Zwykli ludzie, niezwykłe pasje
Był czas, że malował pędzelkiem do makijażu oczu, pracownię miał w łazience i tworzył …na pralce. Do dzisiaj rysunek jest pasją Jakuba Pogana z Bluszczowa. Jego prace można oglądać w wydanym kilka lat temu okolicznościowym albumie wraz z wierszami Jacka Klimanka z tej samej miejscowości.
To było jakby wczoraj, Mały chłopczyk stał na scenie cechowni kopalni „Jastrzębie” i dziecięcym głosem, z zapałem recytował „A jak ja urosnę, a jak będę duży, zostanę górnikiem, będę Polsce służył. Hej bracia górnicy, niech każdy zobaczy, jaki ze mnie dzielny przodowniczek pracy!” A było to dokładnie w Dzień Górnika 1964 roku. Wyrecytowana wtedy wróżba spełniła się albo inaczej mówiąc historia zatoczyła koło - mówi dzisiaj Jakub Pogan z Bluszczowa. Obecnie pracuje na kopalni „Jas-Mos” i codziennie melduje się do pracy dokładnie na tej samej cechowni, w której kiedyś występował na scenie.
Pędzelkiem do oczu
Pan Jakub ma w życiu trzy największe pasje. To rysunek, teatr i Kraków. Rysuje wszystko, co go zaciekawi i zainspiruje: nieistniejącą już kopalnię „Moszczenica”, w której kiedyś pracował, Kazimierz Dolny nad Wisłą, w którym przebywał na jednym z zawodowych kursów, zamek w Niedzicy, gdzie był wraz z rodziną na wakacjach, a także zabytki Krakowa, w którym w dzieciństwie spędzał wakacje u dziadków. Kilka lat temu pana Jakuba zainspirowała także sztuka chińska. Sam próbował tworzyć w tym stylu. Co ciekawe, malował je…pędzelkiem do makijażu oczu.
Wśród wielu swoich prac, pan Jakub ma także teczkę z pracami przedstawiającymi ciekawe miejsca w Bluszczowie. Rysunki powstały w latach 1998-2000 i zostały opublikowane w okolicznościowym albumie wraz z poezją Jacka Klimanka z Bluszczowa. Do opracowania albumu o Bluszczowie zachęciła mnie pani Bernadeta Dziaćko, emerytowana nauczycielka. Za jej namową wykonałem szkice kilku obiektów w naszej miejscowości, m.in. szkoły, pomnika Jana Nepomucena czy parku Olszynka. Ona też podsunęła mi archiwalne zdjęcia, na podstawie których odtworzyłem m.in. nieistniejący most kolejowy, zniszczony podczas wojny - dodaje Jakub Pogan.
Górnik i drogowiec
Urodził się z duszą i wyobraźnią artysty, jednak z wykształcenia wcale nie jest plastykiem, ale …drogowcem i górnikiem. Rysowanie jest jego pasją, której poświęca niemal każdą wolną chwilę. W Bluszczowie chyba wszyscy znają jego plastyczne umiejętności. Pan Jakub wiele razy pomagał w przygotowaniu wystroju miejscowego kościoła na różne okazje, m.in. z okazji 50-lecia Koła Pszczelarzy w Rogowie. Wykonywał też okolicznościowe dekoracje w szkole. Znany w swoim środowisku twórca został też kiedyś zaproszony do szkoły w Turzy Śl. Wystąpił tam jako jedna z postaci w przygotowanym przez uczniów przewodniku „Zwykli ludzie, niezwykłe pasje”.
Pan Jakub przyszedł na świat w Warszawie, a całe dzieciństwo i młodość spędził w Krakowie. Lekarze poradzili jego mamie, żeby ze względu na zdrowie syna wyjechała do jakiegoś uzdrowiska, w którym mały Jakub wzmocniłby swoje płuca.
Polecili Rabkę i Jastrzębie Zdrój. I tak niebawem mama z synem zamieszkali na Śląsku. Ojciec pana Jakuba, Michał, zmarł dość wcześnie. Każde wakacje spędzałem w Krakowie, u dziadków, po których zresztą odziedziczyłem imiona - Jakub oraz Maria - wspomina bluszczowianin. Dodaje z sentymentem, że dziadkowie mieszkali niedaleko Muzeum Narodowego, gdzie z tego powodu był częstym gościem.
Pan Jakub wspomina też, że mama była zapaloną turystką i przewodnikiem po mieście. To po niej syn przejął miłość do Krakowa. Żyję tą duchową spuścizną, którą zostawiła mi po sobie moja mama - mówi o sobie bluszczowski rysownik.
Podróż sentymentalna
Kiedy dziadkowie podupadli na zdrowiu, ich mieszkająca w Jastrzębiu córka opuściła wraz z synem na jakiś czas Śląsk i zamieszkała w Krakowie, żeby móc się nimi opiekować. Młody Jakub rozpoczął wówczas naukę w krakowskim Liceum Ogólnokształcącym im. Adama Mickiewicza. Lata spędzone w tym niezwykłym mieście ukształtowały jego osobowość, wpłynęły na całe jego życie. To wtedy pokochał teatr. Dzisiaj pan Jakub prawie co roku jeździ do miasta swojej młodości. Oprowadza córkę Kasię i żonę Irenę po miejscach, w których spędził część swojego życia. Nazywam to podróżą sentymentalną - uśmiecha się pan Jakub.
Po skończeniu studium policealnego drogownictwa pracował w dwóch przedsiębiorstwach w Jastrzębiu Zdroju i w Wodzisławiu. Potem przeniósł się do kopalni „Moszczenica”, w której zaczynał jako zwykły robotnik fizyczny na placu drzewa. Pod roboczym ubraniem skrywał zamiłowanie do teatru i sztuki. Tamte lata wspominam jednak najlepiej, bo zrobiłem swoje i po pracy o nic już nie musiałem się martwić - wspomina dzisiaj. W wolnych chwilach siadał nad arkuszem papieru albo przy zagruntowanym płótnie i malował. Co ciekawe, pracownię miał wtedy w łazience, a tworzył …na pralce. Później zaś poznałem żonę, ożeniłem się i wyprowadziłem do Bluszczowa - mówi o sobie Jakub Pogan.
Iza Salamon
Pędzelkiem do oczu
Pan Jakub ma w życiu trzy największe pasje. To rysunek, teatr i Kraków. Rysuje wszystko, co go zaciekawi i zainspiruje: nieistniejącą już kopalnię „Moszczenica”, w której kiedyś pracował, Kazimierz Dolny nad Wisłą, w którym przebywał na jednym z zawodowych kursów, zamek w Niedzicy, gdzie był wraz z rodziną na wakacjach, a także zabytki Krakowa, w którym w dzieciństwie spędzał wakacje u dziadków. Kilka lat temu pana Jakuba zainspirowała także sztuka chińska. Sam próbował tworzyć w tym stylu. Co ciekawe, malował je…pędzelkiem do makijażu oczu.
Wśród wielu swoich prac, pan Jakub ma także teczkę z pracami przedstawiającymi ciekawe miejsca w Bluszczowie. Rysunki powstały w latach 1998-2000 i zostały opublikowane w okolicznościowym albumie wraz z poezją Jacka Klimanka z Bluszczowa. Do opracowania albumu o Bluszczowie zachęciła mnie pani Bernadeta Dziaćko, emerytowana nauczycielka. Za jej namową wykonałem szkice kilku obiektów w naszej miejscowości, m.in. szkoły, pomnika Jana Nepomucena czy parku Olszynka. Ona też podsunęła mi archiwalne zdjęcia, na podstawie których odtworzyłem m.in. nieistniejący most kolejowy, zniszczony podczas wojny - dodaje Jakub Pogan.
Górnik i drogowiec
Urodził się z duszą i wyobraźnią artysty, jednak z wykształcenia wcale nie jest plastykiem, ale …drogowcem i górnikiem. Rysowanie jest jego pasją, której poświęca niemal każdą wolną chwilę. W Bluszczowie chyba wszyscy znają jego plastyczne umiejętności. Pan Jakub wiele razy pomagał w przygotowaniu wystroju miejscowego kościoła na różne okazje, m.in. z okazji 50-lecia Koła Pszczelarzy w Rogowie. Wykonywał też okolicznościowe dekoracje w szkole. Znany w swoim środowisku twórca został też kiedyś zaproszony do szkoły w Turzy Śl. Wystąpił tam jako jedna z postaci w przygotowanym przez uczniów przewodniku „Zwykli ludzie, niezwykłe pasje”.
Pan Jakub przyszedł na świat w Warszawie, a całe dzieciństwo i młodość spędził w Krakowie. Lekarze poradzili jego mamie, żeby ze względu na zdrowie syna wyjechała do jakiegoś uzdrowiska, w którym mały Jakub wzmocniłby swoje płuca.
Polecili Rabkę i Jastrzębie Zdrój. I tak niebawem mama z synem zamieszkali na Śląsku. Ojciec pana Jakuba, Michał, zmarł dość wcześnie. Każde wakacje spędzałem w Krakowie, u dziadków, po których zresztą odziedziczyłem imiona - Jakub oraz Maria - wspomina bluszczowianin. Dodaje z sentymentem, że dziadkowie mieszkali niedaleko Muzeum Narodowego, gdzie z tego powodu był częstym gościem.
Pan Jakub wspomina też, że mama była zapaloną turystką i przewodnikiem po mieście. To po niej syn przejął miłość do Krakowa. Żyję tą duchową spuścizną, którą zostawiła mi po sobie moja mama - mówi o sobie bluszczowski rysownik.
Podróż sentymentalna
Kiedy dziadkowie podupadli na zdrowiu, ich mieszkająca w Jastrzębiu córka opuściła wraz z synem na jakiś czas Śląsk i zamieszkała w Krakowie, żeby móc się nimi opiekować. Młody Jakub rozpoczął wówczas naukę w krakowskim Liceum Ogólnokształcącym im. Adama Mickiewicza. Lata spędzone w tym niezwykłym mieście ukształtowały jego osobowość, wpłynęły na całe jego życie. To wtedy pokochał teatr. Dzisiaj pan Jakub prawie co roku jeździ do miasta swojej młodości. Oprowadza córkę Kasię i żonę Irenę po miejscach, w których spędził część swojego życia. Nazywam to podróżą sentymentalną - uśmiecha się pan Jakub.
Po skończeniu studium policealnego drogownictwa pracował w dwóch przedsiębiorstwach w Jastrzębiu Zdroju i w Wodzisławiu. Potem przeniósł się do kopalni „Moszczenica”, w której zaczynał jako zwykły robotnik fizyczny na placu drzewa. Pod roboczym ubraniem skrywał zamiłowanie do teatru i sztuki. Tamte lata wspominam jednak najlepiej, bo zrobiłem swoje i po pracy o nic już nie musiałem się martwić - wspomina dzisiaj. W wolnych chwilach siadał nad arkuszem papieru albo przy zagruntowanym płótnie i malował. Co ciekawe, pracownię miał wtedy w łazience, a tworzył …na pralce. Później zaś poznałem żonę, ożeniłem się i wyprowadziłem do Bluszczowa - mówi o sobie Jakub Pogan.
Iza Salamon
Najnowsze komentarze