Radość na parkiecie
Górnik Radlin w ekstraklasie!
Siatkarze Górnika Radlin pokonali trzy razy z rzędu w barażach BBTS Bielsko-Białą i wywalczyli awans do Polskiej Ligi Siatkówki. Po kończącym niedzielny pięciosetowy mecz bloku Jarosława Sobczyńskiego na sali zapanował szał radości. Kibice, którzy gorąco dopingowali swój zespół podczas decydujących pojedynków w Radlinie dziękowali zawodnikom i cieszyli się z drugiego w historii klubu awansu do siatkarskiej ekstraklasy. Bardzo szybko siatkarze zostali pozbawieni koszulek, które szczęśliwi fani zabrali na pamiątkę a cały parkiet był mokry od szampana. Ten ogromny sukces wszyscy długo fetowali, także na placu w centrum miasta. Zwycięstwo w niedzielnym meczu nie przyszło łatwo, bielszczanie wznieśli się tym razem na szczyty swoich możliwości, ale to nie wystarczyło do pokonania zes-połu Górnika, który w tie-breaku przy gorącym dopingu publiczności po prostu rozbił rywali.
Rywalizacja w barażach z BBTS-em zaczęła się jednak od porażki. W pierwszym meczu rozegranym tydzień temu w sobotnie popołudnie w Bielsku radlinianie zagrali słabo i gospodarze byli już pewni, że to oni utrzymają się w ekstraklasie. Ich pewność siebie i buńczuczność została jednak skarcona i to już następnego dnia.
Pierwszy set sobotniego meczu był bardzo wyrównany, bielszczanie rozstrzygnęli go na swoją korzyść w końcówce dzięki udanym blokom. W drugiej partii górnicy objęli prowadzenie 13:10 po skutecznych atakach Marcina Grygiela i wydawało się, że górnicy zaczną wreszcie grać swoje. Niestety, popełnili kilka błędów, co pozwoliło gospodarzom wyrównać i objąć prowadzenie. Seta zakończyli udanym blokiem ataku Sebastiana Pęcherza. W kolejnej odsłonie górnicy napędzili jednak bielszczanom strachu. Gospodarze prowadzili już 24:22 jednak radlinianie wyrównali. Ostatnie piłki należały do BBTS-u, mecz zakończył blok na Arturze Kabzińskim.
W niedzielę zapowiadało się na podobny wynik. Gospodarze gładko wygrali pierwszego seta, ale już w drugim radlinianie nawiązali w końcówce walkę, BBTS wygrał na przewagi blokując atak Sobczyńskiego. Do połowy trzeciego seta walka była wyrównana, obraz gry zmieniły zagrywki Kabzińskiego. Od stanu 11:11 górnicy zdobyli pięć punktów pod rząd i potem kontrolowali grę. Rozbili BBTS silną zagrywką i blokiem, seta zakończył asem Mariusz Wiktorowicz. W kolejnej partii do stanu 15:15 walka była wyrównana. Potem radlinianie znowu narzucili swój styl gry, bohaterem był Wiktorowicz, który zdobył punkt atakując od bloku w aut, potem poszedł na zagrywkę i w tym ustawieniu Górnik zdobył kilka punktów pod rząd. Po asie Wiktorowicza było 22:16, gospodarzom zaczęły się trzęść ręce, nawet doświadczony Albert Semeniuk posłał zagrywkę w siatkę kończąc seta. Górnik wyrównał i o wyniku meczu decydował tie-break. Swoim zwyczajem radliński zespół przed tym setem wyszedł do szatani, by się skoncentrować. I rozpoczął piątego seta wspaniale obejmując prowadzenie 6:1. Wtedy błąd popełnił sędzia uznając przy ataku BBTS-u w siatkę, że był blok radlinian i puszczając grę. Gos-podarze zaczęli odrabiać straty i po zablokowaniu Grygiela objęli nawet prowadzenie 12:11. Górnicy wykazali się jednak twardym charakterem i dużą odpornością psychiczną. Po udanym bloku wyrównali na 13:13. Sukces przyniosły dobre zagrywki Grygiela, utrudniające przeciwnikom rozegranie - Wojciech Gradowski zaatakował w aut. Kolejny atak wybronił Paweł Rusek a pięknym zbiciem z trudnej piłki zakończył mecz Wiktorowicz. Radlinianie mogli się więc cieszyć ze zwycięstwa, które przybliżało ich do upragnionego awansu. Trzeba teraz było pokonać dwukrotnie Bielsko we własnej hali.
Pierwszy set sobotniego meczu był bardzo wyrównany a goście nawet prowadzili 1-3 punktami. Po zablokowaniu Grygiela było 21:18 dla Bielska, trener Luks wziął czas. I to pomogło - Gradowski zaserwował w siatkę. Przy stanie 22:20 dla gości przy zagrywkach Grygiela Jarosław Fijoł zastąpił Łukasza Lipa przy siatce i chwilę potem skutecznie zablokował. Górnicy zdobyli cztery punkty pod rząd, seta skończył Pęcherz atakiem po rękach rywali. W kolejnej partii górnicy szybko objęli prowadzenie i kontrolowali grę. W końcówce gościom udało się doprowadzić do stanu 22:22, ale to było wszystko na co ich było stać w tym meczu. W trzecim secie dostali po prostu lanie. Przy ogłuszającym dopingu publiczności radlinianie seryjnie zdobywali punkty - bombardierami w polu zagrywki byli Wiktorowicz, Grygiel i Lip.#nowastrona#
W niedzielę wszyscy oczekiwali siatkarskiego święta. W wypełnionej po brzegi hali radlińskiego Domu Sportu nikt sobie nie wyobrażał innego wyniku jak zwycięstwo Górnika. Nawet grupa kibiców z Bielska się nie pojawiła zwątpiwszy w swój zespół. Ale tym razem mecz nie układał się po myśli radlińskich siatkarzy. Gorzej zagrywali, co pozwalało przeciwnikowi nawiązać równorzędną walkę. Pierwszy set zakończył się na przewagi, bielszczanie nie wykorzystali trzech setboli a po dotknięciu siatki przez jednego z nich to Górnik stanął przed szansą zakończenia tej partii na swoją korzyść. Goście bronili się zacięcie, jednak w końcu się pomylili - Andrej Barbierik zaatakował w aut. W kolejnych dwóch odsłonach wygrali goście - radlinianom nadal nie wychodziła zagrywka. Po zablokowaniu Pęcherza BBTS objął prowadzenie w meczu 2:1. W czwartym secie goście prowadzili już 16:15 po kolejnym udanym bloku. Wtedy wyrównał Sobczyński a na jego miejsce na zagrywkę wszedł Kabziński. I to on dokonał przełomu w meczu. Najpierw jego serw spadł po siatce w pole, potem posłał asa. Bielszczanie nie potrafili wyprowadzić skutecznej akcji i po kontrataku Pęcherza było 20:16 dla Górnika. Nasi siatkarze kontrolowali już grę, seta zakończył Barbierik serwem w siatkę. Stan meczu został wyrównany i znowu o wyniku miał decydować tie-break. Zespół Górnika wyszedł przed piątą partią do szatni. Ta chwila koncentracji pomogła - znowu radlinianie zagrali jak z nut. Szybko objęli prowadzenie 4:2 po zagrywce Wiktorowicza. Gdy serwował Grygiel rozbili gości zdobywając cztery punkty pod rząd i było już 10:4. Siatkarze BBTS-u próbowali jeszcze nawiązać walkę, gdy Gradowski skutecznie zaatakował było 13:9 i trener Luks wziął czas. Potem krótką skończył Sobczyński a jego udany blok przyniósł zespołowi Górnika zwycięstwo i upragniony awans do ekstraklasy. W hali zapanowała euforia, kibice długo dziękowali zawodnikom i cieszyli się z sukcesu.
Przed sezonem obiecałem, że się utrzymamy w I lidze i się utrzymaliśmy - żartował po meczu trener Dariusz Luks. Udało się stworzyć zes-pół, który chciał pracować i odnieść sukces. Każdy mógł wyjść szybciej z treningu lub zostać dłużej. Chłopcy bardzo często zostawali, żeby jeszcze przećwiczyć różne elementy. Nie mieliśmy indywidualności, ale wyrównaną drużynę. To co udało nam się zrobić to był majstersztyk. Jest to zasługą całej drużyny. Zespół stworzony został od początku z zawodników I-, II- a nawet III-ligowych, chłopcy byli zgrani ze sobą, solidarni, każdy wiedział, że gdy będzie potrzebował, to kolega mu pomoże. Myślę, że czas zacząć inaczej myśleć o sporcie w Radlinie, są sukcesy Leszka Blanika i młodych gimnastyków, szermierzy, pływaków i piłkarzy. Ja jestem za sportem w Radlinie niezależnie od dyscypliny. Mam nadzieję, że sponsorzy, lokalne przedsiębiorstwa, kopalnia i Urząd Miasta pomogą nam w występach w serii A. Dziękuję kibicom, którzy nas dopingowali - to bardzo pomogło zes-połowi w osiągnięciu sukcesu, dziękuję wszystkim, którzy byli z nami na dobre i na złe.
Po raz drugi wywalczyliśmy awans do serii A, poprzedni sukces osiągnęliśmy 8 lat temu - powiedział nam Jan Jaszczak, prezes Klubu. Nikt się tego przed sezonem nie spodziewał, chcieliśmy się tylko utrzymać w serii B. To co zrobił trener Luks i jego zespół przeszło najśmielsze oczekiwania. Powstał zes-pół, który potrafił wygrywać z najlepszymi. Zarząd starał się stworzyć zawodnikom warunki, by mogli trenować i grać. Teraz będziemy się starać, żeby sprostać wymogom serii A. Liczę na to, że uzyskamy pomoc od ludzi w naszym lokalnym środowisku - mieście i powiecie oraz zakładach pracy.
Po meczu zarówno trener Luks, prezes Jaszczak jak ni dyrektor kopalni Marcel Andrzej Badaj znaleźli się na rękach zawodników, którzy ich podrzucali. Potem w kawiarence trener i prezes zostali pozbawieni krawatów - z nożyczkami zjawił się Mariusz Wiktorowicz.
Mecz był ciężki, wiedzieliśmy, że prowadząc w barażach 2:1 nie możemy zmarnować tej szansy i ją wykorzystaliśmy - powiedział Mariusz Wiktorowicz. Dochodziły do nas różne lekceważące głosy zawodników i kibiców z Bielska, to tylko w nas podsycało sportową złość i chęć odniesienia sukcesu. Dla mnie gra z Bielskiem była szczególnie trudna. Mieszkam w tym mieście i wielu ludzi mnie zna. Chciałem więc pokazać jak najlepszą grę.
Paweł Szabelski również podkreślał, że zespół stanowił monolit a w odniesieniu sukcesu bardzo pomógł doping kibiców.
Rywalizacja w barażach z BBTS-em zaczęła się jednak od porażki. W pierwszym meczu rozegranym tydzień temu w sobotnie popołudnie w Bielsku radlinianie zagrali słabo i gospodarze byli już pewni, że to oni utrzymają się w ekstraklasie. Ich pewność siebie i buńczuczność została jednak skarcona i to już następnego dnia.
Pierwszy set sobotniego meczu był bardzo wyrównany, bielszczanie rozstrzygnęli go na swoją korzyść w końcówce dzięki udanym blokom. W drugiej partii górnicy objęli prowadzenie 13:10 po skutecznych atakach Marcina Grygiela i wydawało się, że górnicy zaczną wreszcie grać swoje. Niestety, popełnili kilka błędów, co pozwoliło gospodarzom wyrównać i objąć prowadzenie. Seta zakończyli udanym blokiem ataku Sebastiana Pęcherza. W kolejnej odsłonie górnicy napędzili jednak bielszczanom strachu. Gospodarze prowadzili już 24:22 jednak radlinianie wyrównali. Ostatnie piłki należały do BBTS-u, mecz zakończył blok na Arturze Kabzińskim.
W niedzielę zapowiadało się na podobny wynik. Gospodarze gładko wygrali pierwszego seta, ale już w drugim radlinianie nawiązali w końcówce walkę, BBTS wygrał na przewagi blokując atak Sobczyńskiego. Do połowy trzeciego seta walka była wyrównana, obraz gry zmieniły zagrywki Kabzińskiego. Od stanu 11:11 górnicy zdobyli pięć punktów pod rząd i potem kontrolowali grę. Rozbili BBTS silną zagrywką i blokiem, seta zakończył asem Mariusz Wiktorowicz. W kolejnej partii do stanu 15:15 walka była wyrównana. Potem radlinianie znowu narzucili swój styl gry, bohaterem był Wiktorowicz, który zdobył punkt atakując od bloku w aut, potem poszedł na zagrywkę i w tym ustawieniu Górnik zdobył kilka punktów pod rząd. Po asie Wiktorowicza było 22:16, gospodarzom zaczęły się trzęść ręce, nawet doświadczony Albert Semeniuk posłał zagrywkę w siatkę kończąc seta. Górnik wyrównał i o wyniku meczu decydował tie-break. Swoim zwyczajem radliński zespół przed tym setem wyszedł do szatani, by się skoncentrować. I rozpoczął piątego seta wspaniale obejmując prowadzenie 6:1. Wtedy błąd popełnił sędzia uznając przy ataku BBTS-u w siatkę, że był blok radlinian i puszczając grę. Gos-podarze zaczęli odrabiać straty i po zablokowaniu Grygiela objęli nawet prowadzenie 12:11. Górnicy wykazali się jednak twardym charakterem i dużą odpornością psychiczną. Po udanym bloku wyrównali na 13:13. Sukces przyniosły dobre zagrywki Grygiela, utrudniające przeciwnikom rozegranie - Wojciech Gradowski zaatakował w aut. Kolejny atak wybronił Paweł Rusek a pięknym zbiciem z trudnej piłki zakończył mecz Wiktorowicz. Radlinianie mogli się więc cieszyć ze zwycięstwa, które przybliżało ich do upragnionego awansu. Trzeba teraz było pokonać dwukrotnie Bielsko we własnej hali.
Pierwszy set sobotniego meczu był bardzo wyrównany a goście nawet prowadzili 1-3 punktami. Po zablokowaniu Grygiela było 21:18 dla Bielska, trener Luks wziął czas. I to pomogło - Gradowski zaserwował w siatkę. Przy stanie 22:20 dla gości przy zagrywkach Grygiela Jarosław Fijoł zastąpił Łukasza Lipa przy siatce i chwilę potem skutecznie zablokował. Górnicy zdobyli cztery punkty pod rząd, seta skończył Pęcherz atakiem po rękach rywali. W kolejnej partii górnicy szybko objęli prowadzenie i kontrolowali grę. W końcówce gościom udało się doprowadzić do stanu 22:22, ale to było wszystko na co ich było stać w tym meczu. W trzecim secie dostali po prostu lanie. Przy ogłuszającym dopingu publiczności radlinianie seryjnie zdobywali punkty - bombardierami w polu zagrywki byli Wiktorowicz, Grygiel i Lip.#nowastrona#
W niedzielę wszyscy oczekiwali siatkarskiego święta. W wypełnionej po brzegi hali radlińskiego Domu Sportu nikt sobie nie wyobrażał innego wyniku jak zwycięstwo Górnika. Nawet grupa kibiców z Bielska się nie pojawiła zwątpiwszy w swój zespół. Ale tym razem mecz nie układał się po myśli radlińskich siatkarzy. Gorzej zagrywali, co pozwalało przeciwnikowi nawiązać równorzędną walkę. Pierwszy set zakończył się na przewagi, bielszczanie nie wykorzystali trzech setboli a po dotknięciu siatki przez jednego z nich to Górnik stanął przed szansą zakończenia tej partii na swoją korzyść. Goście bronili się zacięcie, jednak w końcu się pomylili - Andrej Barbierik zaatakował w aut. W kolejnych dwóch odsłonach wygrali goście - radlinianom nadal nie wychodziła zagrywka. Po zablokowaniu Pęcherza BBTS objął prowadzenie w meczu 2:1. W czwartym secie goście prowadzili już 16:15 po kolejnym udanym bloku. Wtedy wyrównał Sobczyński a na jego miejsce na zagrywkę wszedł Kabziński. I to on dokonał przełomu w meczu. Najpierw jego serw spadł po siatce w pole, potem posłał asa. Bielszczanie nie potrafili wyprowadzić skutecznej akcji i po kontrataku Pęcherza było 20:16 dla Górnika. Nasi siatkarze kontrolowali już grę, seta zakończył Barbierik serwem w siatkę. Stan meczu został wyrównany i znowu o wyniku miał decydować tie-break. Zespół Górnika wyszedł przed piątą partią do szatni. Ta chwila koncentracji pomogła - znowu radlinianie zagrali jak z nut. Szybko objęli prowadzenie 4:2 po zagrywce Wiktorowicza. Gdy serwował Grygiel rozbili gości zdobywając cztery punkty pod rząd i było już 10:4. Siatkarze BBTS-u próbowali jeszcze nawiązać walkę, gdy Gradowski skutecznie zaatakował było 13:9 i trener Luks wziął czas. Potem krótką skończył Sobczyński a jego udany blok przyniósł zespołowi Górnika zwycięstwo i upragniony awans do ekstraklasy. W hali zapanowała euforia, kibice długo dziękowali zawodnikom i cieszyli się z sukcesu.
Przed sezonem obiecałem, że się utrzymamy w I lidze i się utrzymaliśmy - żartował po meczu trener Dariusz Luks. Udało się stworzyć zes-pół, który chciał pracować i odnieść sukces. Każdy mógł wyjść szybciej z treningu lub zostać dłużej. Chłopcy bardzo często zostawali, żeby jeszcze przećwiczyć różne elementy. Nie mieliśmy indywidualności, ale wyrównaną drużynę. To co udało nam się zrobić to był majstersztyk. Jest to zasługą całej drużyny. Zespół stworzony został od początku z zawodników I-, II- a nawet III-ligowych, chłopcy byli zgrani ze sobą, solidarni, każdy wiedział, że gdy będzie potrzebował, to kolega mu pomoże. Myślę, że czas zacząć inaczej myśleć o sporcie w Radlinie, są sukcesy Leszka Blanika i młodych gimnastyków, szermierzy, pływaków i piłkarzy. Ja jestem za sportem w Radlinie niezależnie od dyscypliny. Mam nadzieję, że sponsorzy, lokalne przedsiębiorstwa, kopalnia i Urząd Miasta pomogą nam w występach w serii A. Dziękuję kibicom, którzy nas dopingowali - to bardzo pomogło zes-połowi w osiągnięciu sukcesu, dziękuję wszystkim, którzy byli z nami na dobre i na złe.
Po raz drugi wywalczyliśmy awans do serii A, poprzedni sukces osiągnęliśmy 8 lat temu - powiedział nam Jan Jaszczak, prezes Klubu. Nikt się tego przed sezonem nie spodziewał, chcieliśmy się tylko utrzymać w serii B. To co zrobił trener Luks i jego zespół przeszło najśmielsze oczekiwania. Powstał zes-pół, który potrafił wygrywać z najlepszymi. Zarząd starał się stworzyć zawodnikom warunki, by mogli trenować i grać. Teraz będziemy się starać, żeby sprostać wymogom serii A. Liczę na to, że uzyskamy pomoc od ludzi w naszym lokalnym środowisku - mieście i powiecie oraz zakładach pracy.
Po meczu zarówno trener Luks, prezes Jaszczak jak ni dyrektor kopalni Marcel Andrzej Badaj znaleźli się na rękach zawodników, którzy ich podrzucali. Potem w kawiarence trener i prezes zostali pozbawieni krawatów - z nożyczkami zjawił się Mariusz Wiktorowicz.
Mecz był ciężki, wiedzieliśmy, że prowadząc w barażach 2:1 nie możemy zmarnować tej szansy i ją wykorzystaliśmy - powiedział Mariusz Wiktorowicz. Dochodziły do nas różne lekceważące głosy zawodników i kibiców z Bielska, to tylko w nas podsycało sportową złość i chęć odniesienia sukcesu. Dla mnie gra z Bielskiem była szczególnie trudna. Mieszkam w tym mieście i wielu ludzi mnie zna. Chciałem więc pokazać jak najlepszą grę.
Paweł Szabelski również podkreślał, że zespół stanowił monolit a w odniesieniu sukcesu bardzo pomógł doping kibiców.
(jak)
Najnowsze komentarze