Kodeks najważniejszy
Franciszek Surma urodził się 1 lipca 1916 r. na Głęboczu - dzielnicy Gołkowic, położonej nad rzeką Szotkówką, jako dziesiąte - najmłodsze dziecko rolników Franciszka Surmy i Tekli Surmy z domu Wodeckiej. Dzięki pomocy finansowej rodziny w 1928 r., po szkole powszechnej, stał się uczniem Państwowego Gimnazjum w Żorach. Patriotyczne wychowanie oparte na żywej tradycji powstań śląskich w żorskim gimnazjum, sprawiło, że 12-letni gołkowiczanin swoją dalszą drogę życiową związał z wojskiem. Po ukończeniu czwartej klasy został przyjęty do Szkoły Kadetów. 31 sierpnia 1936 r. został zakwalifikowany do kategorii „A” - zdolny do służby” i znalazł się na liście osób, które mogły ubiegać się o odbycie przeszkolenia lotniczego. Od 1 września 1936 r. był słuchaczem renomowanej Szkoły Orląt - Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. W czasie trwania bardzo rygorystycznie prowadzonego kursu, terminowe niezaliczenie nawet pojedynczego egzaminu przedmiotowego oznaczało automatyczne skreślenie z listy słuchaczy, osiągał znakomite wyniki w szkoleniu teoretycznym i znajomości praktycznej pilotażu, legitymując się jednocześnie znakomitym zdrowiem. W aktach dęblińskiej uczelni znalazła się następująca jego charakterystyka: „Franciszek Surma jest człowiekiem więcej niż przeciętnym zarówno fizycznie, jak i intelektualnie. Wykazuje dużą inicjatywę i entuzjazm, jest dobrym przykładem dla swych kolegów, wobec których wykazuje maksimum lojalności”. W kwietniu 1939 r. otrzymał stopień starszego sierżanta, zaś w dwa miesiące później, jako abiturient 12 promocji, obejmującej 174 osoby, otrzymał srebrnego orzełka, trzymającego w szponach wieniec laurowy - tzw. „gapę”, i został skierowany do 121 eskadry myśliwskiej, wchodzącej w skład 3 Dywizjonu Myśliwskiego 2 Pułku Lotnictwa armii ,,Kraków”. Godłem eskadry była biała, „Uskrzydlona Strzała”, bez tła. Skład personelu latającego obejmował 13 pilotów, mających do swej dyspozycji 10 samolotów myśliwskich P.11 c.
POD NIEBEM ANGLII
Franciszek Surma pierwszy chrzest bojowy przeszedł w kampanii wrześniowej.
Po klęsce wrześniowej ppor. Surma przez Rumunię, Syrię i Francję dotarł do Anglii, gdzie został przydzielony do 6 OTU (Szkoły Myśliwców) w Sutton Bridge, celem odbycia przeszkolenia na najnowocześniejszych ówcześnie samolotach, będących na wyposażeniu RAF-u - jednopłatowych myśliwcach Hawker Hurricane. Kwalifikacje oraz tekst parafowanej 18 lipca 1940 r. na Downing Street 10 polsko-brytyjskiej umowy wojskowej zadecydowały o tym, że znalazł się on w gronie pierwszych polskich lotników, którzy już na początku sierpnia zostali włączeni w zmagania pod niebem Anglii, walcząc w brytyjskich dywizjonach myśliwskich. Przydzielony został najpierw do, zahartowanego w ogniu powietrznych zmagań nad Francją w maju 1940 r., 151 Dywizjonu Myśliwskiego stacjonującego w North Weald. Pierwszy lot bojowy Franciszka Surmy w tym dywizjonie nastąpił 25 sierpnia 1940 r.
W trzy dni później 151 dywizjon wykonywał loty bojowe nad Anglią i loty patrolowe nad Londynem. Dnia 30 sierpnia, we wczesnych godzinach rannych, miał miejsce zmasowany atak formacji ponad 300 niemieckich bombowców na lotniska Beggin Hill,North Weald, Kenley i Debden. W trakcie trwania trzeciego patrolu doszło do powietrznego starcia. Pilot Surma zanurkował poniżej ugrupowania niemieckich bombowców i zaatakował pojedynczego Heinkla, który odłączył się od zwartego szyku wykonując zwrot na prawo w stronę kanału La Manche. Kiedy maszyna przeciwnika znalazła się na linii strzału otworzył ogień. He -111 zaczął wykonywać serię spiralnych zwrotów. Po zakończeniu lotu Surma w raporcie bojowym zanotował : ,,prawdopodobnie zestrzelony ”.
SŁONIK NA NIESZCZĘŚCIE
10 września 1940 r. został przeniesiony do 607 Dywizjonu Myśliwskiego ,,Hrabstwa Durham”. Pierwszy swój lot bojowy w tym dywizjonie odbył 14 września, po którym uczestniczył w walkach latając dwa i więcej razy dziennie. Był to najgorętszy okres powietrznych zmagań o Anglię. W gronie brytyjskich kolegów zyskiwał szczerą przyjaźń i wysokie uznanie. Franek Surma był osobą, która natychmiast zyskiwała sobie popularność, a zarazem urzekała swoją osobowością - mówiono o nim. W czasie pobytu w 607 Dywizjonie miało miejsce również pewne wydarzenie, które uchyla nieco rąbek tajemnic lotniczych przesądów:
„Mieliśmy wśród nas nieustraszonego i niezwykle gadatliwego pilota Bowena o przezwisku ,,Chatty”. Miał on bardzo dobrą passę w walce. ,,Chatty” słynął z tego, że zawsze miał przy sobie maskotkę - słonika, Franek poprosił go więc o jej pożyczenie. Po zaciekłej wymianie zdań i nacisku ze strony innych pilotów ,,Chatty” zgodził się i pożyczył Frankowi maskotkę na jeden wypad, w którym nie brał osobistego udziału. Franek dostał polecenie, aby natychmiast po powrocie oddał maskotkę. Frankowi udało się wówczas zestrzelić Me -109. Po wylądowaniu oddał maskotkę pomocnikowi pilota, który włożył ją do kokpitu Bowena. ,,Chatty” nie mógł znaleźć swojej maskotki podczas następnego wypadu i w duszy przeklinał Franka. Wtedy też Bowen został zestrzelony. Kiedy grupa ratunkowa odnalazła wrak jego samolotu okazało się, że słonik był w kabinie pilota, jednak zsunął się i zablokował pedały sterowania”.
Ppor. Surma należał do wybijających się pilotów i zestrzelił wówczas ME 109 nad morzem koło Portsmouth. Następnie został skierowany do 46 Dywizjonu Myśliwskiego ,,Uganda” stacjonującego w Stapleford. Do służby w tej jednostce zgłosił się 18 października, jednakże po krótkim pobycie został przeniesiony 21 października do 257 Dywizjonu ,,Burma” wyposażonego częściowo w Spitfire«y, stacjonującego również w North Weald, w którym już w dniu 26 października odbył swój pierwszy lot bojowy.
ISTNE PIEKŁO
„29 października nastąpił gwałtowny nalot na lotnisko w North Weald. Według kapitana Petera Brotersa, dowódcy skrzydła, to co się wtedy wydarzyło było istnym piekłem:
Dwanaście Hurricanów opuściło North Weald, aby powstrzymać napastników. Jak tylko samoloty wzniosły się w powietrzne, pas startowy został zbombardowany. W momencie kiedy sierżant Girdwood wzniósł się nad ziemię, bomba eksplodowała nad nim i samolot został wyrzucony w powietrze i trafiony odłamkami. Natychmiast stanął w płomieniach. Podporucznik Surma zobaczył spadające bomby, kiedy już kołował na pasie startowym. Bomba eksplodowała z jego lewej strony, jednakże zdołał wzbił się w powietrze.
Zdążył jeszcze zauważyć 4 samoloty nieprzyjacielskie lecące nad hangarem, a z prawej strony kilka Hurricanów. Kiedy wzniósł się na wysokość 3000 stóp usłyszał eksplozję w kokpicie, który wypełnij się białym dymem. Samolot zanurkował i zaczął gwałtownie tracić wysokość. Na wysokości 1000 stóp Surma wyskoczył ze spadochronem i wylądował nietknięty koło zajazdu w Mathing. Obrona cywilna po stwierdzeniu, że jest Polakiem a nie Niemcem, odwiozła go do macierzystego lotniska”. 31 października 1940 r. bitwa o Anglię dobiegła końca. Wyrażający się często dosadnie i zarazem nie mniej błyskotliwie premier rządu brytyjskiego Winston Churchill wypowiedział wówczas słowa, które nie tylko na trwałe zapisały się na kartach historii, a jednocześnie najlepiej charakteryzowały znaczenie zwycięstwa. ,,Never in the field of human conflict was so much owed by so many to so few”. (Nigdy w dziedzinie ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym).
Jednakże cena jaką płacili piloci była ogromna. Średnia życia przeciętnego polskiego pilota myśliwskiego wynosiła w tamtym okresie zaledwie parę tygodni. W czasie bitwy o Anglię (sierpień - październik) Polacy walczący w dywizjonach brytyjskich zestrzelili ogółem: na pewno - 77 i ˝, prawdopodobnie - 16, uszkodzili zaś 29 nieprzyjacielskich samolotów. Największą liczbę pewnych zwycięstw odnieśli: ppor. Skalski, i sierż. Głowacki - po 6. Pil. ppor. Surma miał na swym koncie 5 zestrzeleń. Straty własne tej grupy pilotów wyniosły 19 poległych. Tak więc stosunek strat do zwycięstw kształtował się w proporcji 1 do 4.
W 308 DYWIZJONIE KRAKOWSKIM
W listopadzie 1940 r. Surma został przydzielony do 242 Dywizjonu Myśliwskiego stacjonującego na małym lotnisku w Marlesham, w południowo-wschodniej Anglii.
Było ono idealnym miejscem do ochrony konwojów i patrolowania obszaru kanału
La Manche. Na rutynowe patrole w czasie zimy 1940/1941 r. podporucznik Surma latał 17 razy. W marcu 1941 r. został skierowany do polskiego 308 ,,Krakowskiego” dywizjonu myśliwskiego. Dzień 24 czerwca 1941 r. stał się dniem święta dywizjonu. W tym dniu dowództwo dywizjonu objął kapitan Marian Pisarek, jeden z asów polskich skrzydeł na wyspach brytyjskich i z lotniska Northolt poprowadził dywizjon na pierwszy lot bojowy w osłonie bombowców nad Lille.
Jerzy Popławski znakomity pilot 308 Dywizjonu wspomina:: „Byliśmy bliskimi przyjaciółmi z Frankiem Surmą. Obaj byliśmy weteranami bitwy o Anglię, chociaż on był bardziej wybitnym pilotem, niż ja. Obaj byliśmy w tym samym wieku, był człowiekiem raczej spokojnym, z rezerwą. Wszyscy byliśmy tacy, staraliśmy się nie myśleć o jutrze. Nie można powiedzieć, że się nie baliśmy, byliśmy wszakże ludźmi i wszyscy wiedzieliśmy co to strach. Ale również mieliśmy kodeks postępowania, poczucie obowiązku, które kontrolowały nasz strach. Ten kodeks był prawdopodobnie najważniejszą sprawą w naszym życiu. Wiele o tym rozmawialiśmy z Frankiem”.
Surma legitymował się już wtedy ogromnym doświadczeniem z czasów walki o Anglię. W kwietniu 1941 r. nasilały się niemieckie ataki nocne.
W okresie sierpnia-grudnia 1941 r. działania obejmowały różnego rodzaju loty ofensywne wykonywane nad północnym obszarem okupowanej Francji i Belgii w łuku biegnącym od Ostendy przez Lille, Lens, Amiens, Rouen i Le Havre. Zwłaszcza walki z pilotami Jagdeschwader (JG) 26 były niezwykle trudne. Był to bowiem jeden z elitarnych pułków myśliwskich Luftwaffe opromieniony licznymi zwycięstwami w walkach nad Francją, czynnie uczestniczący w bitwie powietrznej o Anglię, w szeregach którego znajdowało się kilkunastu pilotów z grona największych asów w talii niemieckiego lotnictwa: m.in. Adolf Galland (104 zwycięstwa powietrzne), Joachim Müncheberg (135 zwycięstw) czy Josef ,,Pips” Priller (101 zwycięstw). Zresztą po rozpoczęciu operacji ,,Barbarossa”, JG 26 wraz JG 2 pozostały na Zachodzie jednostkami, na których skupił się główny ciężar walk z RAF.
WALKA W PEŁNI
Jedną z owych akcji, mającą miejsce 20 września 1941 opisywał por. pil. Franciszek Surma: „Operacja Circus 100. Walka pomiędzy 15:50 a 16:15 nad obszarem Rouen - La Manche z ponad 36 npla typu Me 109 E i F. Pułap - od 22 do 1 tys. stóp. Leciałem jako dowódca sekcji białej, prowadząc czwórkę maszyn. Gdy bombowce skręciły nad celem, nasza formacja wykonała skręt w prawo. Dostrzegłem Me 109 F, lecącego poniżej i nieco przede mną. Zanurkowałem w jego stronę, wchodząc mu na ogon. Pilot zauważył mnie i poderwał nos maszyny nieco do góry. Zbliżyłem się na 20-30 jardów i oddałem długą serię. Z npla odpadły kawałki, rozlatując się na wszystkie strony i samolot stanął w płomieniach. W tym momencie zauważyłem smugi pocisków po prawej stronie mojej kabiny. Zrobiłem skręt w prawo i zanurkowałem. Podążyłem za formacją, próbując dołączyć do najbliższego dywizjonu. Gdy dolatywałem do jednego z nich, zobaczyłem Me 109 F z nosem pomalowanym na żółto, wznoszącego się i próbującego zająć pozycję dogodną do ataku na bombowce. Podciągnąłem do góry, jednocześnie wykonując skręt, i znalazłem się ponad nim z tyłu. Gdy szedłem do ataku Messerschmitt mnie zauważył i zanurkował. Ponieważ leciałem już wtedy z dużą prędkością, doszedłem go bez trudności i na wysokości 6-7 tys. stóp oddałem długą serię z odległości 80 jardów. Me zapalił się, a ja zbliżyłem się jeszcze bardziej i oddałem następną serię z około 40 jardów. Pojawiło się jeszcze więcej płomieni i gęsta chmura dymu. Nieprzyjacielski samolot poszedł w dół spiralą. Ponieważ zbyt byłem nisko, by móc dołączyć do formacji, poleciałem w stronę Kanału na bardzo małej wysokości. Po przeleceniu około 10 mil nad morzem dostrzegłem bombowce po mojej prawej stronie. W powietrzu był spokój, tak więc udało mi się dołączyć do dywizjonu lecącego po lewej stronie bombowców. W tym momencie, gdy widać już było angielski brzeg, dostrzegłem Messerschmitta oddalającego się od po ataku na Spitfire`y. Za Me -109 leciały jeden za drugim trzy Spitfier`y. Starałem się odciąć Me -109 drogę ucieczki. Spitfire`y z nieznanych powodów zaprzestały pościgu za swoją ofiarą. Nieprzyjacielski samolot nabierał wysokości, zaś ja próbowałem zajść go z jego prawej strony - od słońca. W tym momencie Niemiec skręcił w lewo i obejrzał się za siebie. Byłem na tej samej wysokości i pilot mnie dostrzegł. Me, którym leciał, pomalowany był od spodu na taki sam niebieski kolor, jak nasze Spitfire`y, a jego górne powierzchnie miały brązowo-zielony kamuflaż, taki sam, jak nosiły uprzednio nasze samoloty. Niemiec wykonał wywrót na plecy, ja powtórzyłem jego manewr i zdobyłem trochę przewagi wysokości. Zaczęliśmy pojedynek, ale on uporczywie krążył, kilkakrotnie próbując wyjść mi na ogon. Me miał przewagę w mocy silnika i bez trudu odrywał się ode mnie na wznoszeniu. Jedyne, co mogłem robić, to wykonywać zwroty w lewo i w prawo, ścinając promień jego skrętu. Przez cały czas walki nieprzyjacielski samolot powiększał przewagę wysokości nade mną i usiłował mnie zestrzelić. Jednakże tracił tylko amunicję, bowiem starałem się schodzić z linii strzału. Sam do niego nie strzelałem, ponieważ nie byłem w stanie wyrobić sobie odpowiedniej pozycji do ataku. Sytuacja stała się patowa i w pewnym momencie jednocześnie przerwaliśmy walkę. Z moich obserwacji poczynionych podczas tego ,,Circusu” wynika, że Me 109 F jest lepszy od Spitfire`a pod względem prędkości wznoszenia, zaś piloci, których napotkaliśmy z pewnością nie byli świeżo po szkoleniu. Zauważyłem też, że zmienili taktykę i tym razem nie atakowali już z dużej przewagi wysokości, ale najczęściej przypuszczali atak lecąc na tej samej, co my. Moje radio nie działało. Zgłaszam dwa ME 109 F jako zestrzelone [drugi z nich został ostatecznie uznany jako zestrzelony prawdopodobnie].
NIE WRÓCIŁ
W początku kwietnia 1941 r. nastąpiło przezbrojenie dywizjonu na nowoczesne Supermarine Spitfire, uznane za jedne z najlepszych samolotów myśliwskich II wojny światowej. Franciszek Surma był jednym z tych, którzy jako pierwszy zasiadł za jego sterami. W dniu 11 maja 1941 r. w walce powietrznej toczonej nad miasteczkiem Great Malvern pilotowany przez niego Spit. R6644 został trafiony i zaczął płonąć. Pomimo krytycznej sytuacji pilot zdołał zapobiec katastrofie, wyprowadził płonącą maszynę znad obszaru miasto i wyskoczył na spadochronie. Po wylądowaniu na ziemi zobaczył opodal dopalające się szczątki własnej maszyny.
28 października 1941 r. Franciszek Surma został udekorowany przez gen. Władysława Sikorskiego, pełniącego jednocześnie urząd premiera rządu Rzeczypospolitej na Obczyźnie i funkcję Naczelnego Wodza, najwyższym polskim odznaczeniem, Krzyżem Virtuti Militari.
Dziesięć dni po uroczystej dekoracji uczestniczył, w ramach operacji Circus 110, w kolejnej akcji bojowej nad obszarem Francji. W trakcie jej trwania doszło do boju spotkaniowego około godz. 11:45 nad obszarem kanału La Manche z kilkunastoma maszynami nieprzyjaciela typu Me 109. Pilotowany przez niego Spitfire AB 930 nie powrócił do bazy. Został zestrzelony w rejonie Dunkierki najprawdopodobniej przez, dowódcę I/JG 26 - kapitana Johannesa Seiferta. Nigdy nie odnaleziono jego ciała, tak jak wielu innych polskich lotników....
Nazwisko pil. por. Franciszka Surmy znalazło się wśród 1241 poległych, na cokole zbudowanego w Northol pomnika, poświęconego polskim lotnikom.
Krzysztof Witosz (oprac. amk)
Bibliografia:
1. J. Musioł: Od Wallenroda do Kordiana. Dramatyczne Ślązaków wybory, Katowice 2000.
2. J. B. Cynk: Polskie lotnictwo myśliwskie w boju wrześniowym, Gdańsk 2000.
3. D. Sarkar: The invisible thread: A Spitfire«s Tale, Ramrod 1992.
4. J. Kutzner, A. Lewandowski: Piloci 308 Dywizjonu Myśliwskiego, [w:] „Skrzydlata Polska” nr 12/2001 i 1/ 2002.
Autor dziękuje za udostępnienie zdjęć rodzinie pilota porucznika Franciszka Surmy.
1. 28 października 1941 r. Franciszek Surma został udekorowany przez gen.
Władysława Sikorskiego najwyższym polskim odznaczeniem, Krzyżem Virtuti Militari (pierwszy z prawej)
2. W Szkole Kadetów ( w pierwszym rzędzie, drugi z prawej)
3. Złote Gody na których zabrakło już Franciszka
4. Rodzice Franciszka, siostra i jego maleńki chrześniak
5. Rodzina w komplecie
Najnowsze komentarze