Piątek, 19 kwietnia 2024

imieniny: Adolfa, Tymona, Pafnucego

RSS

"Róbta, co chceta”. WOŚP łączy czy dzieli Polaków? [FELIETON]

24.01.2023 13:48 | 85 komentarzy | KaBa

Słowa: „Róbta, co chceta” są wiązane z twórcą Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzym Owsiakiem. Stały się synonimem niczym nieograniczonej wolności. Tak naprawdę pochodzą z tytułu programu telewizyjnego, „Róbta, co chceta, czyli rockandrollowa jazda bez trzymanki”, nadawanego w latach 90. To właśnie wtedy narodziła się jedna z największych akcji charytatywnych w kraju.

"Róbta, co chceta”. WOŚP łączy czy dzieli Polaków? [FELIETON]
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Na początku była dobra zabawa i rockandrollowa muzyka. Zakręcony facet w czerwonych okularach pojawił się na małym ekranie i podbił serca widzów. Jego program prowadzony na luzie, bez sztampy i nadęcia, zyskiwał popularność. Mógł przeminąć tak szybko, jak się pojawił. Stało się jednak inaczej. Jerzy Owsiak wraz z Agatą Młynarską odpowiedzieli na apel warszawskich kardiochirurgów dziecięcych i zorganizowali zbiórkę pieniędzy. Tak to się zaczęło, a Owsiak zapoczątkował coś, co na zawsze zapewniło mu miejsce w historii Polski. To człowiek przez jednych ubóstwiany i uwielbiany, przez drugich - znienawidzony i potępiony. Z szalonego pomysłu, przypadku, potrzeby chwili zrodziła się Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.

Nie ma chyba drugiego takiego przedsięwzięcia charytatywnego, które by pociągnęło za sobą ludzi i połączyło ich we wspólnym, bezinteresownym działaniu. Żeby jednak nie było aż tak miło - nie ma drugiej takiej akcji, która nie spotykałaby się z bezpardonową krytyką i atakami przeciwników. Najdobitniej obrazują to dwie sytuacje. Jedni księża wrzucają do puszek pieniądze z niedzielnej tacy, inni - grzmią z ambony, że WOŚP to dzieło szatana. Jak widać, Polacy nic nie robią sobie z tego typu nawoływań, skoro z roku na rok suma zebranych pieniędzy rośnie. Każdy, kto był w szpitalu z pewnością nieraz, zobaczył wysokospecjalistyczny sprzęt z czerwonym serduszkiem. Tego nie da się zanegować. To po prostu widać!

Wróćmy do sławnego stwierdzenia „Róbta, co chceta”. Sam Owsiak się od niego dystansuje. W jednym z wywiadów powiedział, że nie jest jego intencją, aby każdy robił, co się mu podoba, bez oglądania się na innych. Tak szeroko przypisywany mu liberalizm, nie zakłada przecież braku żadnych wymagań. Cóż złego w ideologii, której podstawą jest wolność, a jej nazwa wywodzi się od łacińskiego słowa liber, czyli wolny. Inne wartości ważne dla tego nurtu to demokracja i prawa obywatelskie. Chyba nikt zdrowo myślący nie jest przeciwko temu, bo przecież nie chcemy żyć w dyktaturze.

Paradoksalnie hasło „Róbta, co chceta” powinno spodobać się zarówno zwolennikom, jak i przeciwnikom Jerzego Owsiaka. Można je przełożyć w sposób następujący: Chcesz, wrzucaj do puszki, nie chcesz - nie wrzucaj. Każdy ma prawo zrobić, co się mu podoba z własnymi pieniędzmi i wspierać, jaką chce akcję charytatywną. Ba! Można nawet w przypływie szczodrości obdarować swoim majątkiem, kogo chce. Zażarte dysputy czy wpierać, czy nie WOŚP, sprowadzają się do indywidualnej decyzji człowieka. Pojawiają się też głosy zarzucające Owsiakowi niejasne sprawy finansowe. Fundacja, jak każda inna, podlega kontroli. Pieniądze i sposób ich wydawania są przedmiotem analizy i oceny odpowiednich instytucji. Skoro WOŚP działa od 31 lat, a jej założyciel ma się dobrze, to znaczy, że wszystko jest w porządku. Trudno też posądzić Owsiaka, że jest pupilkiem obecnej władzy i cieszy się z tego tytułu jakimiś przywilejami lub tarczą ochronną.

W niedzielę 31. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. To przedsięwzięcie pokazujące, że Polacy, przynajmniej pewna część, potrafią działać razem, świetnie się bawią i pamiętają o tych, którzy potrzebują pomocy. Jeśli ktoś woli przekazać datek innej organizacji charytatywnej, niech to zrobi. Liczy się działanie i realna pomoc, a nie obrzucanie się błotem czy hejtowanie. Chyba że to ostatnie jest takim sposobem na życie, ale to już temat na inną dyskusję.