Już na samym początku sesji, przy stwierdzaniu prawomocności obrad, Olgierd Wieczorek, przewodniczący rydułtowskiej Rady Miejskiej, poinformował wszystkich o tym fakcie, a następnie zwrócił się do radcy prawnego o opinię, czy prawomocny wyrok powoduje jednoczesne wygaśnięcie mandatów. Interpretacja prawna była jednoznaczna: w tej sytuacji obaj skazani już nie są radnymi.
Na wrześniowej sesji rydułtowska rada przegłosować ma projekt uchwały o wygaśnięciu ich mandatów, co w tej sytuacji wydaje się już być tylko formalnością konieczną w procedurze powoływania na puste miejsca nowych radnych.
Pytanie, czy przed zbliżającymi się szybko wyborami to się jeszcze opłaca? Zdania na ten temat są podzielone. Henryk Machnik, rydułtowski radny, nie zamierza poprzeć projektu uchwały o wygaśnięciu mandatu Seemanna i Tatury. Będziemy głosowali przeciwko - zapowiedział stanowczo w minionym tygodniu. Od samego początku było wiadomo, że komuś chodzi o wyeliminowanie tych dwóch osób z rady - stwierdził.
Burmistrz miasta Alfred Sikora nie chce komentować tego faktu. Opinie prawników są różne, ale skłaniają się raczej ku temu, że obaj radni utracili swoje mandaty i prawo do pobierania diet z dniem 14 sierpnia, czyli od momentu, kiedy zapadł wyrok. Gdyby coś się jeszcze zmieniło w tej sprawie, pieniądze zawsze można nadpłacić, ale ja listy diet dla obu radnych nie podpiszę - argumentuje burmistrz.
(izis)
Najnowsze komentarze