Sobota, 20 kwietnia 2024

imieniny: Agnieszki, Czesława, Amalii

RSS

Szpakowski o Szymonie Marciniaku: mamy faceta numer jeden, on się urodził do sędziowania

09.06.2023 16:32 | 0 komentarzy | ma.w

W nawiązaniu do finału Ligi Mistrzów, który sędziować będzie polski arbiter Szymon Marciniak, wracamy do niedawnego spotkania Dariusza Szpakowskiego z fanami futbolu w raciborskiej bibliotece na Kasprowicza. O co pytali go przybyli do książnicy? Co mówią o telewizyjnym idolu raciborscy miłośnicy piłki nożnej?

Szpakowski o Szymonie Marciniaku: mamy faceta numer jeden, on się urodził do sędziowania
Dariusz Szpakowski był gościem Biblioteki w Raciborzu. Uczestnicy spotkania mieli do niego wiele pytań
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Podczas wizyty znanego komentatora piłkarskiego była możliwość zadawania pytań z sali. Oto co zanotowaliśmy z tej części spotkania z Dariuszem Szpakowskim, który przybył na Kasprowicza w ramach grantowego projektu Adama Rutowicza i Bartłomieja Koziny.

Jaka jest pańska ulubiona dyscyplina sportowa? 

To retoryczne pytanie, bo odpowiem futbol. Ja wyrastałem w sporcie i poznałem każdą z dyscyplin, od strony teoretycznej i praktycznej, to właśnie dają studia na AWF. Musiałem zaliczyć każdy styl pływacki, każdą konkurencję lekkoatletyczną. Miałem przyjemność spotkać się z największymi piłkarzami naszych czasów oraz wybitnymi trenerami. Jednak nie jest tak, że komentuję tylko piłkę nożną. Ostatnio były np. wiosła na igrzyskach. I wtedy widać, że nie będą miał nigdy takiej wiedzy jak zawodnik. Przekonałem się o tym w 1988 roku na IO w Seulu. Tam płynęli Łbik i Dopierała. Mówią: wsiadaj w kanadyjkę. Wsiadłem, a ona się giba. Krzyczą: utrzymaj równowagę, ale ja bum do wody. Wtedy komentator widzi samemu, że to nie jest takie proste. Ale nie tylko ja miałem kłopot z równowagą w Seulu. Łbik zapowiadał, że Polacy zaatakują w końcówce. Dopierała przyznał, że modlił się wtedy, żeby utrzymać równowagę, bo tak gibało, że bał się, że tuż przed metą wpadną do wody. Tu dużo daje znajomość z zawodnikami. Gdy w 1982 roku jeszcze był stan wojenny i z mundialu w Hiszpanii nie można było zadzwonić do Polski, to piłkarze ekipy Piechniczka łączyli się przez naszą rozdzielnię radiową. Wtedy dzielili się z nami, dziennikarzami swoimi problemami. Wtedy dziennikarstwo było inne, bo dziś liczy się klikalność i sensacja. Do tego stopnia, że mnie próbowano kiedyś przyłapać, jak w Marsylii sikam pod murkiem. Trzeba mieć granice nieprzekraczania prywatności, choć ja wiem, że jestem osobą publiczną i jakiś tam wzorzec reprezentują.

WIDEO: BARTŁOMIEJ KOZINA O SZPAKOWSKIM

Czy ma pan jakieś rytuały w swojej pracy?

Wiem, że są takie zwyczaje, ktoś ma przywiązanie np. do stroju, do krawata. Pamiętam, żeby się ogolić, zachowuję się normalnie. Takie rzeczy jak wyspanie się, przygotowanie to standard. Ale mam taki rytuał, że nigdy nie wchodzę na boisko, na murawę. Mimo że ciągnie, np. na starym Wembley. Robię tak, żeby nie zapeszyć.

Co pan sądzi o Szymonie Marciniaku?

Ja kiedyś żartowałem, że skończę pracę komentatorską, jak Polska zagra w finale MŚ. Udało mi się pożegnać finałem MŚ z polską trójką arbitrów. Marciniak urodził się do tego zawodu. Ja nigdy nie zrozumiem zawiści pod jego adresem. Mamy faceta number one. Dzisiejszy sędzia ma i łatwiej i trudniej niż poprzednicy. On ma słuchawkę, słyszy, komunikuje się, gdy podąża za akcją. Rozmowę z wozem VAR widać, gdy wskazuje gest, że słucha. W finale Szymek nie dyktował rzutu karnego i nie konsultował tego z VAR. Wiem, że na wozie krzyczeli po polsku: co ty robisz? Z tyłu był słynny arbiter Colina, spytał dlaczego mówią po polsku? Wtedy nasi sędziowie z wozu, że tak gratulowali Marciniakowi decyzji. Później Szymon wytłumaczył: byłem blisko, nie potrzebowałem VAR. My w domu mamy telewizory na 80 cali i 4K, no to wszystko widać. Sędzia ma tylko wzrok i szybkość decyzji.

WIDEO: JAROSŁAW RACHWALSKI O SZPAKOWSKIM

Co pan myśli o VAR?

No nie może być tak, że w domu widać więcej niż sędzia widzi na boisku, więc to była kwestia czasu. Nie uciekniemy od tego, VAR to większa sprawiedliwość na boisku. 

Z kim się najlepiej komentowało mecze?

Śmieję się, że najgorzej z Radkiem Majdanem, bo on w debiucie był tak przejęty, że ciągle mówił, to ja w końcu proszę: daj mi coś powiedzieć. Z każdym potrafię ułożyć sobie współpracę. Ja odkrywałem wielu ludzi dla komentowania. Trenerzy Strejlau, Gmoch, Engel to były moje pomysły. Piłkarzy z predyspozycjami też wprowadzałem: Mielcarski, Juskowiak, Mila i oczywiście Lubański. Oni znają sztukę przekazania emocji i tego co się wie o piłce. Jak Van Basten strzelił piękną bramkę na Euro w 1988 roku, to Włodek Lubański przyznał, że do tego trzeba być artystą. 

Najbardziej symulujący piłkarz to…?

Neymar jest jeden z tych najbardziej udających. Obruszam się na takie symulowanie. To jest dodawanie do artyzmu i nie lubimy tego. Piłkarze udają, że ktoś został uderzony, a za chwilę wstaje. Trzeba być psychologiem na boisku, jak twierdzi Szymon Marciniak. Coraz ostrzejsza jest gra, on przewiduje, że zaraz będzie jakiś mocny faul i wezmą gościa z boiska. Dlatego uspokaja, dyskutuje żeby taki wulkan nie wybuchł. 

WIDEO: MARIUSZ FRYDRYK O SZPAKOWSKIM

Który finał mundialu, jaki pan skomentował  był najlepszy?

W 1978 roku to był pierwszy jaki skomentowałem i z Argentyną. Ostatni też był z tą drużyną. Czy napisano by kiedyś taką dramaturgię? Dla dwóch najlepszych aktorów na świecie, a tu piłkarzy - Mbappe i Messi? I taki świetny scenariusz z tyloma zwrotami akcji by wyszedł, że wszyscy wciąż mówią łał?

Co pan sądzi o pożegnaniu Kuby Błaszczykowskiego?

Kuba jest w formie. Mówi się, że to jest zasługa Grześka Mielcarskiego, przyjaciela Jurka Brzęczka, wujka Kuby. To jest mu należne jak psu kiełbasa. Jak wyjdzie na boisku, jak mu zrobią szpaler. On swoją karierą, grą dla kadry zasłużył na taki mecz. Tu nie ma dyskusji. 

Ronaldo czy Messi? Który jest lepszy?

Ja nie robię takich porównań. Poproszono mnie, żeby wytypować 10. najlepszych piłkarzy, jakich widziałem, których mecze komentowałem. Ja odpowiedziałem, że nie podam żadnego nazwiska. Jestem przeciwny porównywaniu. Nie wrzucę różnych pokoleń piłkarzy do jednego worka. Idole z lat 70-tych, a dzisiejsi? A Pele? A Maradona? Było wielu piłkarzy, którzy byli świetni w klubie, a nie zaistnieli w reprezentacji. Ja pamiętam, jak komentowałem mecz z udziałem Argentyny na mundialu w Brazylii, oni grali chyba z Iranem, słabym wtedy rywalem. Obok mnie komentował argentyński kolega i kibice siedzieli za nim, a oni byli z Brazylii. Dokuczali mu, pytali, gdzie jest Messi, bo Argentynie nie szło. W końcu Messi strzelił gola, rozstrzygnął losy meczu i ten sprawozdawca odwrócił się do kibiców i zapytał ich: no i co? Wtedy zrobił furorę swoją krótką odpowiedzią.

WIDEO: MAREK CYRAN O SZPAKOWSKIM