Czwartek, 25 kwietnia 2024

imieniny: Jarosława, Marka, Elwiry

RSS

Konduktorka z PKP: nie myślałam, że naoglądam się tyle śmierci

09.09.2021 15:57 | 0 komentarzy | art

Jednym z elementów konferencji na temat samobójstw, która odbyła się 7 września na dworcu PKP w Wodzisławiu Śl. było wystąpienie pracownika PKP Intercity. Zarówno miejsce, jak i zaproszony gość nie byli przypadkowi. Wielu Polaków decyduje się skończyć swoje życie, wybierając jako narzędzie pociąg. Ten rodzaj samobójczej śmierci mocno dotyka nie tylko rodzinę zmarłego, ale też, o czym rzadko się mówi, kierującego pociągiem. 

Konduktorka z PKP: nie myślałam, że naoglądam się tyle śmierci
Konduktorka Marta Marczyk podkreśliła, że samobójstw na torach jest sporo, a ich skutki dotykają również pracowników kolei
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Marta Marczyk jest pedagogiem rodzinnym Wodzisławskiej Placówki Wsparcia Dziennego "Dziupla". A także konduktorem w PKP IC. Podczas konferencji opowiedziała nieco o kulisach swojej pracy na kolei i zwróciła uwagę na ważny problem. 

- Mając 23 lata i idąc do pracy na kolei, nie sądziłam, że będę widziała tyle ciał i tyle śmierci - zaczęła swoją opowieść. 

Jak dodaje, średnio raz w tygodniu jakiś mieszkaniec naszego kraju chce rzucić się lub rzuca się pod pociąg, by zakończyć swoje życie. Wskazuje, że bardzo wiele przypadków tak nielubianych przez pasażerów opóźnień, jest efektem samobójczej śmierci na torach. Wystarczy przykład z ostatnich dni, kiedy 26-latek z Wodzisławia zadał sobie śmierć, rzucając się pod pędzący pociąg relacji Katowice-Chałupki w Osinach. Nie dość, że pociąg został zatrzymany na wiele godzin, to siłą rzeczy spowodowało to opóźnienia i komplikacje w ruchu pociągów na kilku innych trasach. Nie to jednak jest najważniejsze.

Marczyk zwróciła uwagę na to, że samobójcze śmierci na torach dotykają również mocno pracowników kolei, zwłaszcza maszynistów, którzy kierują pociągiem, pod który rzuca się samobójca. - Są maszyniści, którzy prowadzą swoje statystyki, i dopisują w nich kolejne przypadki. Pracują dalej. Ale są też tacy, którzy po jednym takim przypadku rezygnują z pracy maszynisty - powiedziała konduktorka. Zaapelowała, aby otoczyć pomocą psychologiczną nie tylko rodziny ofiar samobójstw, ale również świadków tych czynów. 


W opracowaniu Łukasza Staneckiego pt. "Samobójstwo jako najczęstsza przyczyna wypadków kolejowych" (Kortowski Przegląd Prawniczy) czytamy, że przewidywany czas przerwania biegu pociągu w tych zdarzeniach oscyluje na ogół w przedziale od 2 do ok. 3 godzin.

Złożoność budowy systemu kolejowego powoduje jego precyzyjne funkcjonowanie, jednocześnie jakiekolwiek nieprzewidziane zdarzenie zaistniałe w jego obrębie dezorganizuje płynność odbywającego się ruchu. Samobójstwo jako forma zaistniałego zdarzenia od zawsze kojarzone było z koleją, gdyż tego rodzaju sposób odebrania sobie życia jest, był i będzie formą dość popularną i łatwo osiągalną przez potencjalnego sprawcę.


Według danych Urzędu Transportu Kolejowego, przedstawionych w lutym tego roku, w 2020 r. w wypadkach kolejowych zginęło 161 osób, zaś ciężko rannych zostało 48 osób.

Prawie wszystkie ofiary śmiertelne to poszkodowani w wypadkach na styku systemu kolejowego i strony trzeciej. Na przejazdach kolejowo-drogowych i przejściach przez tory w 2020 r. zginęło 47 osób, czyli o 21,7% mniej niż w roku wcześniejszym (60 osób zabitych w 2019 r.). Więcej było natomiast ofiar wśród osób nieupoważnionych przebywających na terenie kolejowym – 111 osób w stosunku do 100 w 2019 r. (wzrost o 11%) - czytamy w raporcie UTK.