Sobota, 30 listopada 2024

imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

RSS

Śląskie scrabble Franciszka Pieczki. Wielki aktor we wspomnieniach rodziny

01.11.2023 12:13 | 0 komentarzy | art

23 września minęła pierwsza rocznica śmierci Franciszka Pieczki. O osiągnięciach i pracy zawodowej tego wybitnego aktora napisano i powiedziano już wiele. A jakim człowiekiem był prywatnie? Jakim był ojcem, dziadkiem, mężem? Nieco ponad miesiąc temu, w Godowie, rodzinnej miejscowości aktora, opowiedzieli o tym członkowie jego rodziny. Poniżej przedstawiamy zapis rozmowy, jaką z najbliższymi Franciszka Pieczki - córką Iloną Rutkowską, synem Piotrem Pieczką, synową Elizą oraz wnukami Alicją, Adrianem i Aleksem - przeprowadzono 29 września tego roku w Ośrodku Kultury w Godowie podczas Wieczoru wspomnień o tym aktorze.

Śląskie scrabble Franciszka Pieczki. Wielki aktor we wspomnieniach rodziny
Franciszek Pieczka
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Tata, który uczył i pokazywał

Na scenie teatru, w filmie Pan Franciszek rozegrał ponad 450 ról. W teatrze życia grał rolę syna, ojca, męża, dziadka. Jak tę rolę odgrywał, jakim był ojcem i dziadkiem? Czy był surowy, a może wręcz przeciwnie?

Piotr Pieczka: Czy był ojcem surowym? Nie był. Był ojcem wymagającym. Był perfekcjonistą, jeśli coś robił, to robił to od początku do końca dobrze. Nigdy nie krzyczał, nie złościł się. Podchodził do nas bardziej jak nauczyciel. Pokazywał jak coś zrobić. On miał coś takiego w sobie, że nie musiał krzyczeć. Na przykład kiedy kosiłem trawę, spieszyłem się, żeby już skończyć, wsiąść na rower i pojechać. A tata podchodził popatrzył i powiedział: "No synek, popatrz. Co to tam jest pod tymi krzewami?" I wiecie, już tylko te słowa powodowały, że myślałem: "no dobrze, to jednak to lepiej skoszę pod tymi krzakami, poprawię to". Dziś ja też staram się uczyć swoje dzieci, że cokolwiek będą robić w życiu, to żeby od początku do końca robiły dobrze. No bo... dziadek z góry patrzy.

A jakim był teściem? Musiała się Pani zmierzyć z rodzicami swojego wybranka, zmierzyć się z nimi. A tu się okazuje, że przyszły teść to znany aktor Franciszek Pieczka. Pamięta Pani to pierwsze spotkanie?

Eliza Pieczka, synowa aktora: Oj tak. Choć było to blisko 30 lat temu. Było to dla mnie niesamowite przeżycie. Oczywiście znałam Franciszka Pieczkę z ekranu, ale nie znałam go osobiście. Szybko okazało się jednak, że on nie robił barier. Człowiek rozmawiając z nim nie czuł się w ogóle stremowany. Był bardzo otwarty, podchodził do mnie z wielką sympatią.

Jak odczuwaliście popularność, rozpoznawalność swojego ojca, dziadka? Jak to wyglądało w poszczególnych etapach kariery, a nawet pokoleniach?

Ilona Rutkowska: Kiedyś próbowałam bratu coś tam do głowy wtłoczyć, bo przecież jestem o 16 lat od niego starsza i bardziej doświadczona, to na mnie spojrzał i mi powiedział, że ja już jestem inne pokolenie. Zamknął mi tym stwierdzeniem buzię, ale rzeczywiście inaczej odbieraliśmy tę popularność taty. "Czterech pancernych" zaczęli kręcić kiedy ja miałam 10 lat. Kiedy serial stał się popularny, to też tata wtedy stał się, dziś powiedzielibyśmy, medialny, bardziej rozpoznawalny przez wszystkich. Ja wcale nie byłam z tego powodu zadowolona. Kiedy różni ludzie podchodzili do taty, chcieli od niego autografy, chcieli wywiadów, rozmów, to ja jako dziecko odczuwałam to tak, jakby mi tego tatę zabierano, tym bardziej, że ja miałam tego taty wtedy mało w domu, bo on wtedy już dużo grał. No więc jak przychodzili po te autografy i wywiady, to wiedziałam, że tatę lubią, że jest to coś pozytywnego dla niego... Ale ja tego nie lubiłam. Denerwowało mnie to, bo odczuwałam to tak, że odbierano mi czas, który ja mogłam z tatą spędzić. Muszę też jednak zaznaczyć wyraźnie, że tata po przekroczeniu progu domu całe to aktorstwo zostawiał za drzwiami. W domu był mężem i tatą.

Piotr Pieczka: U mnie to wyglądało nieco inaczej. Dorastałem w innym, późniejszym okresie dorobku taty niż siostra. Ja to dzielę na dwa etapy. Najpierw zawsze gdzieś tam stawiano mi w szkole poprzeczkę wyżej, oczekiwano ode mnie, jako syna Franciszka Pieczki więcej. Mówiono: "no ty powinieneś więcej zrobić". A z drugiej strony to, że tata był sławny, dawało mi większe szanse u płci przeciwnej, niż moim kolegom (śmiech). Choć u żony musiałem swoje wychodzić, ale tu się przydała ta ojcowska lekcja wytrwałości.

Ilona Rutkowska: Ja z kolei miałam w tej materii pod górkę. Bo jak jakiś kolega dowiadywał się, że moim tatą jest Franciszek Pieczka, to zaraz zaczynał się zachowywać, jakby tata stał za mną z granatem w kieszeni.